Polkę okrzyknięto najpiękniejszą sędzią piłkarską świata. Ale to jej talent i pasja są wzorem dla milionów kobiet
„Mam miłą, dziewczęcą aparycję. Chłopaki często uważają, że mogą sobie na boisku na więcej pozwolić. Aż do pierwszej próby zlekceważenia mnie” – wyznaje. Z Karoliną Bojar-Stefańską rozmawia redaktorka naczelna GLAMOUR, Katarzyna Dąbrowska.
- Katarzyna Dąbrowska
Karolina Bojar-Stefańska w sędziowaniu piłki nożnej przejęła pałeczkę po swoim dziadku. Dziś jest uznaną sędzią i przeciera szlaki dla dziewczyn, które chciałyby iść jej drogą.
Katarzyna Dąbrowska: Jak to się wszystko zaczęło?
Karolina Bojar-Stefańska: Byłam lekkoatletką, mistrzynią Małopolski w biegach przełajowych na 3000 m, ale niestety moją karierę przerwała kontuzja przeciążeniowa. Miałam wtedy 17 lat. W trakcie leczenia przypadkowo dowiedziałam się o zapisach na kurs sędziowski. Mój dziadek był sędzią piłkarskim, i gdzieś z tyłu głowy zawsze miałam myśl, że to fajny zawód. Jako dziecko oglądaliśmy razem mecze, lubiłam, kiedy dziadek tłumaczył mi decyzje sędziów, analizował je na głos. Stwierdziłam: czemu nie mam spróbować? Nie myślałam, że to będzie moje zajęcie na kolejne lata, raczej obstawiałam wtedy, że będzie to przygoda, o której opowiem na imprezie zaskoczonym znajomym.
2025 to niezwykły rok kobiet w piłce nożnej! Po raz pierwszy Polki zagrają w finałach Mistrzostw Europy
Zainteresowanie damskim futbolem rośnie. Zmiany paradygmatu dokonują się na naszych oczach, w Polsce i za granicą. Powoli, ale jednak.I wpadłaś po uszy?
Sędziowanie jest jak narkotyk, szybko się o tym przekonałam. Po kursie zostałam rzucona na głęboką wodę. W czasie szkolenia oglądamy klipy, uczymy się zasad, ale nie sędziujemy, nikt nie przygotowuje nas boiskowo. To było naprawdę niesamowite przeżycie, kiedy po raz pierwszy wzięłam chorągiewkę do ręki i jako sędzia asystentka wbiegłam na boisko. Szczerze mówiąc, nie do końca czułam, co mam zrobić z tą chorągiewką - wiedziałam to tylko w teorii... Towarzyszyło temu wrażenie jak podczas pierwszej jazdy samochodem na kursie na prawo jazdy. Z każdym meczem nabierałam doświadczenia oraz pewności siebie.
Teraz jestem sędzią główną w męskiej czwartej lidze oraz ekstralidze kobiet. Mimo że sędziowaniem zajmuję się już 10 lat, wciąż czuję, że każdy mecz mnie rozwija i przynosi nowe doświadczenia.
Wiążesz swoją przyszłość z sędziowaniem?
To nie takie proste. W Polsce sędziów zawodowych jest niewielu, w praktyce zawodowstwo możliwe jest tylko w przypadku sędziowania męskiej ekstraklasy. Sędziowie w niższych ligach i sędzie w ligach kobiecych pracują jako amatorzy. Dlatego postanowiłam połączyć moje dwie pasje, którymi są sport i prawo. Ukończyłam aplikację adwokacką i obecnie Pracuję z zawodnikami, klubami sportowymi i innymi podmiotami rynku sportowego.
Czerpię z moich doświadczeń boiskowych, czuję i rozumiem relacje, które istnieją między zawodnikami a klubem, a jako prawniczka jestem w stanie wykorzystać moją wiedzę i doświadczenie, by skutecznie pomagać moim klientom.
Dużo czasu poświęcam też nauce, obecnie piszę doktorat z zakresu prawa sportowego. To mnie pasjonuje. Kiedy myślę o przyszłości, to w idealnym scenariuszu widzę siebie godzącą obowiązki rodzinne i zawodowe z moją pasją do piłki nożnej.
Pierwszy kobiecy turniej piłkarski został wymazany z historii. Ten wstrząsający film oddaje głos jego bohaterkom
Choć trudno w to uwierzyć, wydarzyło się naprawdę. Film dokumentalny „Copa 71” opowiada o mistrzostwach świata kobiet w piłce nożnej, które zostały wymazane z historii.To nie fair, że w Polsce nie istnieje zawodowe sędziowanie kobiece.
