Reklama

Czy miłość naprawdę poczeka?

Chcesz wypaść jak najlepiej, dlatego poświęcasz dużo czasu na dopracowanie wyglądu: wybór stylizacji, make-up, dobór akcesoriów. Czasem przygotowania wciągną cię tak bardzo, że nie zauważysz, kiedy mija czas i że powinnaś już wychodzić. Albo proponujesz na spotkanie nowe, cool miejsce na mieście, ale w zasadzie nie sprawdzasz nawet, jak daleko znajduje się od twojego mieszkania. Wydaje ci się, że to kwadrans, a w końcu okazuje się, że trzy... I to może być problem. Bo o ile kilka minut spóźnienia nikomu raczej nie zrobi różnicy, to półgodzinny poślizg na pewno nie zostanie dobrze odebrany. Nikt przecież nie lubi czuć się lekceważony, a tak może poczuć się osoba, która musi czekać, zwłaszcza na randkę. To bardzo nieeleganckie i może wpłynąć na nasz ogólny obraz w oczach partnera. Spóźnienie to również wyraz braku zaangażowania i może być odebrane negatywnie, a nawet znacząco wpłynąć na przebieg całej randki. Dlatego warto być na czas. A jeśli wiesz, że się spóźnisz, dobrze jest wysłać chociaż krótką wiadomość z przeprosinami i przybliżonym czasem dotarcia na miejsce. Bo wypadki zdarzają się nawet najlepszym i czasem może przytrafić się coś, czego nie byłyśmy w stanie przewidzieć, ale wtedy tym bardziej w dobrym tonie jest od razu zakomunikować problem.
Jeśli masz trudność z docieraniem w umówioną lokalizację na czas, spróbuj ustawiać sobie budzik w telefonie, który będzie informował cię, że do wyjścia został ci np. kwadrans.

Reklama
Adobe Stock

Papierosowe faux-pas

Randka może generować nie tylko ekscytację, ale też i lekkie zdenerwowanie. Wtedy jako osoba paląca częściej sięgasz po papierosa, który pozwala ci odciągnąć na moment myśli, kiedy zmierzasz na miejsce spotkania. Zaciągasz się dymem, a ten spowija twoją twarz, włosy, dłonie i ubrania, otulając cię chmurą siwego… smrodu. Niezależnie, czy twoja randkowa połówka pali, czy też nie, z pewnością w momencie przywitania wyczuje ten nieprzyjemny zapach. Nie zamaskuje go ani kilka psiknięć ulubionymi perfumami, ani naprędce rozgryzana guma do żucia. Tę intensywną woń ciężko jest wytrzymać i z pewnością nie dodaje ona uroku.

Naukowcy z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w swoich badaniach przedstawili na ten temat brutalne statystyki: 4 na 10 singli nie chce umawiać się z palaczami! Odstraszający zapach dymu papierosowego bywa także przyczyną rozpadu związków, gdzie jeden z partnerów jest niepalący.

Co ciekawe, zakochując się, często myślimy o zapachu drugiej osoby. Konkretne perfumy kojarzą nam się z zapachem skóry ukochanego czy ukochanej jeszcze przez długi czas. Niestety, dym papierosowy osiada nie tylko na skórze czy włosach, ale także ubraniach, a zatęchły smród pozostaje PRZY i NA palaczu na długo.

Palenie papierosów nie sprzyja także pocałunkom. Dym papierosowy wysusza śluzówkę, a przy tym całą jamę ustną, doprowadzając do rozwoju różnego rodzaju bakterii, przez co często palaczom brzydko pachnie z ust – medycznie zjawisko to określa się mianem halitozy. Substancje smoliste zawarte w dymie z papierosa mieszają się ze śliną, oblepiają zęby i język amatorów fajek, przez co przy całowaniu, niepalący może czuć nieprzyjemny posmak. Dlatego dosadnie mówi się w takich sytuacjach o „pocałunku z popielniczką”.

