Hejeczki, szybcy i wściekli i inne (anty) typy mężczyzn, których spotkasz na Tinderze, choć wcale byś nie chciała [z doświadczenia użytkowniczek aplikacji]
Planujesz zainstalować Tindera? Zanim poznasz miłość albo przynajmniej spędzisz z kimś miły wieczór lub noc, twój kciuk zmęczy się od przesuwania w lewo. Prędzej niż swój typ spotkasz bowiem... antytyp, a nawet kilka antytypów. Oto mężczyźni, na których natkniesz się na Tinderze, choć wcale byś nie chciała.
(Anty) typy mężczyzn, których można poznać na Tinderze, wcale tego nie chcąc
Chcąc wziąć sprawy w swoje ręce i poznać miłość (no dobra, żartowałam), albo przynajmniej spędzić z kimś miły wieczór lub noc, podjęłaś decyzję, by zainstalować Tindera? Muszę cię ostrzec. Istnieje ryzyko, że szybciej niż zapłoniesz, spalisz się ze wstydu. Okazuje się bowiem, że to, czy uda ci się z kimś zmatchować, to w tym wszystkim najmniejszy problem. To dopiero początek krętej i wyboistej ścieżki, na której spotkasz masę oszołomów. Wśród których, co gorsza, da się wyróżnić kilka charakterystycznych (anty)typów. Oto mężczyźni, na których na pewno natkniesz się na Tinderze, choć wcale być nie chciała. Tak jak użytkowniczki aplikacji, które zgodziły się podzielić ze mną swoimi niewesołymi spostrzeżeniami. Ku przestrodze.
1. Hejeczki
„Jednym z najpowszechniejszych typów facetów, których miałam okazję «poznać» na portalach randkowych, to mężczyźni, których nazywam hejeczkami” – powiedziała mi moja przyjaciółka. „To panowie, którzy pierwsi nawiązują kontakt, pisząc «hej» lub „cześć», „co słychać», po czym, gdy im odpowiem (najczęściej równie zdawkowo), nie piszą już nic”. No cóż..., nie pogadasz.
2. Wieczni marzyciele
Korespondencja ciągnie się zaś w nieskończoność jeśli natrafisz (a natrafisz na pewno), na typ, który eufemistycznie można nazwać – „wieczny marzyciel”. Nie spodziewaj się jednak, że to nieśmiały romantyk. Wręcz przeciwnie. „To typ, który w nieskończoność będzie wysyłać ci dick pics i snuć erotyczne scenariusze, ale oczywiście nigdy nie powie, że interesuje go tylko tego typu wirtualna znajomość” – mówi Paulina. Erotoman gawędziarz? Tak pewnie określiliby ten typ nasi dziadkowie, chociaż wątek erotyczny nie zawsze musi się pojawić. Czasem „on tylko pisze i pisze, nie proponując spotkania. Nie wiadomo, o co takiemu typkowi chodzi” – dodaje Agnieszka, zauważając, że to się chyba mija z celem.
3. Szybcy i wściekli
„Mogę być u ciebie za 15 minut” – to najczęstsze słowa, jakie od nich usłyszycie. I to szybko. Szybcy wściekli nie lubią tracić czasu i robią się nerwowi (i jeszcze mniej wygadani), kiedy sytuacja nie układa się po ich myśli. W pierwszym zdaniu informują więc, że wolą rozmawiać na żywo niż przez internet (to się nawet chwali), gorzej jednak, że chcą to zrobić OD RAZU. „Fajnie, że wirtualną znajomość pragną przenieść do realu, ale nawet przecież gdyby zaczepiliby dziewczynę na ulicy czy w barze, najpierw musieliby... zagadać” – zauważa Agnieszka.
4. Artystyczne dusze pełne tajemnic (i inne freaki)
Opowiada też: „Zdecydowanie najgorsza sytuacja przydarzyła mi się po zmatchowaniu się z facetem, który miał tylko jedno, czarno-białe, intrygujące zdjęcie. Za kreatywne podejście do tematu dałam mu «like», okazało się jednak, że dałam się nabrać. Osoba, którą wzięłam za «artystyczną duszę», i może «lekkiego ekscentryka», okazała się być facetem kompletnie zaburzonym, który skłamał na temat dosłownie wszystkiego – wieku, zawodu, wzrostu, a nawet łysiny! Gdy zobaczyłam go na żywo w... piwiarni na Chmielnej (tak, wybrał takie romantyczne miejsce na pierwsze spotkanie), od razu zrozumiałam, że mnie okłamał. Mimo wszystko, z grzeczności, podeszłam do niego. Powiedziałam mu wprost, że napisał nieprawdę, na co on zaczął dziwnie się zachowywać i mówić, że najładniej wyglądam, kiedy jestem zła. Zakomunikował, że teraz specjalnie będzie doprowadzał mnie do złości. (!!!). Przeraził mnie. Poczekałam aż zamówi sobie kolejne piwo (ja nie piłam nic) i jak tylko je dostał, skłamałam, że boli mnie brzuch i muszę wyjść. Wybiegłam z lokalu”.
Takich „artystycznych dusz” jest więcej. Sylwia Borowska, autorka ebooka „Jak korzystać z Tindera (i nie zwariować)”, którego kupicie za pośrednictwem platformy How2, nazywa ich freakami, podkreślając, że to „pojemny zbiór nie do końca przewidywalnych modeli”. Łączy ich głęboka pogarda dla pracy w korporacji (a może pracy w ogóle?). Oni sami porzucili ją „aby zająć się pisaniem książek, wyrobem serów ekologicznych lub pasieką po dziadku na Podlasiu”. Przygotuj się więc, że to ty zapłacisz za pierwszą randkę w restauracji, za każdą kolejną także. Ale czego się nie robi dla „sztuki”.
5. Lumberseksualni
Kolejny typ, który wyróżnia Borowska? Lumberseksualni. To tacy hipsterzy, tylko 10 lat później. Poznasz ich po zaroście, świeżo przystrzyżonym u najlepszego barbera w mieście, licznych tatuażach i ubraniach modniejszych od twoich własnych. Nie oceniajmy jednak po wyglądzie, nie on jest przecież najważniejszy, lecz pasja. A lumberseksualni chcą robić to, co kochają najbardziej. I nie uznają kompromisów. „Żona? Ona go nie rozumie i dlatego ustalili, że będą teraz w otwartym związku, to znaczy ona jeszcze o tym nie wie, bo i tak by nie zrozumiała”. Ale wy rozumiecie doskonale, prawda?
6. „Przecież widać, że zdrowi”
Typ, przed którym chcemy was przestrzec najbardziej? „To taki, który na pytanie o badania pod kątem HIV, HCV, kiły i innych, mówi, że jest zdrowy, że przecież to widać. I od razu atakuje, sugerując, że może ze mną jest coś nie tak” – zauważa Paulina. Najbardziej niebezpieczny ze wszystkich. Nie musimy chyba wyjaśniać, dlaczego.