Reklama

„Poruszam problematykę rasową, bo jest częścią mnie” – mówi autorka i chyba właśnie to zaangażowanie sprawia, że jej książki uwielbiają tysiące. Wspomniane już „Sekretne życie pszczół” sprzedało się w nakładzie 6 milionów egzemplarzy i gościło na liście bestsellerów „The New York Times” przez 175 tygodni! Najnowsza powieści Kidd już w dniu premiery trafiła na pierwsze miejsce tego zestawienia. Od razu też podbiła serce zagorzałej wojowniczki o prawa kobiet i Afroamerykanów, Oprahy Winfrey.
„Co stanowi o wyjątkowości ‘Czarnych skrzydeł’? Sue Monk Kidd napisała książkę, która zmieni tok wielu rozmów” – pisała na łamach „O The Oprah Magazine” właścicielka pisma. – „Nie można po jej przeczytaniu nie zmienić sposobu myślenia o naszym statusie jako kobiet i o tych wszystkich cichych bohaterkach, dzięki którym jesteśmy tu, gdzie jesteśmy (…). Wybitne osiągnięcie. A bogata narracja, wyraziści bohaterowie i rzadka dziś historyczna perspektywa to idealny materiał na wspaniały, poruszający film” – dodawała Oprah, kupując jednocześnie prawa do ekranizacji tej niezwykłej książki.
Na tym nie kończy się zaangażowanie czarnoskórej celebrytki. „Czarne skrzydła” zostały również wyselekcjonowane do założonego przez nią ekskluzywnego klubu książki, jako trzecia w historii tego wyróżnienia powieść. A wszystko to za sprawą poruszającej historii o przyjaźni między córką plantatora a podarowaną jej na jedenaste urodziny niewolnicą.
Dzieciństwo spędziłam na amerykańskim Południu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, gdzie byłam świadkiem strasznych niesprawiedliwości i podziałów na tle rasowym. Dorastałam wśród osobnych wodotrysków z wodą pitną, czarnych pokojówek jeżdżących na tylnych siedzeniach białych pań, w czasach Rosy Parks i marszów o prawa obywatelskie. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest widok Ku Klux Klanu na ulicy mojego rodzinnego miasteczka w Georgii i absolutne przerażenie, które wtedy poczułam. Skończyłam pierwszą integracyjną klasę w historii mojego liceum i wciąż pamiętam grad papierowych kulek ciskanych w stronę czarnych uczniów, kiedy wchodzili do klasy. Ta scena trafiła na karty „Sekretnego życia pszczół”. Tak wyglądały czasy mojego dzieciństwa i dojrzewania. Moja historia – mówi Sue Monk Kidd i dodaje: – Rasizm to wielka rana na sumieniu Południa, grzech pierworodny całych Stanów Zjednoczonych. Dwieście czterdzieści sześć lat niewolnictwa to amerykański holokaust, z którego zrodził się rasizm. Choć poczyniliśmy wielkie postępy, skutki niewolnictwa wciąż istnieją.
I choć na początku pracy nad książką, towarzyszyło jej tylko mgliste przeświadczenie, że chciałaby napisać o siostrach, w końcu bohaterką „Czarnych skrzydeł” Kidd postanowiła uczynić postać historyczną, jedną z pierwszych abolicjonistek, zaciekle walczącą o prawa kobiet, prababkę feminizmu, Sarę Grimké. Wraz z młodszą o 12 lat siostrą Angeliną wywodziły się z rodziny sędziego sądu najwyższego Karoliny Południowej. Należały do elity Charlestone. A jednak za nic nie potrafiły się zgodzić na okrucieństwo wobec drugiego człowieka, nie umiały pojąć, jak można kogoś „posiadać”.

