Reklama

Kobieta musi mieć pieniądze i własny pokój, jeśli ma uprawiać twórczość literacką?” – pisała Virginia Woolf w swoim rewolucyjnym eseju podkreślającym wagę niezależności ekonomicznej kobiet. Woolf, ikona feministycznej literatury, wykładała we „Własnym pokoju”, jak finansowe zniewolenie kobiet zubaża świat sztuki, pozbawiając nas wierszy, poematów czy powieści pisanych przez kobiety, ale jej słowa szybko zyskały szerszy wymiar.

Reklama

Kobieta musi mieć pieniądze, by żyć – i to niekoniecznie życiem opływającym w luksusy, budowanym na zachłannej konsumpcji, a po prostu komfortowym i bezpiecznym. Własne pieniądze chronią kobietę przed przemocą ekonomiczną w toksycznym związku, a w czasach, w których żyjemy dłużej niż mężczyźni, ale średnio wciąż zarabiamy mniej, skuteczne zarządzanie osobistymi finansami jest gwarancją spokojnej, wygodnej emerytury. Zdaje się, że kobiety cieszą się autonomią finansową jak nigdy wcześniej. Wiosną magazyn „Forbes” sensacyjnie donosił, że na ich corocznej liście miliarderów, znalazła się rekordowa liczba kobiet. Czy to oznacza, że współczesne kobiety odważnie i z rozmachem budują swoje fortuny, a może wciąż w wielu z nas pokutują ograniczające przekonania, że duża kasa to domena dużych chłopców?

Pytania na temat pieniędzy, które powinnaś zadać partnerowi, zanim zaczniecie planować wspólną przyszłość

Rozmowy z partnerem o finansach osobistych nie należą do najłatwiejszych, ale zdecydowanie nie powinno się pomijać tego tematu. Jeśli planujecie wspólną przyszłość, te pytania na temat pieniędzy bezwzględnie musisz mu zadać.
Zakochany bogacz
Mariana Vianna/Netflix

Skąd się biorą bogaczki?

396. Dokładnie tyle miliarderek wynotował w tym roku magazyn „Forbes”. O 28 więcej niż w roku ubiegłym. Kobiety zaczynają być coraz bardziej widoczne na listach najbardziej zamożnych osób na świecie, choć wciąż stanowią zdecydowaną mniejszość – zaledwie 13 proc. wszystkich bogaczy. Jak kobieta zostaje miliarderką? Spora część obecnych na listach „Forbesa” to dziedziczki wielkich fortun, które z sukcesami pomnażają pozostawione im spadki. Jak Francuzka Francoise Bettencourt Meyers, spadkobierczyni kosmetycznego imperium L’Oreal, które stworzył jej dziadek. Albo jak Alice Walton, córka założyciela amerykańskiej sieci hipermarketów Walmart. Ale są wśród nich również rzutkie przedsiębiorczynie, które budowały swoje fortuny samodzielnie i od zera.

Jak niezmiennie najbardziej zamożna wśród nich Rafaela Aponte-Diamant, Włoszka o izraelskich korzeniach, która wspólnie z mężem założyła w latach 80. w Neapolu firmę armatorską MSC. Kiedy zaczynali, wzięli kredyt na równowartość 200 tys. dolarów, żeby kupić pierwszy statek do transportu kontenerów. Dziś są jednym z największych na świecie morskich przewoźników towarowych i właścicielem świetnie prosperującej linii statków wycieczkowych.

Dlaczego te historie są ważne? Pokazują nie tylko dwie drogi bogacenia się kobiet, ale też wymuszają refleksję nad specyficznym trudem każdej z tej dróg. Dziedziczki rodzinnych fortun muszą mierzyć się z upraszczającymi ich położenie zarzutami, że dostały wielkie pieniądze w prezencie, choć często poświęciły pół życia na edukację biznesową, by z powodzeniem prowadzić rodzinne przedsiębiorstwa. Są wśród nich również wdowy, które co prawda same nigdy nie pracowały zawodowo, ale prowadziły dom i wychowywały dzieci, by zapewnić mężom sprzyjające warunki do profesjonalnego rozwoju.

To zresztą częsty scenariusz wśród najbardziej zamożnych par. Kobieta rezygnuje z kariery, by mężczyzna mógł zarabiać jak najwięcej, bo zarabianie dużych pieniędzy wymaga dużego poświęcenia – długich godzin spędzonych w pracy, częstych podróży służbowych i dostępności 24/7. W notowaniu miliarderek dziedziczki zdecydowanie wygrywają z kobietami, które majątki zawdzięczają wyłącznie sobie.

