Roztargnienie, zapominanie, impulsywność, czyli jak ADHD utrudnia relacje
Kiedy psychiatra oznajmił mi diagnozę, chciałam rozpłakać się z ulgi. Wreszcie miałam wyjaśnienie na to, dlaczego mój mózg jest jak przegrzany laptop z nadmiarem otwartych kart; czemu wiecznie się spóźniam, zatracam w spiralach myśli i prokrastynuję.
- Karolina Liczbińska
W tym artykule:
Życie z niezdiagnozowanym ADHD jest jak jazda na rowerze z popsutymi przerzutkami: inni mijają cię bez wysiłku, a ty zastanawiasz się, czemu płaska ścieżka wyciska z ciebie siódme poty. Co gorsza, reszta rowerzystów myśli, że po prostu się lenisz: „Wystarczy pedałować trochę szybciej!”. Odkrycie mojej neuroatypowości zajęło mi prawie ćwierć wieku. Gdybym od początku znała przyczynę, reszta drogi dalej byłaby trudna, ale nie obwiniałabym się za brak starań – i umiała lepiej nawigować relacje z ludźmi.
ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) to zaburzenie neurologiczne wpływające na te części mózgu, które odpowiadają za planowanie, koncentrowanie się i wykonywanie zadań. Towarzyszące objawy wpływają na wiele obszarów życia, ale mogą być szczególną przyczyną nieporozumień, frustracji i pretensji w najbliższych relacjach. Wiele sytuacji, które są konsekwencją ADHD (np. rozproszona uwaga, problemy z realizacją regularnych działań, nie słuchanie i zapominanie, dokańczanie za kogoś zdania i wchodzenie w słowo) może być interpretowanych jako złośliwość albo brak zaangażowania, a nie po prostu konsekwencje takiej, a nie innej neurologii, mówi psycholog i seksuolog Artur Król. Dlatego tak ważne jest zdiagnozowanie, a potem edukowanie siebie i osoby partnerskiej w temacie ADHD – dzięki temu wiadomo, czego się spodziewać, i można wspólnie pracować nad systemami przeciwdziałania lub limitowania skutków.
Jak symptomy ADHD komplikują relacje?
Roztargnienie
Osoby z ADHD mogą niecelowo odpływać myślami w trakcie konwersacji, sprawiając wrażenie lekceważących albo niezainteresowanych. W zamyśleniu mogą przytaknąć na coś, czego później nie będą pamiętać – na przykład twoją prośbę o odebranie płaszcza z pralni. Jeśli stracimy koncentrację nawet na dziesięć sekund, twój głos zmienia się w biały szum.
Zapominanie
Nawet jeśli nasza uwaga była w pełni skupiona na tobie, szanse, że zapomnimy o jakimś ważnym szczególe są wysokie – zwłaszcza, jeśli był przekazany werbalnie. Badania z 2017 roku dowiodły, że problemy z procesowaniem słuchowym często idą w parze z ADHD.
Impulsywność
Związana z ADHD impulsywność sprawia, że ciężej ugryźć się w język. Często wchodzimy w słowo (nieuprzejme!) albo kończymy za ciebie zdania (irytujące). Kiedy odpalimy się na jakiś temat, próba zatrzymania słowotoku jest jak próba zatrzymania pędzącego pociągu. Co gorsza, w trakcie kłótni trudniej nam powstrzymać się od rzucenia pierwszego raniącego tekstu, jaki nam przyjdzie do głowy.
Dezorganizacja
To, co tobie może przychodzić naturalnie – uporządkowane biurko, lśniąca kuchnia albo nawet opróżniona skrzynka mailowa – dla osób z ADHD jest skomplikowaną sekwencją czynności, która potrafi przytłoczyć do takiego stopnia, że czujemy się sparaliżowani. Jeśli w efekcie większość domowych obowiązków spada na drugą osobę, nietrudno o frustrację i napięcie.
Zaburzone poczucie czasu
Mój osobisty kryptonit. W anglojęzycznych środowiskach funkcjonuje pod nazwą time blindness, czyli “ślepota czasowa” – innymi słowy, 15 sekund i 15 minut trwają dla nas dokładnie tyle samo, a poprawne oszacowanie czasu potrzebnego na daną czynność graniczy z cudem. Niektórzy moi bliscy przystosowali się już do tej (jak dotąd nieuleczalnej) przypadłości, i zapobiegliwie stawiają się na nasze spotkania z dwudziestominutowym poślizgiem.
Każdy z wyżej wymienionych symptomów jest frustrujący w pojedynkę – a spróbuj wyobrazić sobie ten chaos, kiedy przeplatają się ze sobą wszystkie naraz. Przykładowa sytuacja: rano odkrywasz, że twój pies załatwił się na dywan. Nie dość, że tracisz cenne minuty na posprzątanie, to jeszcze twoja pieczołowicie wypracowana rutyna – sekwencja starannie oszacowanych czasowo czynności – leży w gruzach. Wychodzisz z domu na styk, żeby zdążyć na tramwaj, ale w roztargnieniu wsiadasz do złej linii (zorientujesz się dopiero, kiedy wywiezie cię w pole). Po drodze przypominasz też sobie, że zostawiłaś na kuchennym stole pendrive’a z prezentacją. Każdemu zdarzają się podobne wpadki… ale ADHD funduje mi je o wiele zbyt często.
Kwestia sporna: Rejection Sensitivity Dysphoria
Zastanawiasz się, dlaczego twoja neuroatypowa bliska osoba ma nieproporcjonalnie dramatyczne reakcje na krytyczne uwagi albo jest przewrażliwiona na punkcie tonu głosu w sms-ach? Odpowiedzią może być Rejection Sensitivity Dysphoria.
RSD – czyli wyzwalany ból emocjonalny, który pojawia się po rzeczywistej lub postrzeganej utracie aprobaty, miłości lub szacunku – nie jest formalnie rozpoznawanym symptomem. Chociaż ponad 30% dorosłych lub nastolatków z ADHD wymienia niestabilność emocjonalną jako najbardziej upośledzający życiowo aspekt ich zaburzenia, rozregulowanie emocjonalne jest cięższe do obiektywnego ewaluowania od pozostałych symptomów.
Wrażliwość na odrzucenie może być podwyższona u osób z ADHD z dość prostego powodu – żyjemy w świecie osób neurotypowych, przystosowanym do osób neurotypowych. A to oznacza, że osoby neuroatypowe regularnie spotykają się z porażkami, krytyką albo wykluczeniem ze względu na coś, nad czym niespecjalnie mają kontrolę. To bardzo łatwo może warunkować do nadwrażliwości na odrzucenie, w podobny sposób, w jaki przewlekła przemoc fizyczna może warunkować do oczekiwania takiej przemocy nawet w zachowaniach, które dla każdej innej osoby byłyby neutralne, mówi Król. Jeśli chcemy to potocznie nazwać RSD, pewnie możemy, ale tylko jeśli pamiętamy, że to pewna umowna nazwa na podwyższony poziom wrażliwości na odrzucenie, a nie realna jednostka diagnostyczna.
Czy relacja z osobą z ADHD jest w takim razie jak pole minowe? Król jest co do tego optymistyczny. Pod wieloma względami jest to po prostu normalne uczenie się drugiej osoby w parze, tylko w parach neurotypowych jest dużo większy zakres wspólnych założeń, których nie trzeba weryfikować, bo sprawdzają się "domyślnie". Z drugiej strony takie pełniejsze uczenie się siebie ma też zalety – bo pozwala lepiej zrozumieć swoje oczekiwania i potrzeby w związku i stworzyć precyzyjniej coś, co będzie nam pasować.