Reklama

Myślały podobnie, lecz różniły się charakterami – mówi Sue Monk Kidd. – Sarah była introwertyczką, pisarką, myślicielką, błyskotliwym teoretykiem i kobietą o przeciętnej urodzie. Angelina z kolei była ekstrawertyczką, mówczynią, olśniewającą kobietą czynu, która brała sprawy w swoje ręce. Wiedziałam, że znalazłam siostry, o których chciałabym napisać.
„Nina była jednym skrzydłem, ja zaś drugim”, mówi Sarah na kartach powieści. Lecz tym białym skrzydłom w książce towarzyszą jeszcze inne, czarne skrzydła. Hetty Szelma Grimké jest równoprawną bohaterką i narratorką tej historii. Jej głos współbrzmi z głosem Sary, a czasami rozbrzmiewa nawet głośniej i bardziej wyraziście.
– Odkryłam, że w wieku jedenastu lat Sarah otrzymała dziesięcioletnią niewolnicę, która została jej służącą – wspomina Sue Monk Kidd. – Podobno szybko zbliżyły się do siebie. Wbrew prawu obowiązującemu w Karolinie Południowej, Sarah nauczyła Hetty czytać i pisać, za co obie zostały ukarane. Poza tym wiadomo o niej jedynie tyle, że wkrótce potem zmarła. Zapragnęłam wskrzesić Hetty i wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać jej życie.
I choć to życie w relacji Kidd nie jest usłane różami, Szelma ma nad Sarą jedną znaczącą przewagę – szybciej pojmuje, że najgorszym rodzajem zniewolenia, jest to, które siedzi w głowie. „Może i ciałem jestem niewolnicą, ale nie umysłem. Z tobą jest na odwrót” – mówi do swojej pani i przyjaciółki, którą uwierają: dyktat rodziny, obyczaje, społeczeństwo, religia.
– Trudno chyba znaleźć bardziej skomplikowany związek, niż ten między niewolnicą a jej właścicielką – przyznaje autorka „Czarnych skrzydeł”. – Nawet jeśli ta właścicielka wcale nie chce nią być, nawet jeśli w jej piersi bije abolicjonistyczne serce. Pytania, czy zmierzam we właściwym kierunku, nie dawały mi spać po nocach. Na kartach powieści przyjaźń Szelmy i Sary rozciąga się na trzy i pół dekady, spośród których wiele lat spędzają oddzielnie. W znacznym stopniu wpływają nawzajem na swoje życie, jedna kształtuje los drugiej. Tak wiele spraw wpływa na ich związek: poczucie winy, wstyd, współczucie, uraza, nieposłuszeństwo, wyobcowanie… Starałam się stworzyć przyjaźń, która pomieści to wszystko, a do tego także zaskoczenie, odkupienie, a nawet miłość. Te dwie kobiety stały się siostrami wbrew wszystkiemu. Ich relacja jest trudna, lecz ocaliła je obie – dodaje Sue Monk Kidd.

Reklama

I może ocalić jeszcze wiele istnień. Bo choć czasy się zmieniły, ze wszystkich stron krępując nas rozmaite granice, wynikające z obyczajowości, kultury, w której funkcjonujemy, wrodzonej nieśmiałości. Dlatego właśnie, zdaniem Kidd, potrzebujemy wzorów do naśladowania, odważnych kobiet i dziewcząt, które, pokażą nam, że granice można przekraczać i nie wszystkie zakazy są słuszne. To kolejna prawda, w którą autorka „Czarnych skrzydeł” szczerze wierzy.
Dorastałam w świecie niesprawiedliwości i podziałów rasowych. W 1963 roku, kiedy Betty Friedan opublikowała „The Feminine Mystique” i na nowo wznieciła rewolucję kobiet, ja siedziałam w szkole, na zajęciach z gospodarstwa domowego, obrębiając sukienki i ucząc się, jak pielęgnować domowe ognisko. Wciąż pamiętam listę zawodów dla kobiet, którą przepisałam z tablicy: nauczycielka, pielęgniarka, sekretarka, ekspedientka, gospodyni domowa… Nie zapomniałam tamtej chwili, bo pragnęłam zostać pisarką, a tego zawodu spis nie uwzględniał – wspomina. – Wiele lat później zdołałam się wyrwać z ram, w które wtłoczył mnie świat, zająć się pisaniem i odnaleźć własny głos. Jednak nie książka Friedan tak mną wstrząsnęła, lecz powieść Kate Chopin „Przebudzenie”. Historia bolesnej walki Edny Pontellier z ograniczeniami, jakie na kobiety nakładała kultura, niemal powaliła mnie na kolana. Podobny wpływ wywarło na mnie życie Sary i Angeliny Grimké. Zakochałam się w ich odwadze – dodaje Sue Monk Kidd.
Swoją książką postanowiła sprawić, by nazwisko sióstr Grimké stało się głośne. By uskrzydlały kolejne pokolenia czarnych i białych kobiet. By nikt nie zapomniał, że według ludowego podania „niegdyś ludzie w Afryce potrafili latać”, a skrzydła stracili wraz z utratą wolności. Przekaz ten jest na tyle mocny, że w jednej z pierwszych recenzji po światowej premierze „Czarnych skrzydeł”, dziennikarz „The Sun” napisał krótko, ale dobitnie: „Służące– tylko lepsze”.

Reklama
Reklama
Reklama