Agnieszka Kaczorowska przeprasza za swój post o „modzie na brzydotę”? Czym jest non-apology?
Tancerka i aktorka Agnieszka Kaczorowska postanowiła się odnieść do lawiny komentarzy, jaki wywołał jej post na Instagramie, w którym twierdzi, że pokazywanie normalności w sieci to „moda na brzydotę”. Czy jej nowy wpis można jednak uznać za przeprosiny?
Wczoraj w sieci dominowała dyskusja, którą wywołał post Agnieszki Kaczorowskiej. Celebrytka z prawie 400 tysiącami obserwujących na Instagramie postanowiła podzielić się za pośrednictwem tego medium swoimi przemyśleniami co do ciałopozytywności, piękna i brzydoty. W wielkim skrócie: określiła się jako estetka, stwierdziła, że obserwuje ostatnimi czasy modę na brzydotę. Wyraziła też swoje niezrozumienie wobec tego, że niektóre osoby - według niej na siłę - robią z siebie zwyczajne, pokazują swoje życie takim, jakie jest, bez upiększeń, zamiast dążyć do perfekcji, bycia wyjątkowymi i niepowtarzalnymi, nie wahają się pokazywać, że bywają zmęczone, zamiast eksponowania, że są silne na każdym kroku.
Post Kaczorowskiej spowodował lawinę komentarzy i wywołał dyskusję w sieci. Zarówno jej obserwatorki, jak i aktywistki czy gwiazdy podkreślały, że źle rozumie ideę ciałopozytywności, promuje nierealne standardy, które wywierają ogromną presję w dzisiejszym świecie, są przyczyną plagi nieakceptacji, poważnych problemów psychicznych a nawet prowadzą do samobójstw.
Agnieszka Kaczorowska wywołała burzę w sieci, pisząc o „modzie na brzydotę” na Instagramie
Wyśrubowane standardy dotyczące piękna, ogromne kompleksy wśród nastoletnich dziewczyn prowadzące do poważnych konsekwencji, akceptowanie siebie jedynie w przefiltrowanej wersji... Nasz świat zabrnął daleko w kulcie określonego wyglądu, uznawanego za jedyny słuszny, i promowaniu perfekcji. Jak widać jednak wciąż są osoby, które nie rozumieją, co kryje się za ciałopozytywnością, jakie konsekwencje ma skupianie się na wyglądzie, ocenianie, porównywanie się i dzielenie osób na „ładne” i „brzydkie”.Naprawdę wiele osób poruszył ten post i pokazał, że mamy dość bycia na każdym kroku idealnymi. Że dostrzegamy, jak wspomniana presja niesie ze sobą poważne konsekwencje, zwłaszcza dla młodych osób. Pokazał, jak bardzo potrzebujemy normalności, usłyszenia, że możemy mieć gorszy dzień i że inne osoby mają podobnie. Że nie jesteśmy beznadziejne, kiedy mamy trądzik, wystający brzuch, kiedy nie chce nam się malować czy kiedy nie ogarniamy wszystkiego na tip top. Że tylko na instagramowych zdjęciach wszystko wydaje się nieskazitelne, ale w prawdziwym życiu jest naprawdę różnie. I że nasze słabości nie są powodem do wstydu. I że mamy prawo szukać pomocy.
Agnieszka Kaczorowska przeprasza za swój post?
Wobec zamieszania i mnóstwa komentarzy pod swoim adresem Agnieszka Kaczorowska postanowiła odnieść się do sprawy. Zamieściła kolejny post, w którym napisała:
Jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony czytając mój poprzedni post, to szczerze przepraszam.
Nie taka była intencja i nie odnosił się do nikogo bezpośrednio. Natomiast jak każdy, mam prawo mieć swoją opinię i pogląd na dany temat. Niektórzy rozumieją i się zgadzają, inni nie rozumieją, jeszcze inni się nie zgadzają. I Ok.
Tu stawiam kropkę.
Jak widać, masa wiadomości i argumentów zupełnie nie wpłynęły na zmianę zdania celebrytki. Kaczorowska nie zrozumiała, że swoim postem dołożyła cegiełkę do kultury wpędzającej w nieakceptację i powodującej codzienne trudności. Że pisała o podziałach i wykluczeniach, co część osób bardzo osobiście dotknęło. Opublikowała post przeprosinowy, wydaje się, że tylko dlatego, by napisać i zakończyć sprawę. W dodatku wyłączyła możliwość zamieszczania pod nim komentarzy. To typowy post w stylu non-apology, tzw. nieprzeprosiny czy też niby przeprosiny.
Czym jest non-apology?
Z non-apology mamy do czynienia wtedy, kiedy przeprosiny są nieszczere, wymuszone, na odczepnego. Jak zdaje się w tym wypadku. Plus bardzo charakterystyczny jest zwrot Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony, to go przepraszam czy Przepraszam tych, którzy poczuli się dotknięci/obrażeni itd. Czyli w zasadzie nie przepraszam. Czy też nie wiem, o co wam chodzi, ale jak coś wam to robi, to sorry... W zasadzie to osoba przepraszana czuje się po takiej wypowiedzi, jak ktoś, kto się czepia, coś wymyśla, uprzykrza innym życie. W takich przeprosinach może pojawić się element victim blamingu, czyli obwiniania mniej lub bardziej wprost ofiary za wydarzenia, za które odpowiedzialna jest sprawczyni czy sprawca. Zatem nie są to prawdziwe przeprosiny, w dodatku coraz lepiej są rozpoznawalne. Prawdziwe przeprosiny to takie, kiedy szczerze przyznajemy się do błędu, rozumiemy, że wyrządziliśmy krzywdę i chcemy ją naprawić, jeśli to możliwe. Nie przerzucamy więc przy okazji winy na inne osoby, nie przepraszamy pod pewnymi warunkami.