Przyjemności można i warto się nauczyć
Przyjemność. Warto pochylić się nad tym słowem i sprawdzić, co ono w sobie kryje. Jak i nad tym, co ono dla nas znaczy. Jakiej przyjemności potrzebujemy. I pozwolić sobie na nią!
W tym artykule:
Czym jest przyjemność?
przyjemność
1. «miłe wrażenie wywołane dodatnimi bodźcami, uczucie zadowolenia»
2. «to, co wywołuje uczucie zadowolenia, sprawia miłe wrażenie, dostarcza przyjemnych doznań» (PWN)
https://sjp.pwn.pl/slowniki/przyjemność.html
Kiedyś w ogóle się nad tym nie zastanawiałam, samo słowo przyjemność było mi w pewien sposób obojętne. Ale bynajmniej nie dlatego, że brakowało mi miłych doznań – wręcz przeciwnie, nie mogę narzekać na brak uciech. Chodzi o to, że tak naprawdę dopiero bardzo niedawno zaczęłam rozumieć, co przyjemność znaczy i czym ona dla mnie jest. Wydawać by się mogło, że to w sumie bardzo łatwa sprawa – odpowiedzieć na pytanie: Co właściwie sprawia mi przyjemność? A jednak szczera konfrontacja z własnym potrzebami jest niesamowicie trudna, bo w jej centrum musimy postawić umiejętność słuchania i zrozumienia samej czy samego siebie. Co więcej, zaakceptowania swoich pragnień, możliwości, ale i ograniczeń.
Przyjemność na co dzień
Odczuwania rozkoszy w codziennym życiu trzeba się nauczyć i powinno iść to w parze z nauką samej czy samego siebie. Uważność, odpuszczenie złych emocji, uwolnienie głowy, czas oraz spokój – to wszystko razem pozwala zbudować bezpieczną przestrzeń, wolną od oceniania i krytycyzmu, tak niezwykle istotną w budowaniu samoświadomości.
Czuła dla siebie, czuła na siebie
Czułość. Czułości do siebie samych. „Tego się nie wygugluje, trzeba się ze sobą dogadać, meblować codzienność tak, żeby to nam smakowała, stawać po swojej stronie” – mówi Natalia de Barbaro, psycholożka, autorka bestsellerowej książki „Czuła przewodniczka” i warsztatów dla kobiet „Własny pokój”.Żyjemy w czasach przedziwnych, gdzie miarą człowieka jest liczba godzin spędzonych w pracy i grubość portfela. Życie w pędzie stało się podstawą egzystencji, bo w gonieniu króliczka przecież nie chodzi o to, żeby go złapać. Pandemia jednak zatrzymała świat, spowolniła nas i nasze działania. Modny stał się slow life, bo nareszcie zobaczyłyśmy i zobaczyliśmy, że można żyć inaczej. Uprzedzam, że nie bagatelizuję i nie umniejszam krzywdzie, bo wiem, że ludzie umierają, tracą pracę i nie każdy ma ochotę - co więcej - nie każdego stać na wyciszenie i zmianę priorytetów. Chodzi mi jednak o to, że obecna sytuacja może zmienić sposób, w jaki postrzegamy naszą rzeczywistość i jak same oraz sami się w niej odnajdujemy.
Paradoksalnie w tym całym chaosie wiele osób odnalazło spokój i płaszczyznę do pracy nad sobą, do zrozumienia, czego potrzebują i oczekują od życia. W końcu zaczynamy dostrzegać przyjemność w drobnych rzeczach. Coraz więcej osób spędza czas w naturze i docenia, jak kontakt z przyrodą pozytywnie wpływa na ich życie. Planowanie wyjazdów przez platformę Slowhop czy inne tego typu strony stało się narodową rozrywką i wyścigiem, w którym naprawdę ciężko wygrać. Do tego leniwe weekendy z książką, pieczenie chleba, kursy ceramiczne, zajęcia z florystyki i szkolenia z parzenia idealnej kawy każdym możliwym sprzętem.
Wydaje mi się, że paradoksalnie im drobniejsza czynność dnia codziennego, wręcz przyziemna – jak wybranie się po świeże kwiaty do ulubionej kwiaciarni czy kupno chałki w piekarni pod domem podczas spaceru z psem – tym większa przyjemność.
Spróbujcie zatrzymać się na chwilę, wziąć oddech i poczuć całym lub całą sobą, że jesteś „tu i teraz”. Te małe przyjemności, momenty, kiedy jesteśmy tylko i wyłącznie dobre i dobrzy dla siebie dają nam energię i (jakby to górnolotnie nie brzmiało) pokazują, o co w życiu tak naprawdę chodzi. Pomocne też są w tym drobne rytuały, powtarzane czynności, które dają nam poczucie dbania o głowę i ciało. W moim przypadku jest to nawet sobotni poranny spacer z psem rano, kiedy w ulubionym kubku mam zrobioną przez chłopaka kawę i razem idziemy nad Wisłę po drodze kupując gazety i słodkości.
Głód skóry, czyli o zmysłowym odbiorze rzeczywistości
Potrzebujemy czterech dotyków dziennie, by przeżyć, ośmiu, by zachować zdrowie i dwunastu, żeby być szczęśliwymi.Ilość bodźców z zewnątrz może przytłoczyć i odciąć każdego od jego wewnętrznych potrzeb. Dlatego pielęgnujcie chwile, kiedy macie sposobność zatrzymać się i wyciszyć. Z uwagą obserwujcie, jak odpowiadacie na to, co się wokół was dzieje i jak wasza głowa oraz ciało reaguje w różnych sytuacjach. Odczuwania przyjemności można się nauczyć. Tak wiele mówi się teraz (chociaż nadal uważam za mało) o odczuwaniu przyjemności seksualnej, samomiłości i świadomości w erotycznej strefie. Jest to rewelacyjna zmiana, która się dzieje na naszych oczach, bo seks to podstawa, a nasze życie seksualne odzwierciedla i ma wpływ na wszystkie inne sfery życia. Ale zacznijmy rozmawiać i dawać sobie również przyzwolenie na przyjemność w codziennym aktywnościach, bo życie mamy tylko jedno.