To najgorętsza premiera Netflixa w tym miesiącu. Nowe odcinki hitowego serialu już dostępne. Są lepsze niż kiedykolwiek
„Emily w Paryżu” powraca na Netflixa w wielkim stylu. Odcinki z drugiej części czwartego sezonu są naprawdę dobre. Twórcy (w końcu) serwują nam rozrywkę na wysokim poziomie.
W tym artykule:
- „Emily w Paryżu”: sezon 4. Część 2 – co wydarzy się w nowych odcinkach?
- „Emily w Paryżu”: recenzja. Nowe odcinki są (o wiele) lepsze od poprzednich
- Nie tylko „Emily w Paryżu”. Czyli gorące nowości Netflix na wrzesień 2024
W tym miesiącu Netflix po raz kolejny zabiera swoich subskrybentów i subskrybentki do bajkowej stolicy Francji. 12 września 2024 światło dzienne ujrzała bowiem druga część czwartego sezonu „Emily w Paryżu”. Serial można lubić albo nie, ale wyniki oglądalności mówią same za siebie – to niekwestionowany hit stacji. Najnowsze odcinki są... naprawdę dobre. I to z kilku powodów.
„Emily w Paryżu”: sezon 4. Część 2 – co wydarzy się w nowych odcinkach?
Przed Emily Cooper (w tej roli Lily Collins) kolejne wyzwania. I to zarówno w sferze zawodowej, jak i prywatnej. Jej życie (jak zwykle) będzie przypominać emocjonalny rollercoaster. Pochodząca z USA ekspertka ds. PR-u pozostanie w centrum wydarzeń. Jednak twórczynie i twórcy i tak znajdą przestrzeń dla kilku postaci drugoplanowych, np. dla Sylvie (Philippine Leroy-Beaulieu). Nie zabraknie też nowych bohaterek oraz bohaterów. Choć to już czwarty sezon, a nawet jego druga część, jest w nim pewnego rodzaju powiew świeżości. Cała seria „Emily w Paryżu” na tym zyskuje.
„Emily w Paryżu”: recenzja. Nowe odcinki są (o wiele) lepsze od poprzednich
Moim głównym zarzutem dotyczącym pierwszej części czwartego sezonu było to, że fabuła nie szła do przodu. Choć w życiu głównej bohaterki pozornie dużo się działo, wszystko stało w miejscu. Dostaliśmy kilka dram i romansów, czyli to, co widzieliśmy już wcześniej – nic nowego. W kolejnych odcinkach (tych z 12.09) jest zupełnie inaczej. Klimat „Emily w Paryżu” (trochę wyidealizowany, trochę beztroski, trochę wręcz kiczowaty) został zachowany. Jednak serial nabiera nowej dynamiki.
Kultowy serial z 2004 roku (nieoczekiwanie) znów stał się hitem. Teraz można go oglądać na Netflixie
Netflix udostępnił swoim subskrybentom i subskrybentkom serial, który 20 lat temu bił rekordy popularności. Co ciekawe, produkcja znów stała się hitem. Niektóre osoby dopiero odkrywają tę historię.Twórczyniom i twórcom zdarza się chodzić na skróty, np. wyjaśniając niektóre sytuacje za pomocą tylko jednego zdania. Ale to i tak lepsze rozwiązanie niż ciągnięcie ich w nieskończoność. Mam poczucie, że tym razem najbardziej irytujące albo, po prostu, mniej interesujące dla widzów i widzek postaci usunięto w cień. Natomiast na pierwszy plan wysunięto te najbarwniejsze. Doskonałym tego przykładem jest wspomniana Sylvie, której osoby odpowiedzialne za kształt fabuły poświęciły więcej miejsca w scenariuszu. Zasłużenie. To interesujący portret kobiety dojrzałej, która nie boi się żyć i chce z tego życia czerpać jak najwięcej. Oczywiście nie jest bohaterką bez skazy, ma swoje za uszami, ale, no cóż, ideały nie istnieją.
Pisząc o „Emily w Paryżu”, nie da się nie wspomnieć o kwestiach wizualnych. To akurat dotyczy wszystkich sezonów serialu, nie tylko jego najnowszej odsłony. Tak zwane miasto zakochanych i inne lokacje (a warto wspomnieć, że w nowych odcinkach jest ich całkiem sporo) absolutnie zachwycają. Kadry wydają się dokładnie przemyślane, starannie dobrane i dopieszczone. Akurat tu nie ma dziur. I nie ma przypadków.
Nowy serial Netflixa to mitologia grecka, jakiej nie znaliśmy! Pełna mściwych istot opętanych żądzą władzy
Netflix próbuje swoich sił w nowych interpretacjach klasyki. Niedawno premierę miał „Dekameron”, a teraz doczekaliśmy się opowieści czerpiącej z mitologii greckiej. Serial „Kaos” teoretycznie ma wszystko, co powinno złożyć się na sukces. A jak jest w praktyce?„Emily w Paryżu” to wciąż (tylko albo aż) rozrywka. Nie ma co doszukiwać się dodatkowych wartości w hicie Netflixa, ale – umówmy się – takich produkcji też potrzebujemy. Wciąga i angażuje na tyle, że chce się włączyć kolejny odcinek (przyznaję się, obejrzałam tę część longiem). To lekka, całkiem przyjemna propozycja, która umili ostatnie letnie wieczory czy weekendy.
Nie tylko „Emily w Paryżu”. Czyli gorące nowości Netflix na wrzesień 2024
Kontynuacja „Emily w Paryżu” to jedna z najgorętszych premier Netflixa we wrześniu 2024. Ale nie jedyna. Na początku miesiąca do streamingu trafił serial kryminalny „Para idealna” ze zniewalającą Nicole Kidman w obsadzie. Zaledwie dzień przed premierą nowych odcinków produkcji z Lily Collins wyszedł długo wyczekiwany film „Bokser” z Erykiem Kulmem Jr-em w roli pięściarza, który marzy o międzynarodowej karierze i jest w stanie poświęcić wiele, by osiągnąć upragniony cel. Przed nami również przejmująca, a wręcz przerażająca produkcja „Potwory: Historia Lyle’a i Erika Menendezów”. Więcej o nowościach Netflixa na ten miesiąc piszemy tutaj:
Tak mocnego miesiąca na Netflix już dawno nie było. Wybrałyśmy 5 najbardziej hot premier. To must-watch!
Wskazujemy najbardziej hot nowości Netflixa na wrzesień 2024. Wśród nich m.in. serial kryminalny z Nicole Kidman, długo wyczekiwany „Bokser” oraz 2. część 4. sezonu „Emily w Paryżu”. A może jednak w Rzymie? Sprawdźcie, o co chodzi. I, koniecznie, poznajcie te tytuły.