#GlamourChallenge: podjęłyśmy wyzwanie z perfumami Avon Maxima
Podsumowujemy #GlamourChallenge z perfumami Avon Maxima, w którym podjęłyśmy wyzwania, rzucone przez Was!
- Redakcja
Poprzedni tydzień upłynął nam w redakcji pod znakiem #GlamourChallenge, organizowanym wspólnie z marką Avon i perfumami Maxima. W ramach konkursu, w którym do wygrania był nowy zapach z kwiatowymi i cytrusowymi nutami z dodatkiem jaśminu, rzuciliście nam wyzwania. Przez 5 dni konsekwentnie realizowałyśmy je, co udokumentowałyśmy na Instagram Stories. Jeśli przegapiliście naszą relację, nic straconego! Poniżej znajdziecie podsumowanie tej wyjątkowej odsłony #GlamourChallenge. A jeżeli macie ochotę wygrać perfumy Avon Maxima, które inspirują do działania i dodają pewności siebie, również macie jeszcze okazję, aby to zrobić! Szczegóły konkursu znajdziecie tutaj >>>.
Ismena Dąbrowska: „Sprzątanie świata”
Przyznam, że byłam zaskoczona. Spodziewałam się wyzwań typu skok na bungee czy przebiegnięcie maratonu, i nie ukrywam, że trochę się obawiałam, co zostanie wybrane dla mnie. Dostaliśmy setki zgłoszeń z challenge'ami, których miałyśmy się podjąć, czytelnicy nas nie oszczędzali. Nie pod względem trudności zadania, ale jego powagii. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie ucieszyłam się i nie uśmiechnęłam pod nosem, gdy czytałam wszystkie te zaangażowane wiadomości konkursowe i zawarte w nich niezwykle przemyślane argumenty. Pomyślałam wtedy – że społeczność zgromadzona wokół Glamour to naprawdę świetni ludzie. Bo dla Was, osób, które na co dzień odwiedzają Glamour.pl, okazało się, że podejmowanie wyzwań to nie tylko przekraczanie własnych granic, próbowanie czegoś nowego, ale przede wszystkim dodawanie pewności siebie i odwagi, inspirowanie do działania i zmian – siebie i innych. Dlatego rozpisywaliście się o tym, jak ważne jest dbanie o planetę, drugiego człowieka i wzmacnianie pozycji dziewczyn, wspieranie ich i zachęcanie do samoakceptacji. Dziewczyny z mojej redakcji pokazały się bez makijażu, przeszły na dietę wegetariańską, komunikację miejską zamieniły na rower i ubrały się od stóp do głów w second-handzie. Mnie zaproponowaliście sprzątanie świata, najbliższej mi zielonej okolicy. I nawet jeśli to była nieco „brudna” robota, dawno nie ucieszyłam się z niczego bardziej.
Kiedy chodziłam po osiedlu i zbierałam walające się wszędzie śmieci miałam w głowie dwie myśli. Po pierwsze: żeby to wszystko posprzątać nie mogłabym pójść tego dnia do pracy. W zaledwie kilkanaście minut wypełniłam całą torbę, a to była tylko droga, którą pokonuję do sklepu lub na przystanek. Druga myśl jest zdecydowanie bardziej pozytywna, bo – nie ukrywam – wzbudzałam spore zainteresowanie spacerowiczów, kiedy ganiałam z różowymi rękawiczkami po krzakach i trawnikach ;) Kilka przechodzących obok osób zapytało mnie, co takiego robię, niektórzy nie mieli odwagi, ale przyglądali się przez moment. Wtedy pomyślałam, że nawet jeżeli jedna na te pięć osób pomyśli, że fajnie byłoby następnym razem w drodze do pracy/szkoły/koleżanki podnieść kilka tych śmieci z ziemi i odciążyć planetę, która i tak zmaga się z ich nadmiarem, to było warto. Lubię akcje i projekty, które zmuszają do refleksji i zmiany nawyków. Nie tylko mnie i moją redakcję, ale przede wszystkim naszych czytelników. Dzięki Avon!
