Justyna Przygońska o krytykowaniu wyglądu w social mediach: „Według pewnych osób jestem niesymetryczna, inne pozwalają sobie postawić jakąś diagnozę” [Czule o ciele]
Rozpoczynamy cykl ciałopozytywnych rozmów Czule o ciele. Tym razem rozmawiamy z Justyną Przygońską. Jakiś czas temu współtwórczyni The Odder Side, otworzyła się ostatnio na temat hejtu w mediach społecznościowych, na czele z Instagramem. Jak wpływają na nią negatywne komentarze?
Ruch body positive przybiera na sile – staje się coraz popularniejszy na całym świecie, w tym w Polsce. Jednak mimo to wiele osób nadal nie potrafi zaakceptować tego, że każde ciało zasługuje na szacunek, a jednocześnie rości sobie (niezrozumiałe dla nas i po prostu dziwne) prawo do oceniania wyglądu innych. Szczególnie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Justyna Przygońska, która – ze względu na charakter swojej pracy – wielokrotnie padała ofiarą hejtu w sieci. Współwłaścicielka The Odder Side zdobyła się na szczere wyznanie dotyczące negatywnych i nieuzasadnionych komentarzy na temat tego, jak wygląda. Tylko nam opowiedziała natomiast jak hejt wpływa na jej życie prywatne oraz zawodowe. Przeczytajcie pierwszy wywiad z cyklu Czule o ciele.
Joanna Twaróg: Opublikowałaś ostatnio relację na Instagramie, w której poruszyłaś temat hejtu w mediach społecznościowych. Napisałaś tam m.in., że urodziłaś dwie dziewczynki, zdrowo się odżywiasz, ćwiczysz, ogólnie dbasz o siebie, ale mimo to jesteś krytykowana za swój wygląd. Co to są za komentarze?
Justyna Przygońska: Tak, rzeczywiście przykre komentarze pojawiają się zarówno na moim Instagramie, jak i na oficjalnym profilu The Odder Side, czyli marki, której jestem współwłaścicielką. Wśród nich „jesteś obrzydliwą anorektyczką”, „wyszłaś z Oświęcimia?”, „zjedz kanapkę” i tym podobne. Według pewnych osób jestem niesymetryczna, inne pozwalają sobie postawić jakąś diagnozę, stwierdzić, że mam problemy ze zdrowiem, co nie jest prawdą – regularnie się badam, dbam o siebie. Niektóre komentarze bywają bardzo krzywdzące.
Czy takie komentarze pojawiają się często?
Pozytywne komentarze przeważają. Natomiast często bywa tak, że możemy otrzymać sto pochlebnych opinii, ale i tak mamy tendencję do zapamiętywania tej jednej negatywnej.
Hejt spotkał cię „tylko” w sieci, czy także w życiu realnym?
W sieci. Co ciekawe, czasem zaglądam na profile autorek czy autorów negatywnych komentarzy i widzę, że np. profil nie jest przez nikogo obserwowany, że został założony niedawno, więc prawdopodobnie na potrzeby szerzenia hejtu. Szczerze mówiąc, chciałabym czasem porozmawiać na żywo z takimi osobami. Dowiedzieć się, dlaczego postępują w taki sposób? Po co? Mam wrażenie, że krytykowanie innych w sieci stało się pewnego rodzaju sposobem na dawanie upustu negatywnym emocjom w możliwie najprostszy sposób – pozornie anonimowo. Jednak nie tędy droga. To nie jest w porządku.
Jestem przerażona ogromem krytyki i innymi – negatywnymi słowami, które napływają od autorów i autorek tego rodzaju komentarzy. Niektóre osoby wydają się wręcz agresywne.
Zgadzam się. Wiele osób uważa, że takie komentarze wynikają z troski, ale to nie jest prawda. Wydaje mi się, że są one raczej reakcją na własne, nieprzepracowane problemy. Hejterom i hejterkom brakuje empatii oraz kultury, a do tego niestety wciąż użytkownicy mediów społecznościowych uważają, że są bezkarni / bezkarne.
Jak negatywne komentarze na ciebie wpływają?
To ciekawe, bo wydawało mi się, że jestem odporna na hejt. Lubię swoje ciało, mam dość wysokie poczucie własnej wartości. Ale mimo to negatywne komentarze sprawiają, że jest mi przykro przez pewien czas, np. przez dwa dni. Potrafią zachwiać moją samooceną.
Często pokazujesz na sobie ubrania The Odder Side. Właśnie dlatego hejt, o którym rozmawiamy, wiąże się w dużej mierze z twoją pracą na co dzień. Jestem ciekawa, czy to oddziałuje również na to, czym się zajmujesz? Na ciebie jako bizneswoman?
Jestem odpowiedzialna za media społecznościowe The Odder Side, dlatego rzeczywiście często publikuję swoje zdjęcia na oficjalnym profilu marki, a następnie widzę komentarze czy wiadomości. I, oczywiście, miałam takie momenty, że zastanawiałam się, czy powinnam pokazywać na sobie projekty z poszczególnych kolekcji. Skoro wzbudza to tyle negatywnych emocji… Tłumaczę sobie to jednak w ten sposób, że przynajmniej część z nich może wynikać z pewnego niezrozumienia. My naprawdę zaczęłyśmy od projektowania ubrań dla siebie, dlatego na początku miałyśmy mocno ograniczoną rozmiarówkę. Nie myślałyśmy na początku, że marka tak ewaluuje, że się tak rozwinie. Publikowałyśmy też przede wszystkim nasze zdjęcia, a że mamy z Brigidą ten sam rozmiar, to faktycznie mogło się wydawać, że promujemy jeden obraz kobiecego ciała. Jednak wraz z rozwojem marki i rosnącym zainteresowaniem naszymi projektami zaczęłyśmy poszerzać naszą ofertę, bo tego też wymagały od nas nasze Klientki, a my ich słuchamy. Od początku też byłyśmy otwarte na dyskusje, nadal bardzo doceniamy konstruktywną krytykę. Ważne są dla nas szczere głosy od dziewczyn, które z różnych powodów nie mogą albo nie chcą kupować ubrań The Odder Side. Mimo wszystko niektóre komentarze są bardzo przykre i nas ranią. Na szczęście mamy siebie – ja mam swojego męża, córki, moją wspólniczkę i przyjaciółkę Brygidę, cały team The Odder Side. Wsparcie bliskich pozwala mi i nam w miarę sprawnie zapomnieć o złych komentarzach.