Dlaczego tych ostatnie są tak nieliczne? Bo biznesy dowodzone przez kobiety wciąż miewają problem ze zdobyciem odpowiedniego finansowania na rozruch, a do tego kobiety, które planują mieć dzieci i zakładają rodzinę, nie poświęcają całego życia na rozwój firmy. Ale przecież celem w ogóle nie musi być majątek tak spektakularny, że zauważy go redakcja „Forbesa”. Nawet najmniejszy sukces finansowy kobiety jest wielkim krokiem ku równości w dobrobycie, pozwala wierzyć w przyszłość sprawiedliwych szans. Miliarderki przecierają szlak. Tak na przykład należy czytać osiągnięcie Taylor Swift, która jako pierwsza kobieta w historii muzyki rozrywkowej, zarobiła 190 milionów dolarów (już pod odliczeniu podatków) wyłącznie z trasy koncertowej (czysty zysk z twórczości, a nie np. udziału w kampaniach reklamowych). Przemysł muzyczny jest potwornie seksistowski, zmienia się w niewystarczająco szybkim tempie, a Swift może tę zmianę znacząco przyspieszyć, dowodząc, jak opłacalna – dla całej branży – jest inwestycja w twórczość kobiet.

Kto powinien płacić na pierwszej randce? Odpowiadamy raz na zawsze

Kto powinien płacić na pierwszej randce? To pytanie pojawia się bardzo często, a odpowiedzi brak. Analizujemy ten problem i odpowiadamy. Raz na zawsze.
Kto powinien płacić na pierwszej randce?
fot. STÉPHANIE BRANCHU/NETFLIX

Czy kobiety boją się pieniędzy?

Rosnąca z każdym rokiem liczba zamożnych kobiet jest konsekwencją fundamentalnej zmiany – nabrałyśmy odwagi w sięganiu po pieniądze. Do większej śmiałości w tym obszarze zachęcają też mnożące się treści poradnicze, jak podcasty, blogi czy kursy inwestowania, adresowane do kobiet. Warto wybierać te dalekie od narracji piramid finansowych, bo nie mamią fantazją o emeryturze w Dubaju, a zwracają uwagę na przytomną ocenę ryzyka i przypominają, że remedium na lęki jest rzetelna wiedza i stopniowo zdobywane doświadczenie. To ważne o tyle, że kobiety często boją się inwestowania, to świat, który przez wiele lat pozostawał dla nas zamknięty, więc zasady, którymi się rządzi, mogą wydawać się skomplikowane.

Nikt nas nie uczy inwestowania, a w szkołach brakuje powszechnej edukacji finansowej, więc często wchodzimy w dorosłe życie bez żadnego rozeznania w tej materii – potwierdza Dorota Sierakowska, finansistka, inwestorka, założycielka multimedialnej platformy edukacyjnej Girls Money Club.

Tymczasem nie potrzebujemy dużo wiedzieć, by bezpiecznie lokować pieniądze w prostych inwestycjach. Wystarczy kilka dni, żeby przyswoić najważniejsze kwestie i już można zacząć działać. Kobiety obawiają się też, że mają za mało pieniędzy, żeby inwestować, bo w powszechnym przekonaniu inwestowanie jest zarezerwowane dla osób zamożnych, posiadających duże oszczędności. W ostatnich latach pojawiło się jednak mnóstwo możliwości inwestowania naprawdę niewielkich kwot, rzędu 50 czy 100 złotych miesięcznie. Świadomość, że możesz zacząć od stówki, która dziś może się rozejść na zwykłe zakupy w sklepie osiedlowym, jest bardzo budująca”. Girls Money Club powstało, gdy Dorota Sierakowska po lekturze wyników kolejnego Ogólnopolskiego Badania Inwestorów zauważyła, że z jakiegoś powodu kobiet w tym środowisku nie przybywa, choć powinno.

Kobiety zarabiają coraz więcej, wykonały ogromny skok ku niezależności finansowej, rozwijają się zawodowo. Decydują o tym, jak chcą żyć. Dlaczego w takim razie ten progres społeczny nie przełożył się na większy udział kobiet w świecie finansów? – opowiada ekspertka.

