Ta nowa psychoterapia przypomina, że jesteśmy częścią większej całości. Jej popularność wystrzeliła w kosmos
Choć w nazwie ma coś z ekologii, nie chodzi w niej o leczenie ziołami czy beztroskie pląsanie boso po trawie. Chodzi o zmianę perspektywy – uświadomienie sobie, że natura, klimat i otaczający nas świat mają i będą miały ogromny wpływ na nasze samopoczucie.
W tym artykule:
- Świat płonie, a my mamy czuć się dobrze?
- Czym jest ekopsychoterapia?
- Potrzeba wspólnoty, by odnaleźć szczęście
Wśród nowoczesnych metod troski o zdrowie psychiczne coraz większe uznanie zyskuje… ekopsychoterapia. O tej koncepcji opowiedział mi Matthew Henson, irlandzki psychoterapeuta egzystencjalny, który był gościem 5. Kongresu Medycyny Integralnej. Od razu znaleźliśmy wspólny język – od dawna wierzę, że natura ma ogromny potencjał uzdrawiający, a my niepotrzebnie go ignorujemy. Matthew podkreśla, że tradycyjna psychoterapia, choć popularna, tworzy pewną bańkę. Spotkania w gabinecie to często izolacja od realnego świata, podczas których skupiamy się wyłącznie na swoich troskach. Celem jest poprawa samopoczucia osoby, która dzieli się swoimi problemami. – To podejście zbyt antropocentryczne i często dostępne tylko dla ludzi zamożniejszych – mówi Henson. – No i co, jeśli „czucie się lepiej” to za mało?
Świat płonie, a my mamy czuć się dobrze?
Nie jesteśmy wyłącznie sumą myśli i emocji. Jesteśmy również ciałem, somatyką, a nawet holobiomem – tworem naszych komórek i mikrobiomu. Nasze życie to sieć zależności od pogody, klimatu, czy sytuacji społeczno-ekonomicznej. W obliczu chaosu – wojen, inflacji, pożarów lasów i ekstremalnych zjawisk pogodowych – trudno oczekiwać, byśmy czuli się dobrze. Atakuje nas hałas, światło, bezsenność. Czasem nasze problemy wewnętrzne tracą na znaczeniu, bo cierpimy w zgodzie z otaczającym nas światem.
W takich momentach uczucie dyskomfortu jest w pełni naturalne
Czym jest ekopsychoterapia?
Ekopsychoterapia, podobnie jak ekopsychologia (Wild Therapy), stawia sobie za cel obalenie antropocentrycznego spojrzenia na nasze problemy.
To podejście, które przypomina, że jesteśmy częścią większej całości – natury i społeczeństwa.
Chodzi o to, by nie tylko analizować swoje wnętrze, ale także poczuć głębokie połączenie z przyrodą. Terapia oparta na doświadczeniach w naturze, takich jak spacer po lesie, praca w ogrodzie czy obserwacja ptaków, pomaga dostrzec nową perspektywę. – Czasem wystarczy stanąć wśród drzew, by zdać sobie sprawę ze skali naszych problemów (że tak naprawdę nie znaczą wiele) – podkreśla Henson.
Potrzeba wspólnoty, by odnaleźć szczęście
Dr Julia E. Wahl, polska psycholożka, zwraca uwagę na terapię skoncentrowaną na współczuciu i łączeniu się z innymi. W dzisiejszym zdehumanizowanym świecie taka forma terapii ma wyjątkowy sens. Wahl zachęca do budowania więzi z sąsiadami, patrzenia ludziom w oczy, a nie w ekrany, i okazywania empatii nawet w przelotnych relacjach. – Skrajny indywidualizm jest wielką pułapką – ostrzega. – Dziś nie chodzi o to, by być kimś, ale o to, by być częścią czegoś większego – dodaje dr Wahl.