Aleksandra Jóźwiak: „Dzień bez makijażu”
Wyzwaniem rzuconym mi przez czytelniczkę było wyjście do pracy bez makijażu. Przyznam, że kiedyś robiłam to częściej, ale od jakiegoś czasu zaprzestałam takich praktyk. Po pierwsze wspaniałe było to, że miałam rano dodatkowe 15 minut na wypicie kawy. Nie czułam się super pewnie, gdy wychodziłam z domu z samym kremem nawilżającym na twarzy, ale gdy tylko wpadłam w wir obowiązków, zupełnie o tym zapomniałam. Byłam pewna, że co najmniej jedna osoba zapyta mnie, czy nie jestem chora (zdarzało mi się to wcześniej, gdy robiłam sobie przerwę od makijażu), ale ku mojemu zaskoczeniu tak się nie stało. Jestem raczej zwolenniczką pielęgnowania naturalnego piękna, zamiast tuszowania niedoskonałości za pomocą makijażu, chociaż jednocześnie wyznaję zasadę, że każdy postępuje, jak chce. Podsumowując, brak makijażu nie sprawił mi aż tak wielkiej różnicy, chociaż na początku wymagał odwagi.
Kinga Nowicka: „Dzień na rowerze”
Kiedy zobaczyłam, że jednym z zaproponowanych przez nasze czytelniczki wyzwań było przemieszczanie się cały dzień tylko rowerem, od razu wiedziałam, że to zadanie dla mnie. Uwielbiam jeździć na rowerze, ale muszę się przyznać, że jednak częściej robię to „po godzinach”. Czyli przemieszczam się nim po mieście na spotkanie ze znajomymi, do kina czy w weekend za miasto. Dlaczego nie do pracy? Może dla zapalonych rowerzystów będzie to słaba wymówka, ale dla mnie jednak dość istotna - słaby dojazd. O wiele bezpiecznie czuję się, jadąc ścieżką rowerową, a nie między pędzącymi dwu, a nawet trzypasmówką samochodami. A niestety na mojej trasie do pracy ścieżek jest bardzo mało. No ale jak wyzwanie, to wyzwanie! Wsiadłam rano na moją czarną holenderkę bez przerzutek, którą kupiłam tuż po tym, jak zauroczona wróciłam z miasta, gdzie pierwszeństwo mają rowery, czyli z Amsterdamu. Pierwszy odcinek pokonałam dość szybko, ale potem zaczęły się schody, bo jedno z najbardziej problematycznych rond w centrum Warszawy oraz trzy pasy. Na szczęście bez problemu udało mi się pokonać ten najtrudniejszy odcinek. Tego dnia było dość wietrznie w stolicy, a ja akurat trafiłam na moment, kiedy wiatr zdecydowanie nie wiał mi w plecy. Dosłownie… Do pracy udało mi się dotrzeć w niecałą godzinę. Ale największą satysfakcję czułam wracając z redakcji, bo po kilku godzinach siedzenia przy biurku, zafundowałam sobie ruch. I to całkiem porządny wycisk (kto, jak ja, ma rower bez przerzutek, wie o czym mówię). Obiecałam sobie wtedy, że to nie będzie jednorazowa akcja i będę starała się częściej podejmować to wyzwanie. Tak, że dzięki za mobilizację, Ewelina!
Joanna Twaróg: „Dieta wegetariańska i dobór stylizacji w lumpeksie w duchu zero waste”
W ramach Glamour Challenge x Avon Maxima musiałam (przynajmniej na jeden dzień) przejść na dietę wegetariańską, a także stworzyć stylizację z ubrań i dodatków, które znalazłam w sklepie vintage. Jestem prawdziwą szczęściarą! Oba wyzwania dotyczyły bowiem aktualnych kwestii, którymi powinien zainteresować się każdy z nas. Zarówno pierwszy, jak i drugi challenge to dla mnie genialna okazja, a zarazem motywacja do wprowadzenia pewnych zmian w życie. Zdecydowałam, że będę ograniczać mięso w codziennej diecie. Co więcej, na pewno częściej będę wybierać się na poszukiwania modowych perełek z drugiej ręki. Mam również nadzieję, że podjęte przeze mnie wyzwania okażą się inspiracją dla innych dziewczyn!