Reklama

Jacek Kurski poród żony obejrzy online?

Jacek Kurski niebawem znowu zostanie ojcem. Prezes Telewizji Polskiej ma już troje dzieci z pierwszego małżeństwa, które „unieważnił”, by ponownie wziąć ślub kościelny. Jego druga żona, Joanna Kurska, jest już w bardzo zaawansowanej ciąży – termin porodu wyznaczony jest na jutro, tj. czwartej 25 marca 2021 roku. Ponieważ przyszła mama cierpi na cukrzycę ciążową, już trafiła do szpitala. Ze względu na obostrzenia związane z pandemią koronawirusa, które narzucają specjalne wymagania sanitarne, mąż nie może być z nią – ani teraz, ani w dniu porodu. Jacek Kurski znalazł jednak „rozwiązanie tego problemu”. Planuje... obejrzeć streaming z porodu żony!

Reklama

‚Aśka i Jacek znaleźli sposób na to, by mimo wszystko być blisko w tym ważnym momencie. Podczas COVID w szpitalach modne stały się transmisje narodzin online i oni też chcą z tego skorzystać. Tata przywita małą Anię (bo właśnie takie imię ma otrzymać córeczka – w hołdzie dla zmarłej matki Kurskiego – przyp. red) na ekranie komputera albo smartfona. Sprzęt jest już przygotowany i odpowiednio przetestowany” – podaje serwis Pudelek.pl, powołując się na słowa osoby z najbliższego otoczenia pary.

No cóż, my mamy mieszane uczucia. Bo choć rozumiemy potrzebę przyszłego taty, by „uczestniczyć” w wydarzeniu, naszym zdaniem streaming całkiem mija się z ideą rodzinnych porodów. I coś nam się wydaje, że na taki pomysł mógł wpaść jedynie mężczyzna...

Reklama

We wspólnym porodzie nie chodzi przecież o to, żeby przyszły tata zobaczył show, porównywalne do najbardziej trzymającego w napięciu serialu Netfliksa, ale przede wszystkim o to, by mógł wspierać swoją partnerkę, która w tak trudnym dla niej momencie szczególnie tego wparcia potrzebuje. Wiadomo przecież, że władze nad nami, kobietami, przejmuje wówczas fizjologia, ból jest tak silny, że ciężko podejmować racjonalne decyzje, a wszystkiemu towarzyszy ogromny stres. Obecność bliskiej osoby to często jedyny sposób, by mieć poczucie bezpieczeństwa i choć trochę zminimalizować towarzyszące nam napięcie. Obecność, a nie iluzja obecności. Nie mówiąc już o tym, że świadomość, że każdy nasz ruch śledzą kamerki internetowe, tylko potęguje stres. Czyż nie?

Reklama
Reklama
Reklama