Ujawniono ostatnie słowa didżeja Avicii. Dzień przed śmiercią zapisał w swoim pamiętniku jedno zdanie
Avicii odebrał sobie życie w kwietniu 2018 roku podczas pobytu w stolicy Omanu, Muskacie. Trzy lata po tragicznej śmierci znanego didżeja i producenta muzycznego na jaw wychodzą nowe fakty dotyczące jego problemów ze zdrowiem psychicznym. Światło dzienne ujrzały także ostatnie, poruszające zapiski gwiazdora.
W tym artykule:
Przedwczesna śmierć didżeja Avicii to tragedia, która wiosną 2018 roku wstrząsnęła nie tylko fanami muzyki elektronicznej. Gdy bliscy autora hitów „The Nights”, „Wake Me Up” i „Hey Brother” potwierdzili, że 28-latek sam odebrał sobie życie, w mediach rozgorzała gorąco dyskusja wokół problemów natury psychicznej u młodych ludzi. Rok później rodzina gwiazdora utworzyła nazwaną od jego imienia i nazwiska fundację Tim Bergling Foundation. Jej celem jest m.in. zapobieganie samobójstwom oraz wspieranie ludzi i organizacji na płaszczyźnie chorób psychicznych.
Avicii – nieznane fakty o didżeju z oficjalnej biografii
O nieznanych dotąd i zarazem wstrząsających faktach z życia sławnego didżeja dowiadujemy się z wydanej w połowie listopada książki „Tim - The Official Biography of Avicii”. Autor biografii, nagradzany szwedzki dziennikarz śledczy Måns Mosesson, przeprowadził wywiady z członkami rodziny twórcy, a także z jego najbliższymi przyjaciółmi oraz kolegami z branży muzycznej. Otrzymał także dostęp do prywatnych zapisków artysty, powstałych podczas jego pobytów w szpitalu czy na odwyku. Niektóre z nich są wstrząsające.
Wynika z nich jasno, że Avicii kompletnie od dawna nie radził sobie ze stresem związanym z ciągłym życiem w trasie i ciągłymi występami przed wielotysięczną widownią.
Tamte dni w szpitalu były najbardziej spokojnymi i bezstresowymi dniami, jakie pamiętam w ciągu ostatnich sześciu lat. To były moje prawdziwe wakacje, jakkolwiek przygnębiająco mogłoby to zabrzmieć - pisał.
Okazuje się też, że nadużywający substancji psychoaktywnych Tim Bergling miał też problem ze stosowaniem się do zaleceń lekarzy.
Ciężko mi było zaakceptować to, że nigdy więcej się nie napiję, chociaż wszyscy lekarze stanowczo zalecali mi, abym odczekał co najmniej rok, zanim wypiję chociaż jedno piwo - wspominał.
Avicii stał się więc entuzjastą tzw. „trzeźwości kalifornijskiej” (z ang. California sober), która zakłada, że osoba uzależniona może od czasu do czasu napić się alkoholu i okazyjnie zapalić marihuanę.
Oczywiście nie słuchałem większości lekarzy, słuchałem tych kilku, którzy powiedzieli, że jeśli będę ostrożny, wszystko będzie w porządku. Byłem ignorantem, byłem naiwny i wciąż podróżowałem po świecie, byłem w niekończącej się trasie... - wyznał.
Warto dodać, że jedną ze znanych osób, które przyznawały się publicznie do stosowania tej metody radzenia sobie z nałogiem, jest Demi Lovato. Na początku grudnia gwiazda ogłosiła jednak publicznie, że odcina się od tego ruchu i od teraz trzyma się jedynie trzeźwości.
Ostatnie słowa didżeja Avicii ujawnione
Z książki Mosessona dowiadujemy się, że Avicii po raz ostatni napisał coś w swoim pamiętniku na dzień przed samobójstwem. Zapisał tylko jedno, wymowne zdanie.
Odłączenie duszy jest ostatnią wiążącą rzeczą, zanim wszystko zacznie się od nowa - czytamy.