Obserwując The Odder Side na Instagramie i nie tylko, mam wrażenie, że różnorodności, której – jak sama przyznałaś – mogło niektórym brakować, jest coraz więcej.
Tak. Przyszło to bardzo naturalnie – wraz z rozwojem marki. Na początku potrafiłam bowiem pracować na sylwetkach podobnych do mojej, czyli drobnej, z małym biustem. Potrzeb dziewczyn noszących większe czy mniejsze rozmiary musiałam się nauczyć. Od pewnego czasu The Odder Side współpracuje z cudownymi konstruktorkami, które mają świadomość tego, że różne ciała pragną czy wręcz potrzebują czegoś innego. Teraz poszerzamy rozmiarówkę i ubieramy różne kobiety. Chcemy, by każda czuła się dobrze w naszych ubraniach. Jednocześnie pozostajemy wierne naturalności, którą uwielbiamy. Mam wrażenie, że podchodzimy do kobiecego ciała w taki dobry i czuły sposób.
Bardzo się cieszę, że wspomniałaś o czułości. Jest ona bowiem hasłem przewodnim Glamour.pl oraz magazynu GLAMOUR w 2021 roku. Powiedz, proszę, jak okazujesz sobie czułość?
Bardzo dużo czasu spędzam wśród ludzi – w domu, jak również w pracy. Dlatego doceniam momenty, w których mogę pobyć sama ze sobą. Mam swoje rytuały, które staram się pielęgnować. Bardzo lubię poranki z kawą – specjalnie wstaję wcześniej niż moje dzieci, żeby mieć chwilę do siebie. Ogromną przyjemność sprawiają mi też kąpiele w wannie i regularne ćwiczenia fizyczne. Wymaga to sporej dyscypliny oraz odpowiedniej organizacji czasu, ale jednocześnie daje mi to dużo satysfakcji. Uwielbiam obserwować́ zmiany, jakie zachodzą w ciele i zauważać pozytywne efekty – nie tylko pod względem wyglądu, ale i siły, czy lepszej koordynacji. Dużo motywacji do działania daje mi mąż, który jest sportowcem i sam regularnie trenuje. Jeśli tylko mam taką możliwość, to korzystam z masaży lub zabiegów na twarz i ciało. Kocham takie wyjątkowe momenty tylko dla siebie.
To, co mogę robić na co dzień, to trzymanie się zdrowego, zrównoważonego trybu odżywiania, ale uważam, że bardzo ważne jest zachowywanie balansu w życiu. Dlatego zdarza mi się zjeść pizzę albo coś słodkiego. I do tego namawiam też inne kobiety.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wspomnianej już relacji, którą opublikowałaś na swoim profilu. Jakie reakcje wywołała u twoich obserwatorek i obserwatorów?
Chyba nigdy nie otrzymałam tylu wiadomości, co wtedy. Dziewczyny, które obserwują mój profil na Instagramie, okazały mi mnóstwo wsparcia. Pisały, że jestem piękna i żebym nie przejmowała się hejtem. Odezwało się też wiele dziewczyn, które muszą borykać się z tym samym. I to skłoniło mnie do pewnych przemyśleń. Jeśli ja – 32-letnia kobieta, która ma dobrą relację ze swoim ciałem, przejmuje się czasami negatywnymi komentarzami, to jak muszą czuć się osoby z problemami zdrowotnymi? Cierpiące na zaburzenia odżywiania? Albo takie, które najgorsze mają już za sobą i teraz – ich zdaniem – wyglądają dobrze? Jak muszą czuć się dziewczynki oraz nastolatki? Moja starsza córka ma 5 lat, ale już myślę o tym, jak ochronić ją, a także jej młodszą siostrę przed tą ciemną stroną mediów społecznościowych.
No właśnie. Czy w związku z tym masz jakieś rady dla młodych dziewczyn, które mają problem z akceptacją siebie i / lub są ofiarami hejtu w internecie?
To bardzo trudne pytanie. Doskonale pamiętam, co działo się w mojej głowie, gdy byłam nastolatką. Przejmowałam się tym, jak wyglądam i bardzo chciałam przynależeć do jakiejś grupy. Cieszę się, że mam to już za sobą. Uważam, że samoakceptacja przychodzi z wiekiem. To pewien proces. Nie jestem fanką rad w stylu „nie skupiaj się na swoim wyglądzie i wszystko będzie okej” czy „nie używaj Instagramu albo TikToka, bo prawdziwe życie tak nie wygląda”, bo mimo wszystko jest to pewna – czasem bardzo ważna część życia dla młodych dziewczyn. Cudownie byłoby, gdyby miały obok siebie jakąś osobę, np. mamę albo starszą siostrę, z którą mogłyby porozmawiać o wyglądzie, budowaniu pewności siebie i poczucia własnej wartości. Myślę, że warto też poszukać czegoś interesującego, dającego dużo frajdy oraz satysfakcji. To może przynieść wiele korzyści.