Reklama

W tym artykule:

  1. Wielkie wyprawy mogą być małe (a wakacje inne niż dotychczas)
  2. „Uważnik” Małgorzata Szumska (wyd. Grupa Wydawnicza Foksal)
  3. „How to travel” Allain de Botton (wyd. The School of Life)
  4. „Głupie ptaki polski” Marek Maruszczak (wyd. Znak Koncept)
  5. Masz forsę i wolny czas. Wakacje są twoje!
  6. Zostaję w domu i co mi zrobisz (wymarzone wakacje introwertyczki)
  7. „Waga z głowy” Katarzyna Kucewicz (wyd. Rebis)
Reklama

Zmienia się nasze podejście do podróżowania. Chcemy, by było ono doświadczeniem. Nie konsumpcją, tylko szukaniem subtelnych doznań. Zamiast więc tradycyjnie zastanawiać się „gdzie na wakacje” i szukać najmodniejszych destynacji, może spróbować zrobić to inaczej. Po swojemu.

Wielkie wyprawy mogą być małe (a wakacje inne niż dotychczas)

Podróżowanie jest wielką przygodą i traktuję to jako metaforę. Może być odkrywaniem nieznanego tam, gdzie już wszystko „znasz”. Lekcją uważności zacznij już na lotnisku – zamiast zjawiać się na ostatnią chwilę, przyjedź wcześniej. Usiądź z kawą i poobserwuj ten jedyny w swoim rodzaju organizm. Wszystko tu działa, choć wydaje się niemożliwym, że twoje walizki dolecą tam, gdzie ty i to z przesiadką. Jest co podziwiać (a zachwyt jest najpotężniejszym przeciwnikiem stresu). Wielka wakacyjna wyprawa nie musi być wyprawą na drugi kontynent.

Ważny jest pomysł, bo wakacje „z tematem” są zwyczajnie ciekawsze.

Mogą być podróżą przerobioną na fejkowy camper osobówką do rezerwatu, aby popodziwiać lokalne ptaki. Nie musi to być podążaniem głównym nurtem, czyli np. zwiedzenie wszystkich romańskich zamków Francji, co zrobi połowa turystów. Można „tylko” zainstalować się w naturze i zanurzyć w lokalność. Jeść to co mieszkańcy, kupować w lokalnych sklepach, a nawet spędzić cały urlop w jednej włoskiej wiosce, zamiast podążać od miasta do miasta. Aby nasycić się miejscem, innością. Można też zrobić coś pierwszy raz w życiu – zamiast leżeć na plaży, przewędrować linię Bałtyku na nogach. Wydaje ci się, że to dla hardkorowców? To pomysł na wakacje w grupie – chętni wędrują, a zmotoryzowani (lub z dziećmi) jadą i ogarniają noclegi i bagaże. Bawią się razem wieczorem i wszyscy są zadowoleni. Na wakacjach jesteśmy inni. Pokazujemy swoje słabości (np. sprawcza bizneswoman nagle zupełnie nie może się zdecydować, co wybrać z lokalnego menu). I to wcale nie jest niefajne. To jest wręcz wspaniałe. Na takie wędrowanie polecam moje ulubione lektury:

„Uważnik” Małgorzata Szumska (wyd. Grupa Wydawnicza Foksal)

To osobista opowieść o dorastaniu do uważnego podróżowania napisana przez podróżniczkę Małgorzatę Szumską (@travels_with_szumeg). Zawiera karty motywacyjne.

„How to travel” Allain de Botton (wyd. The School of Life)

To dla mnie biblia współczesnego podróżowania. Felietony o szczęściu.

„Głupie ptaki polski” Marek Maruszczak (wyd. Znak Koncept)

Jest książką, którą autor napisał w „wyniku własnego uzależnienia”. Idealny wstęp dla ornitologii terapeutycznej, którą bardzo wam polecam.

Masz forsę i wolny czas. Wakacje są twoje!

Możesz w ostatniej chwili polecieć na weekend do Barcelony, bo akurat skończyłaś projekt. City breaki mają wiele zalet – a jedną z nich jest to, że można tam pojechać samemu i ani chwili się nie nudzić, nawet jeśli nie masz towarzystwa. Sama wybierasz miejsca i rzeczy, które chcesz obejrzeć. I szczerze? Najlepiej, aby nie była to „marszałkowska zwiedzania”, czyli kultowe muzea i zabytki. Mona Liza poczeka, a ty jeśli spędzasz upalny weekend lub tydzień w Paryżu, zwyczajnie poopalaj się wśród Paryżan w ogrodach Tuileries, zamiast tłoczyć się w podziemiach Luwru. Jestem wielką fanką zabierania ze sobą w podróż książek o danym miejscu albo tych, których akcja dzieje się w konkretnym mieście. Nie przewodników, tylko powieści lub opowiadań poświęconych danemu miejscu. Mogą być to blogi lub treści z podróżniczych instagramów. Jeśli przewodniki – preferuję te nietypowe. Np. osobisty przewodnik po Pradze pisarza Mariusza Szczygła pozwolił mi odwiedzić miejsca zupełnie ukryte i ominąć tłumy w czerwcowy weekend (oraz wpaść do knajpy, gdzie Hrabal pił piwo z prezydentem Havlem i Clintonem). Bycie w mieście nie musi być też zwiedzaniem. Może być spędzeniem całego dnia w parku lub nad wodą albo objechaniem wszystkich ścieżek rowerowych. Można też polenić się na balkonie, pójść do miejscowego fryzjera lub na manicure, a wieczorem pogadać z barmanem w pubie na twojej ulicy. Jesteś sama, więc otwórz się na poznawanie ludzi.

Zostaję w domu i co mi zrobisz (wymarzone wakacje introwertyczki)

Masz urlop, ale nie masz planów. Może martwisz się o finanse, albo przeżywasz bolesne rozstanie i twój nastrój szoruje po dnie. Lub zwyczajnie, nie chcesz wyjeżdżać bez żadnego konkretnego powodu. Szanuję tych, którzy nie wyjeżdżają na wakacje. Przecież nie trzeba. Warunek jest tylko jeden – odłączamy się od laptopa i służbowej komórki! Istotne dla prawdziwego odpoczynku jest odejście od rutyny. Możesz zacząć coś nowego – pić mrożoną kawę na balkonie zamiast espresso przed komputerem. Umówić się ze znajomymi, dla których nie masz nigdy czasu. A może to właśnie dobry moment na podróż w głąb siebie? Katarzyna Kucewicz w książce „Waga z głowy” opisuje swoją żmudną podróż z krainy choroby otyłościowej do pełnego zdrowia. Proces, który wymaga uważności, czasu i organizacji. I właściwego momentu, aby zacząć. A wprowadzenie nowych nawyków podczas urlopu jest dobrym wyjściem, bo nie możemy tłumaczyć się już brakiem czasu, ani stresem. Możesz zacząć sobie gotować zdrowe posiłki i chodzić na przyjemne spacery. Przemyśleć to co chciałabyś zmienić w swoim życiu. Porzuć poczucie porażki, że wszyscy są na plaży i surfują, a ty siedzisz w kawalerce z widokiem na wielopasmówkę.

Reklama

Możesz wierzyć lub nie, ale nudzenie się jest bardzo wskazane, bo jest karmą dla kreatywności. I warto zwolnić, aby móc przyspieszyć.

„Waga z głowy” Katarzyna Kucewicz (wyd. Rebis)

Autorka psycholożka przeszła przez wszystkie etapy leczenia otyłości. Pisze o emocjonalnej przemianie i to też jest emocjonująca podróż.

Reklama
Reklama
Reklama