Rozgrywki kobiece wciąż w aspekcie finansowym, organizacyjnym i medialnym łatwiej jest przyrównać do meczów niższych lig męskich, aniżeli do męskiej ekstraklasy. To się jednak zmienia, w głównej mierze dzięki rozwojowi piłki kobiecej i sukcesom, jakie nasze piłkarki odnoszą na arenie międzynarodowej. Jednak jest to proces i wymaga czasu. Kobieca piłka nożna to obecnie najszybciej rozwijająca się dyscyplina sportu na świecie i znajduje to odzwierciedlenie we wzrastającym poziomie naszej rodzimej ligi. Jestem przekonana, że ten rozwój będzie też widoczny w kobiecym sędziowaniu, a ewentualne debiuty w ekstraklasie na pewno otworzą drzwi do rozmów o kontraktach zawodowych.
Marzenia sędzi piłkarskiej?
Kariera sędzi międzynarodowej to oczywiście szczyt marzeń i ukoronowanie dla kariery sędziego, najwyższy poziom sędziowania kobiecego. Natomiast niewątpliwie pociąga nas to, co tu i teraz jest nieosiągalne, a w Polsce żadna kobieta nie poprowadziła jeszcze jako sędzia główna zawodów Ekstraklasy. To wciąż niezdobyty grunt i na pewno można by dopisać to do mojej listy marzeń.
Jak czujesz się w męskim świecie piłki nożnej?
Przed dziesięcioma laty byłam jedyną dziewczyną na kursie. Teraz coraz więcej dziewczyn decyduje się na sędziowanie lub gra w piłkę, nie czuję się już tak odosobniona (śmiech). Ale od początku wiedziałam, że moja płeć nie ma znaczenia, a na pewno nie jest taryfą ulgową. Przede wszystkim muszę być w świetnej formie fizycznej, bo sędziuję męską piłkę. Niejako rywalizuję z mężczyznami. Oprócz świetnego przygotowania fizycznego muszę wykazać się zdolnościami interpersonalnymi, czyli kompetencjami miękkimi, przekładając to na język korporacji. W czasie meczu, na boisku zarządzam zawodnikami. A to są dorośli faceci, często dużo starsi ode mnie. Przed meczem patrzą na mnie z zaciekawieniem i są dla mnie mili, ale nie ufają mi od razu. A ja tym bardziej muszę pokazać osobowość i charakter, muszę im dać jasny sygnał, że to ja jestem sędzią na boisku, muszę mieć autorytet, w innym wypadku moja rola nie ma sensu.
Dla sędziego bardzo ważna jest autentyczność, dlatego każdy z nas, nieważne, czy kobieta czy mężczyzna, musi znaleźć własną osobowość, by na boisku nikogo nie udawać. Jeśli sędzia jest autentyczny, płeć nie ma znaczenia.
Czyli to, że sędziuje kobieta, nie wzbudza w zawodnikach emocji?
Kiedy pojawiam się przed meczem, zdarza się jeszcze wciąż, że jest poruszenie, zawodnicy postrzegają mnie jako „atrakcję”. Są dla mnie mili, ja też się uśmiecham, rozmawiamy. Zaczynamy więc od pozytywnych emocji, a potem wychodzimy na boisko. I wszyscy zapominają, że z gwizdkiem biega kobieta, bo są w ferworze meczu, walki. Zachowują się zwyczajnie, przeklinają, kłócą się, dyskutują. Adrenalina bierze górę. Wielokrotnie zdarza się, że zawodnik biegnie i rzuci wiązanką do sędziego, potem odwraca się, widzi, że to ja, i od razu przeprasza.
Ma 23 lata i już prowadzi seniorską drużynę kobiecą Polonii Warszawa. Bogumiła Szczurowska ma wyjątkową misję
Z roku na rok jest coraz więcej trenerek. Bo piłka nożna jest dla dziewczyn i to wbrew opinii bardzo kobiecy sport. Rozmawiamy z Bogumiłą Szczurowską, 23-letnią trenerką kobiecej drużyny Polonii Warszawa.Chcesz mi powiedzieć, że nigdy nie doświadczyłaś seksizmu na boisku?
Oczywiście, że doświadczyłam. Ale nie do końca potrafię powiedzieć, czy to dlatego, że jestem kobietą, czy może dlatego, że byłam młodą niedoświadczoną sędzią. Bo sędziowie w ogóle spotykają się z agresją, bez względu na płeć.