Zaczęłam pisać bloga o pieniądzach – edukacyjnego, ale przystępnego – by sprawdzić, czy kobiety faktycznie nie interesują się inwestowaniem, a może ten brak zainteresowania jest pozorny i wynika z deficytu im mentorek, które wprowadzą je w świat pieniędzy, podając rzetelne informacje w zrozumiały, przyjazny sposób. Okazało się, że kobiety nie tylko nie miały wiedzy. Przede wszystkim nie miały towarzystwa do rozmowy. Brakowało społeczności, w której mogły poczuć się swobodnie i pytać bez obaw, że ktoś uzna ich pytanie za głupie czy oczywiste i będzie je protekcjonalnie pouczał, a tak często bywało np. na branżowych forach internetowych”.

Siostrzeństwo cierpliwych inwestorek

Girl Money Club to kurs inwestowania, podcast objaśniający branżową terminologię czy psychologię skutecznego zarządzania finansami, ale też zamknięta grupa dla inwestujących kobiet, które wspierają się wzajemnie w pierwszych inwestorskich doświadczeniach. Ta krzepiąca atmosfera siostrzeńskiego kręgu sprzyja kruszeniu tabu wokół pieniędzy, o których przecież kobiety, rzekomo, nie rozmawiają.

W Polsce kobietom wolno zajmować się pieniędzmi, gdy zarządzają domowym budżetem. Robią zakupy, opłacają rachunki. Ale gdy już w grę wchodzą większe pieniądze albo gdy zaczyna się temat inwestycji, kobiety są wykluczane z procesu decyzyjnego, bo panuje przekonanie, że budowanie kapitału to męska rzecz – tłumaczy Dorota Sierakowska.

„To oczywiście stereotyp, pozostałość po wychowaniu w tradycyjnym modelu. Statystycznie większość z nas dorastała w domu, w którym ojciec zarabiał więcej niż mama, i często nie konsultował dużych wydatków z żoną. Dlatego później kobietom wydaje się, że pieniądze to nie ich sprawa i nie potrafią o nich rozmawiać. Nie zawsze jest tak, że to mężczyźni odmawiają nam dostępu do decyzji finansowych. Często na skutek różnych wewnętrznych przekonań, same nie mamy śmiałości, by w tych decyzjach uczestniczyć. Wolimy je pozostawić naszym mężom czy partnerom. To się zmienia wraz z naszą edukacją finansową”. Ta edukacja jest dziś koniecznością, a nie przywilejem. Po pierwsze, słuszna emancypacja ekonomiczna kobiet wymaga od nas przynajmniej podstawowej wiedzy na temat zarządzania naszymi finansami. Coraz więcej z nas świadomie wybiera życie w pojedynkę, a to przerzuca stuprocentową odpowiedzialność za przyszłość naszego portfela na nas.

Kobiety żyją dłużej, ale z powodu luki płacowej utrzymującej się w Europie na poziomie 13 proc., często nie są w stanie zbudować wystarczającej emerytury z samej pensji, więc rozsądne lokowanie oszczędności w opłacalnych inwestycjach wydaje się właściwym wyborem. Zwłaszcza że, jak podkreśla Dorota Sierakowska, kobiety są świetnymi inwestorkami.

Nie można generalizować, bo każda z nas ma inny charakter, ale co do zasady kobiety zaczynają ostrożniej. Najpierw budują bazę bezpiecznych, przewidywalnych inwestycji i uczą się mechanizmów rynku inwestycyjnego. Sprawdzają, dopytują, analizują wszystkie możliwe scenariusze. Nie popełniają dość powszechnego błędu początkujących inwestorów, którzy wkładają większość oszczędności w ryzykowne inwestycje, bo kolega im polecił albo przeczytali w gazecie. To sprawia, że później towarzyszy nam większy spokój, nawet w czasie wzmożonych zawirowań gospodarczych. Może nie osiągamy spektakularnych zysków, ale też nie doświadczamy dramatycznych strat – mówi ekspertka.

Bo, prawdę mówiąc, traci wyłącznie ta kobieta, która nie interesuje się swoimi pieniędzmi.

7 oznak, że masz toksyczną relację z pieniędzmi. Nie pozwól, by zdominowała twoje życie

Czy pieniądze budzą w tobie strach, złość lub zazdrość? Jeśli tak, być może masz toksyczną relację z pieniędzmi. Porozmawialiśmy z profesjonalistą, aby zdefiniować 7 oznak, które w jasny sposób pokazują, że twoja relacja z finansami nie jest zdrowa.
Toksyczna relacja z pieniędzmi
fot. materiały dystrybutora
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama