Reklama

Jeśli chodzi o mamine rady, są dwa okresy w życiu, gdy je przyjmujemy. Pierwszy - gdy jesteśmy na tyle małe, że wszystko chłoniemy bez zastanowienia i stosujemy się do nich bez zastrzeżeń. Do następnego musi minąć trochę czasu – nadchodzi długo po okresie buntu, w którym negujemy wszystko i w myśl zasady „na złość mamie odmrożę sobie uszy” gotowe jesteśmy zrobić coś całkiem odmiennego, niż to co doradza mama.

Reklama

Oto, dlaczego uciekłam po tygodniu z Tindera. I dlaczego nigdy tam nie wrócę

Potem następuje długi okres przyglądania się innym i szukania autorytetów poza gronem najbliższym. W dobie internetu chętnie sięgamy po sprawdzone triki na wszystko, co tylko się da podrzucane swoim fanom przez gwiazdy i innych „specjalistów”. I dotyczy to nie tylko makijażu czy wyglądu, ale ogólnie tego, jakie powinnyśmy być albo lepiej – jak być „lepszą wersją siebie”.

Drugi dobry moment, gdy mama znowu zyskuje posłuch przychodzi długo później, gdy wchodzimy w życie jako dorosłe, ukształtowane kobiety, czyli w okolicach studiów. Ale wtedy to już coś całkiem innego. Wtedy także jej „dobre rady” często bierzemy w nawias, bo same wiemy najlepiej. Ale paradoksalnie to często właśnie w tym czasie – gdy jesteśmy dorosłe, a więc (w założeniu) kompletne, samodzielne i samowystarczalne, a wszystko idzie tak jak powinno, mamine słowa okazują się najdroższe i służą za ratunek.

Kto nie wraca chętnie pamięcią do beztroskiego buszowania w szafie mamy i jej kosmetyczce w poszukiwaniu recepty na to jak być sobą i czuć, że to najfajniejsze? Do pierwszych przymiarek stanika i pierwszych prób z czerwoną szminką zakończonych wspólnymi wybuchami śmiechu i słowami, które pamięta się przez całe życie? Są też inne, nie mniej cenne, które niespodziewanie dla nas samych siebie wykopujemy z zakamarków pamięci w trudnych momentach, czyli wtedy, gdy najbardziej och potrzebujemy.

Co przypomniało mi się podczas wielomiesięcznej rozłąki z bliskimi w trakcie studiów, podczas której nieoczekiwanie to właśnie za mamą tęskniłam najbardziej? O tym, że powinnam ćwiczyć dla zdrowia, zmywać makijaż przed położeniem się spać, a dla skóry najlepsze są racjonalna dieta i sen zdążyłam przekonać się sama. Tego, jak razem plotłyśmy wianki z chabrów buszując w zbożu i jak mama jak mi śpiewała –tego nie pamiętałam wcale! Te wspomnienia okazały się być głęboko zakopane i kazały na siebie czekać naprawdę długo. Tak samo jak to, co wtedy, zupełnie mimochodem usłyszałam. Dziś rada, by nie porównywać się do innych, za to pilnować, by nigdy nie ustawać w pracy nad sobą, ma całkiem inny wydźwięk niż wtedy, a kontekst związany z wiekiem sprawia, że znaczy coś całkiem innego (i to dużo więcej), niż kiedyś. Jedno jest pewne – jest bardziej aktualna niż kiedykolwiek.

Reklama

Mama Gigi i Belli Hadid opublikowała ich zdjęcie z dzieciństwa. Takie wsparcie powinna mieć każda z nas

Reklama
Reklama
Reklama