Dlatego nigdy nie zapomnę mojego pierwszego meczu jako sędzia główna. To był mecz trampkarzy w Krakowie. Pełnowymiarowe boisko, bez asystentów, ogromne przeżycie.Oczywiście, że doświadczyłam. Ale nie do końca potrafię powiedzieć, czy to dlatego, że jestem kobietą, czy może dlatego, że byłam młodą niedoświadczoną sędzią. Bo sędziowie w ogóle spotykają się z agresją, bez względu na płeć. Dlatego nigdy nie zapomnę mojego pierwszego meczu jako sędzia główna. To był mecz trampkarzy w Krakowie, kilka tygodni po skończeniu kursu sędziowskiego. Pełnowymiarowe boisko, bez asystentów, ogromne przeżycie. Wiedziałam, że mam problemy, zdarzało mi się jeszcze podjąć błędną decyzję. W pewnym momencie gwizdnęłam karnego, na szczęście dla mnie był bezdyskusyjny. Ale rozwścieczony trener wbiegł na boisko i puścił mi taką wiązankę… Pamiętam to co do słowa. Wmurowało mnie. Nie wiedziałam, jak zareagować, wbiło mnie w ziemię, a raczej nigdy nie zapominam języka w buzi. Po meczu opisałam wszystko w sprawozdaniu, trener stracił pracę i dostał karę finansową. Dla mnie to był chrzest bojowy. Od tamtej pory już nikt nie wytrącił mnie na boisku z równowagi. Panuję na sobą. Wychodzę na boisko, nie mając żadnych oczekiwań co do ludzi, nie liczę, że ktoś będzie mnie lepiej traktował, bo jestem kobietą, że będzie dla mnie milszy czy łaskawszy. Nie chcę taryfy ulgowej.
Ma dla Ciebie znaczenie, czy sędziujesz mecz kobiecy, czy męski?
Tak, bo to jest trochę inna piłka. Kobieca jest co do zasady wolniejszą grą, ale jest też bardziej nieprzewidywalna. Zdarza się, że problem wymagający mojej interwencji ma swoje źródło w oderwaniu od akcji. Z drugiej strony kobiety są na boisku bardziej pomysłowe, zaskakują mnie często rozegraniem piłki, muszę na to reagować, modyfikować swój sposób poruszania. Z dziewczynami inaczej też buduję kontakt, to naturalne i zrozumiałe. Męska piłka jest natomiast szybsza i do takich zawodów muszę być lepiej przygotowana fizycznie. Jest też bardziej przewidywalna, co pozwala mi się lepiej skoncentrować. Za to panowie więcej na boisku kombinują, starają się wyolbrzymiać, naciągnąć sędziego na korzystną decyzję. U kobiet jest tego mniej.
Twoje mocne cechy na boisku?
Mam zdecydowany charakter. Jeśli chodzi o sędziowanie, nauczyłam się wyłączać emocje. Znam też swoją wartość. Nie daję sobie żadnej taryfy ulgowej. Muszę biegać tak jak mężczyźni, nie chcę usłyszeć, że jestem kobietą, to mam prościej. Nikt mnie nie awansował tylko dlatego, że jestem kobietą, że jest trend na kobiety w piłce. Każdy awans to efekt mojej ciężkiej pracy.
Kobiecość bywa Twoim atutem?
Jeśli ją umiejętnie wykorzystam, to tak. Na przykład zakorzeniony w społeczeństwie szacunek do kobiet może być moją wielką siłą. Świadoma osobowość podparta płcią może być ogromnym atutem. Działa też efekt zaskoczenia, np. Zawodnicy, widząc mnie, nie spodziewają się, że mogę być od nich szybsza, a jestem (śmiech). I to zawsze wzbudza respekt. Podobnie działa to, że jestem stanowcza. Mam miłą, dziewczęcą aparycję, lubię pożartować. Ale jak przyjdzie co do czego… Chłopaki często uważają, że mogą sobie na boisku na więcej pozwolić. Aż do pierwszej próby zlekceważenia mnie. Za swój atut uważam tę zdolność zaskoczenia zawodników, z którymi wchodzę w interakcje na boisku.
Idole w sędziowskim świecie?
Mój mąż i jednocześnie mentor Daniel Stefański. Absolutnie nie głaszcze mnie po głowie, punktuje wszystkie moje błędy i niedociągnięcia. Jest naprawdę wymagający, ale dzięki temu bardzo się rozwijam. Jeździ na moje mecze, robi szczegółowe notatki i potem je razem omawiamy. To wspaniała nauka, dzięki Danielowi zrobiłam olbrzymi postęp. Bardzo mi imponuje. Obserwuję, jak przygotowuje się do meczów, jak radzi sobie z trudnymi sytuacjami. Podziwiam jego profesjonalizm, to, jak podchodzi do ciała, jak jest jego świadomy. Ma holistyczne podejście do zawodu sędziego. Zwraca uwagę na zdrowie emocjonalne. To on pomógł mi z tematem hejtu.