W przypadku palenia papierosów nie ma dróg na skróty i żadnego ‘magicznego’ rozwiązania, poza całkowitym zarwaniem z nałogiem. Tylko na tym zyska twoje zdrowie i pocałunki. Miłość sprzyja dobrym zmianom, dlatego warto skorzystać z burzy hormonów, która dzieje się pod wpływem zakochania. Ilość endorfin wynikająca z amorów może okazać się wystarczająca, żeby zapomnieć o fajkach. Jeśli jednak nikotyna jako silnie uzależniająca substancja, nie daje spokoju, można skonsultować z lekarzem terapię farmakologiczną, która może wesprzeć twoją walkę z tym nałogiem. Bywa i tak, że wszystkie metody rzucenia fajek nie przynoszą oczekiwanego rezultatu i palacz dalej zaciąga się dymem z papierosa. W takiej sytuacji można skorzystać z mniej szkodliwego od niego zamiennika, jakim są m.in. podgrzewacze tytoniu. W procesie podgrzewania w nich rzeczonego tytoniu, nie wytwarza się toksyczny dym i rakotwórcze substancje smoliste. Uwalnia się natomiast aerozol nikotynowy, który zawiera mniej tego ‘syfu’ niż papieros. Potwierdzili to m.in. w swoim badaniu japońscy naukowcy. Według ich analizy – palacze, którzy zamieniliby paczkę papierosów na podgrzewacz tytoniu IQOS, mieliby nawet 10-krotnie niższe ryzyko zachorowania na raka. A co z drugą połówką narażoną na tzw. bierne palenie? Takie osoby, które same nie palą, ale są w otoczeniu palacza i które zamiast na dym z papierosa, byłyby narażone na aerozol z tego urządzenia – miałyby nawet o 3 tysiące razy niższe ryzyko rozwoju nowotworu. Taka substytucja papierosa na jego bezdymną alternatywę to również brak nieprzyjemnego zapachu czy popiołu, co zapewne odczuje też chłopak podczas waszej randki. Ale, ale... wracając do pierwszego zdania tego akapitu – nie ma dróg na skróty i ‘magicznych’ rozwiązań. Nawet jeśli te urządzenia mniej szkodzą niż papierosy, to wciąż nie są bez wpływu na twój organizm. Zatem nie ustawaj w wysiłkach o życie wolne od nałogu!

Filtr na filtrze

W dobie social mediów kusi nas czasem, żeby poprawić swoje zdjęcie i wyglądać lepiej. Gładsza skóra, dłuższe rzęsy, bardziej opalona i jednolita cera… Z poprawkami nie warto jednak przesadzać. Jeśli poszukujesz partnera, z którym już co roku będziesz mogła świętować Dzień Chłopaka i korzystasz w tym celu np. z portali czy aplikacji randkowych z pewnością wrzucasz tam swoje zdjęcia. Jeśli oczekujesz, że na miejscu pierwszego spotkania zjawi się osoba, z którą zmatchował cię algorytm, ty też powinnaś być bardziej prawdomówna w przypadku tego, co wrzucasz na swój profil. Po pierwsze, jeśli dojdzie do spotkania to prawda i tak wyjdzie na jaw i może to być nie w porządku w stosunku do drugiej strony, jeśli twoje zdjęcia przekłamują rzeczywistość. Po drugie, nikt zazwyczaj nie wygląda tak, jak modelki na Instagramie czy w reklamach. Warto postawić na naturalność i wrzucać prawdziwe zdjęcia, na których przypominamy siebie. Tym samym unikamy podwójnego rozczarowania – twojego, bo randka nie idzie tak, jak oczekiwałaś i drugiej strony, bo może czuć się wprowadzona w błąd, nawet jeśli i tak świetnie wyglądasz! To, że powinnaś używać swoich zdjęć jest na tyle oczywiste, że chyba nie musimy już o tym wspominać. Ta porada może i brzmi dość trywialnie, ale nie zapominajmy, że zjawisko nadmiernego podkręcania swojej urody lub podszywania się pod osoby w naszej opinii atrakcyjniejsze było/jest na tyle popularne w sieci, że dorobiło się własnej nazwy, jaką jest „catfishing”.

Adobe Stock

Masz wiadomość!

Jednym z głównych randkowych grzechów jest telefon, który absorbuje uwagę bardziej niż randka. Zaświecił się ekran – zerkasz, żeby odczytać wiadomość, być może nawet odpisujesz. Wrzuciłaś zdjęcie na Stories – sprawdzasz co jakiś czas, kto je polubił, albo czy nikt nie napisał do ciebie w odpowiedzi. Kładziesz komórkę na stole i stale pilnujesz, czy nie pojawiło się na niej nic nowego. Uzależnienie, które dla ciebie może być dość niepozorne i możesz nie zdawać sobie nawet sprawy ze skali problemu, może być mocnym triggerem dla drugiej osoby. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu – nieintencjonalnie okazujesz w ten sposób brak zainteresowania, znudzenie lub brak zaangażowania. Nawet jeśli tylko zerkasz na ekran, kiedy wciąż prowadzisz rozmowę, przerywany wciąż kontakt wzrokowy może być frustrujący. Ciężko zbudować interesującą rozmowę, jeśli nie widzi się w partnerze chęci, by w niej współuczestniczyć.

Telefony stały się ważną częścią naszego codziennego życia. Przyzwyczailiśmy bliskich i przyjaciół, że ciągle pozostajemy w zasięgu i sprawnie odpisujemy na wiadomości. Wciąż jesteśmy online. Nie da się jednak budować relacji, jeśli w związku wciąż jest ktoś trzeci. W tym wypadku komórka. Wywołuje to rozproszenie uwagi, nawet jeśli aktywnie z niej nie korzystasz. Badania psychologiczne pokazują, że jeśli telefon leży na stoliku pomiędzy partnerami, właściciel często kieruje myśli w jego kierunku, nawet jeśli nie rękę. A dokładniej tego, co mógłby robić – scrollować Facebooka, oglądać TikToki? Sprawdzić jaka promocja wpadła od ulubionego sklepu? Odpisać na zaległe maile? Daj szansę swojemu spotkaniu, by był to miły i naprawdę jakościowo spędzony czas. Niezależnie czy to pierwsza czy setna randka.

Wszystko albo nic – czyli szkoła zadawania pytań

Eksperci w opiniach o nieudanym randkowaniu są zgodni. Jeśli chcesz mówić wyłącznie o sobie, swoich doświadczeniach, marzeniach, planach na podróże, pracy, rodzinie, znajomych, tym co widziałaś, tym co czytałaś, o muzyce, której słuchasz i koncertach, na których byłaś to lepszym rozwiązaniem niż randka będzie podcast. W każdym spotkaniu towarzyskim nie chodzi o to, by być wyłącznie stroną, która mówi. To nie jest zaangażowana rozmowa. Nie oburzaj się oczywiście, odpowiadając na opinię psychologów, że przecież zadano ci te pytania. W sztuce konwersacji chodzi o to, by czasem zadawać je również samemu. Pokazujesz tym, że po prostu interesują cię przeżycia i opinie drugiej osoby, budując wspólny grunt i nić porozumienia.

Wrogiem braku zadawania pytań i jednostronnej rozmowy, która przypomina raczej zaangażowane przesłuchanie, jest zbytnia… poufałość. Relacje budują się powoli. Wiadomo, że swojego wieloletniego partnera swobodnie zapytasz o plany życiowe czy niuanse związane z karierą zawodową. Przy pierwszych spotkaniach warto jednak zastanowić się, czy nie wchodzimy zza wielkim impetem w życie drugiej osoby. Znamy się mniej, nie potrafimy do końca ocenić wrażliwości i otwartości, a szczegółowe dyskusje o byłych partnerach, życiu seksualnym, planach rodzinnych czy zarobkach mogą ochłodzić nieco atmosferę. Nawet jeśli intencje są dobre, a twój charakter kieruje cię w stronę swobodności, warto wyczuć klimat i skupić się na poznawaniu drugiej osoby, zanim przejdzie się do zbyt intymnych szczegółów.

Reklama

Wprowadź te porady w życie i w udany sposób świętuj Dzień Chłopaka i… każdą kolejną randkę!

Reklama
Reklama
Reklama