Reklama

Buntownicza Mickey i dobroduszny Gus mierzą się z jasnymi i ciemnymi stronami współczesnych związków w serialu komediowym współtworzonym przez Judda Apatowa - czytamy w serwisie Netflix. Możemy Wam obiecać, że większość z Was po obejrzeniu pierwszego/drugiego odcinka "Love" na długo pozostanie z głównymi bohaterami. Ten serial wciąga, bo jest błyskotliwą komedią romantyczną.

Reklama

1. Judd Apatow gwarantem dobrej komedii romantycznej

Za reżyserię serialu "Love" odpowiada Judd Apatow, który w swoim filmowym portfolio ma takie kinowe hity jak chociażby "Wykolejona" z Amy Schumer, "40-letni prawiczek" ze Stevem Carellem czy "Funny People" z Adamem Sandlerem. Jeżeli widzieliście przynajmniej jeden z tych filmów, to z całą pewnością wiecie, że Judd jest świetny w tym co robi i po każdej jego produkcji można się spodziewać zabawnej komedii najwyższych lotów. To nie są głupie filmy z beznadziejnymi żartami, a produkcje, które bawią, uczą i mają pewne ukryte przesłania. "Love" dokładnie wpisuje się w ten sprawdzony schemat. Jest śmiesznie, zabawnie, ale zarazem znajdziecie w nim momenty, które sprawią, że cała historia na dłużej zostanie w Waszej głowie.

2. "Love" to nie jest zwykła komedia romantyczna

Jeżeli po tym serialu spodziewacie się ckliwej komedii romantycznej, w której dziewczyna zakochuje się w seksownym przystojniaków i żyją długo i szczęśliwie, to lepiej nie zaczynajcie przygody z "Love". W serialu Judda Apatowa założenia typowej komedii romantycznej wywrócono do góry nogami i stworzono obraz współczesnej, bardzo często słodko-gorzekiej miłości dwojga ludzi, która naznaczona jest wieloma wzlotami i upadkami z przewagą tych drugich.

3. Mickey i Gus - główni bohaterzy, z którymi łatwo się utożsamiać

Mickey (w tej roli świetna Gillian Jacobs) to buntownicza dziewczyna, która właśnie zrywa ze swoim chłopakiem i nie zamierza wiązać się z nikim innym. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ona po prostu nie potrafi żyć bez facetów i seksu. Charakteryzuje ją wybuchowy temperament, cięty język i beztroskie podejście do życia. Ta mieszanka w pewnym momencie może okazać się wybuchowa.

Gus to zwykły chłopak z sąsiedztwa (gra go Paul Rust), który nie skrzywdziłby nawet przysłowiowej muchy. Nigdy w życiu nie pomyślałby, że taka dziewczyna jak Mickey mogłaby na niego spojrzeć. Jak się okazuje, ich drogi w pewnym momencie się spotykają i tutaj zaczyna się cała historia oparta na przyjaźni, miłości, problemach z podjęciem właściwej decyzji i określeniu czego tak naprawdę się chce od danej relacji. Brzmi znajomo? "Love" ma sobie mnóstwo odpowiedzi na dręczące nas pytania i pomaga zastanowić się nad współczesnymi problemami ludzi samotnych bądź nieszczęśliwie zakochanych.

4. Muzyka z "Love" na długo zagości w Waszych odtwarzaczach

Są takie seriale (nie ma ich zbyt wiele), w których muzyka na długo po zakończeniu danego odcinka zostaje w naszych odtwarzaczach, prawda? To zjawisko śmiało można rozpatrywać na przykładzie kultowego serialu "Chirurdzy", którego ścieżka dźwiękowa zachwyciła miliony fanów na całym świecie. Czy w "Love" jest podobnie? Jest taka szansa. Co prawda większość artystów znajdujących się na ścieżce dźwiękowej do "Love" może Wam nic nie mówić (są też oczywiście kultowi artyści jak Beastie Boys, Queen czy Paul McCartney), ale gdy zaczniecie oglądać przygody Mickey i Gusa zobaczycie, że muzyka w tym serialu odgrywa bardzo ważną rolę i na długo zostaje w pamięci.

5. Krótkie odcinki, które wciągniecie w weekend

Reklama

Średnio każdy odcinek trwa około 30 minut, a w sezonie znajdziecie po 10-12 odcinków (w platformie Neflix dostępne są już dwa) daje Wam weekend na obejrzenie całej historii. Opowieść prowadzona jest w bardzo zabawny i dynamiczny sposób, co bardzo sprzyja oglądaniu. Są momenty, w których reżyser sprawi, że poczujecie się jak na emocjonalnym rollercoasterze, ale to główny atut serialu "Love".

Reklama
Reklama
Reklama