Doświadczyłaś hejtu?
Nigdy w realu, ale w internecie już tak. To dla osoby ambitnej, jaką jestem, nie było proste. Miałam poczucie niesprawiedliwości. Daniel spytał: po co ty to czytasz? Tam nie znajdziesz nic wartościowego. Unikaj rzeczy, które mogą cię osłabiać, szukaj tych, które cię budują. Bardzo mnie to wzmocniło, teraz radzę sobie świetnie. Poczucia własnej wartości nie szukam w komentarzach w internecie, mam je zakorzenione głęboko w sobie.
Mecz marzeń, który chciałabyś sędziować?
Marzę o dużym, pełnym kibiców stadionie, głośnym dopingu. Dotychczas raz w życiu miałam możliwość sędziować mecz, na który przyszło 23 tysiące kibiców. To był mecz towarzyski Górnik Zabrze - Hajduk Split. Sędzią głównym był Daniel, ja asystowałam. Atmosfera była niesamowita, przez całe spotkanie miałam gęsią skórkę. To jest dla mnie ogromna motywacja, by kiedyś regularnie sędziować takie mecze. Nie potrafię opisać tego uczucia. Ukoronowaniem kariery dla każdego sędziego są mecze finałowe, pucharowe - Puchar Polski czy finał Ligi Mistrzów. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Dziś sędziowie też stają się gwiazdami. Czujesz to?
Absolutnie nie. Świetnie można zilustrować to przykładem Daniela, który jest topowym sędzią, a niestety bardzo często spotyka się z agresją. Jasne, w realu dużo osób go komplementuje, wyraża podziw oraz sympatię, chce się z nim fotografować, ale w internecie, czy na trybunach, jak każdego sędziego spotykają go wyzwiska i bluzgi... Sędziowie bardzo rzadko są doceniani. Jeśli szuka się uznania, to nie można zostać arbitrem piłkarskim. Satysfakcję trzeba mieć w sobie. Tłumy kochają piłkarzy i trenerów, a nie sędziów.
Historia polskiej piłki nożnej kobiet to opowieść o uporze i pasji. Były wykluczane, nie mogły rywalizować
Historia sportu pisana jest przez mężczyzn. Kobiety długo były wykluczone z wielu konkurencji, nie mogły rywalizować na imprezach sportowych.Kobieca piłka nożna rozwija się bardzo dynamicznie. Czy w środowisku sędziujących dziewczyn też widzisz zmianę na lepsze?
Tak. Sędziowanie kobiece spotyka się z coraz to nowymi wyzwaniami. Na naszych meczach jest coraz więcej kamer, zawodniczki z roku na rok prezentują coraz wyższy poziom sportowy. To powoduje, że sędzie też musza poświęcić więcej czasu na przygotowanie fizyczne, a ewentualne błędy są bardziej widoczne. To wszystko wpływa na profesjonalizację kobiecego arbitrażu.
Za chwilę zostaniesz mamą. Planujesz wrócić na boisko?
Tak, zdecydowanie! Przez całą ciążę jestem bardzo aktywna fizycznie, trenuję, wychodzę na długie wybiegania. Sport to moja wielka pasja i styl życia. Mam nadzieję, że dzięki pracy z fizjoterapeutą wrócę do formy i na boisko jak najszybciej.
Co mogłabyś poradzić dziewczynom, które marzą o sędziowaniu meczów piłki nożnej?
Zamknijcie oczy i zaufajcie temu, co w waszych sercach. To trudna droga, na której spotkacie wiele przeszkód i wątpliwości. Zderzycie się też z agresją. Ale nie ma chyba drugiej takiej profesji, w której w tak młodym wieku możemy się zahartować i ukształtować naprawdę silny charakter.
Im trudniejsza jest droga do celu, tym większą satysfakcję odczuwamy na mecie. Satysfakcja po udanych zawodach na pewno wynagrodzi wam wszelkie trudy.
I pamiętajcie, sędziowanie, choć w teamie, jest sportem indywidualnym, w którym najważniejszym trenerem jesteście wy dla samych siebie. Zbierajcie rady mentorów, obserwatorów i starszych kolegów, trenujcie i same sobie stawiajcie wysokie cele. W momencie tak dynamicznego rozwoju piłki kobiecej, nigdy nie wiemy, jakie możliwości pojawią się dla nas za moment. A wtedy musimy być gotowe na to, by podołać nowym wyzwaniom.