Reklama

Po Paryżu dobrze szwendać się bez celu, włóczyć między intymnymi kamienicami, przyglądać się ekstrawagancko ubranym mieszkańcom popijającym kawę i zagryzającym croisannty z czekoladą. Lub spacerować po reprezentacyjnych arteriach pamiętających dumne przejazdy Napoleona czy najważniejszych królów Francji. To chyba jedno z tych miast na świecie, które niemal w całości przypomina gotową scenografię. Nic dziwnego, że miasto – idealne na dwa dni w Paryżu, w którym urodzili się Marcel Proust, Edith Piaf i Sophie Marceau zagrało w niejednym filmie – dość wspomnieć takie produkcje jak „Zabawna buzia”, „Trzy kolory: Niebieski”, „Amelia” czy „O północy w Paryżu”. Mam tu swoje ulubione miejsca, niektóre są oczywiste jak Luwr, w którym potrafię spędzić cały weekend, ale już Muzeum Wina w dawnych piwnicach opactwa Passy takie oczywiste nie jest. No to chodźmy na spacer po mieście zakochanych!

Reklama
Kawiarnia w Paryżu / fot. Getty Images

Kawa na bulwarze

Moją przygodę w Paryżu zaczynam od dość ruchliwego Bulwaru –St. Germain. Idąc śladami Pabla Picassa i Siomone de Beauvoir zahaczam najpierw o słynną Café de Flore – od momentu otwarcia pod koniec XIX w., kiedy stała się miejscem, w którym paryska bohema omawiała tzw. sprawy bieżące, jej wystrój w stylu art déco, z czerwonymi aksamitnymi obiciami oraz wszechobecnymi lustrami, niewiele się zmieniło. Tu, przy niewielkim stoliku wypijam espresso i zjadam opera cake, czyli ciasto przedkładane czekoladą. Nie mam jednak zbyt wiele czasu, więc ruszam dalej, wprost do ogrodów Tuileries. 25-hektarowy teren w XVI w. kazała obsadzić drzewami (z rozmachem) Katarzyna Medycejska, żona króla Henryka II Walezjusza i matka przyszłego króla Polski, a następnie Francji – Henryka III. Kiedy park już powstał, szybko stał się miejscem hucznych imprez urządzanych przez kolejnych władców Francji. Stanął tu pałac (dziś już nieistniejący), w którym uwielbiał przebywać Napoleon Bonaparte. Dziś między geometrycznie ułożonymi trawnikami, fontannami, ławeczkami oraz licznymi posągami, wśród których znajdziemy aż 20 rzeźb z brązu, które wyszły spod dłuta XX-wiecznego artysty Aristide’a Maillola park pozostaje oazą zieleni i miejscem, w którym mieszkańcy chętnie spędzają popołudnia. Ja lubię tutejszą Oranżerię, w której można oglądać prace Moneta z cyklu Lilie wodne. Robię parę zdjęć i w drogę.

Ogrody Tuileries w Paryżu / fot. Getty Images

Paryż z góry

Polami Elizejskimi docieram pod 49-metrowy Łuk Triumfalny, usytuowany u zbiegu dwunastu arterii upamiętnia zwycięstwa Napoleona i górujący nad placem Gwiazdy, czyli najruchliwszym placem Paryża (nawet w nocy). Budowę tego niepodważalnego symbolu potęgi Francji zakończono w 1836 r. – to pod nim odbywają się główne uroczystości w ramach obchodów Dnia Bastylii (14 lipca). Korona Łuku jest ozdobiona alegorycznymi postaciami z mitologii rzymskiej. Sześć płaskorzeźb w górnej części fasady przestawiają najważniejsze momenty wojen napoleońskich. Warto wdrapać się po tutejszych schodach i z platformy widokowej zrobić parę zdjęć Paryżowi, który z tej perspektywy wygląda bardzo dostojnie. Zresztą podobnie jak z Wieży Eiffla, na którą tym razem się nie wybieram. Przypomnę tylko, że 324-metrowy symbol Paryża powstał w 1889 r. na Wystawę Powszechną, upamiętniającą stulecie rewolucji francuskiej. Na wieży są trzy platformy widokowe, na pierwsze dwa można dostać się idąc schodami lub jadąc windą. Na najwyższy poziom – tylko windą. Idę jeszcze przywitać się z Sekwaną, która lśni dziś w słońcu niczym złota wstęga.

Wieża Eiffla w Paryżu / fot. Getty Images

Oddech w Ogrodzie Luksemburskim

Stragany z rękodziełem, małe bary, kawiarnie - popołudnie spędzam w Dzielnicy Łacińskiej, w której pobrzmiewa echo pierwszych mieszkańców Paryża. Rzymskie miasto Lutecja zostało założone na wsypach na Sekwanie, ale wkrótce rozrosło się także na jej lewy brzeg. To tutaj Rzymianie wznieśli Forum, łaźnie publiczne (dziś Narodowe Muzeum Wieków Średnich) i amfiteatr (Areny Lutecji), w którym odbywały się walki gladiatorów. W średniowieczu dominowały tu opactwa i klasztory, tworząc ośrodek naukowy, który w XIII w. nabrał kształtu Uniwersytetu Paryskiego zwanego Sorboną, bo założył go kanonik Robert de Sorbon (spowiednik Ludwika IX). Budowę obecnej siedziby uczelni w XVII w. nadzorował kardynał Richelieu. Dziś to jedna z najbardziej prestiżowych szkół świata z labiryntem sal wykładowych i laboratoriów, bibliotek i biur. Lubię tu pójść pod neoklasycystyczną bryłę Panteonu, wzniesioną pod koniec XVIII wieku jako kościół św. Genowefy. Rolę mauzoleum pełni od 1885 r. - w krypcie znajdują się m.in. grobowce: Jeana-Jacques’a Rousseau, Alexandre’a Dumasa, Victora Hugo czy Piotra i Marii Curie. Lubię tu też XVII-wieczny przepiękny Pałac Luksemburski (dziś siedziba Senatu) i przylegający do niego rozległy Ogród Luksemburski, który znam z w powieści Hugo „Nędznicy”. Moje ulubione miejsce na zadumę to zaś okolice pomnika Fryderyka Chopina.

Całe popołudnie spędzam w Luwrze, czyli jednym z najstarszych i największych muzeów na świecie, którego chyba nie trzeba przedstawiać. Mam tu najważniejsze światowe wytwory sztuki na wyciągniecie ręki. Odpoczywam wśród prac Leonarda da Vinci, Rubensa, Rembrandta, Rafaela i Michała Anioła. Uczta.

Reklama

Wieczorem idę na Plac Pigalle, który zaczyna żyć po zmroku. Zresztą uwielbiam Paryż nocą. Patrzę na kamieniczki dookoła – pod koniec XIX i na początku XX wieku artyści mieli tu swoje pracownie, a tutejsze kawiarnie były miejscem spotkań paryskiej bohemy. Znajdziemy tu też butiki, bary, sex shopy (niektórzy nazywają Plac Pigalle jarmarkiem rozpusty, bo w latach 40. ubiegłego wieku powstało tu wiele domów publicznych). Ja tymczasem wieńczę moją wycieczkę do Paryża w słynnym kabarecie Moulin Rouge działającym nieprzerwanie od 6 października 1889 r., który mam tuż za rogiem. Show „La Revue Feerie” zaczyna się o godz. 21.00 i kończę nim moje dwa dni w Paryżu. Ale o spektaklu opowiem Wam już następnym razem.

Plac Pigalle w Paryżu / fot. Getty Images
Reklama
Reklama
Reklama