To będzie największy kinowy hit tej jesieni! Kultowy film powraca po 36 latach i od razu podzielił fanów
W erze, gdy nostalgia jest w cenie, na ekrany kin trafia (w końcu!) jeden z najdłużej wyczekiwanych sequeli – „Beetlejuice Beetlejuice”. Po 36 latach od premiery kultowego oryginału widzowie ponownie będą mogli zanurzyć się w niezwykłym świecie, gdzie rzeczywistość miesza się z zaświatami. Pierwsze recenzje sugerują, że szykuje nam się kinowy hit.
Tim Burton, mistrz mrocznych fantazji, powraca, aby po raz kolejny zabrać nas w podróż do swojego charakterystycznego, groteskowego uniwersum, które 36 lat temu podbiło serca widzów. „Beetlejuice Beetlejuice” miał swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Sequele to zazwyczaj ryzykowna sprawa, ale sądząc po reakcji tamtejszej publiczności, możemy spodziewać się świetnej rozrywki. Na szczęście nie musimy zbyt długo czekać na polską premierę.
„Potwory” – kontynuacja „Dahmera” już niedługo na Netflixie. Kolejna prawdziwa historia, która mrozi krew w żyłach
Serial „Dahmer” to jeden z największych hitów Netflixa, choć nie obyło się bez kontrowersji. Mówiono, że przez takie produkcje traci się wrażliwość na piekło ofiar, a chorą uwagę poświęca mordercy. Jednak popularność przeważyła, Netflix zdecydował się na kontynuację, na tapet biorąc kolejnych upiornych i prawdziwych morderców. O kim opowiada serial „Potwory ?Hit lat 80. i klasyk komedii grozy
Film „Beetlejuice”, wyreżyserowany przez Tima Burtona w 1988 roku, stał się kultowym klasykiem w gatunku komedii grozy. Opowiada historię pary duchów, Adama i Barbary Maitlandów, którzy próbują przepędzić Charlesa i Lydię, nowych (i żywych) lokatorów ze swojego dawnego domu. W tym celu przyzywają tytułowego Beetlejuice'a (Michael Keaton), demona, który ma swoje własne, chaotyczne plany. Winona Ryder wcieliła się w postać Lydii Deetz, nastoletniej córki Deetzów. Jej zainteresowanie zjawiskami nadprzyrodzonymi sprawia, że szybko odkrywa obecność duchów Maitlandów w domu i zaprzyjaźnia się z nimi, co prowadzi do serii zwrotów akcji. Film charakteryzuje się unikalnym stylem wizualnym i absurdalnym humorem. Oryginalny „Beetlejuice” zachwycił widzów unikalnym połączeniem czarnego humoru, niezwykłych efektów specjalnych i niezapomnianej muzyki Danny'ego Elfmana. Film zdobył Oscara za charakteryzację i na stałe zapisał się w historii kina, a dla wielu osób jest wręcz symbolem dzieciństwa. Wiadomość o sequelu została przyjęta z radością, ale i sporymi oczekiwaniami ze strony fanów.
„Beetlejuice Beetlejuice” – co wiemy o sequelu?
„Beetlejuice Beetlejuice” z pewnością dostarczy fanom solidnej dawki nostalgii, ale jednocześnie wprowadza nowe elementy do znanego uniwersum. Ku uciesze fanów w sequelu powracają znane postaci: Michael Keaton w tytułowej roli ekscentrycznego Beetlejuice'a oraz Winona Ryder jako Lydia Deetz. Oczywiście 36 lat później znani bohaterowie znajdują się w zupełnie innej sytuacji życiowej. Lydia została uznaną ekspertką od duchologii oraz telewizyjną gwiazdą, a także jest mamą niesfornej córki.
Do obsady dołączają nowe gwiazdy, w tym Jenna Ortega, która niedawno współpracowała z Burtonem przy hitowym serialu „Wednesday”. Wiemy, że Jenna potrafi być naprawdę przekonująca w roli upiornej dziewczynki, zatem to najlepszy możliwy wybór do nowego „Soku z żuka”. Być może dzięki temu do kin wybiorą się przedstawiciele różnych generacji. Ponadto w filmie zobaczymy też Monicę Bellucci w roli Delores, czyli upiornej dawnej ukochanej głównego bohatera.
Po premierze w Wenecji wiemy, że opinie o filmie są bardzo sprzeczne:
Nicholas Barber z portalu BBC napisał:
Inteligentny, wypełniony miłością hołd poprzednika, który przewyższa go pod niemal każdym względem. Chociaż bywa nieporęczny, to ta radosna, szalona farsa wybija się jako jeden z najprzyjemniejszych dzieł Burtona.
Beetlejuice nie dąży do bycia wielkim arcydziełem. Burton po prostu pozwolił sobie na głupotę i świetną zabawę. Film wypełnia niski humor, żarty rodem z przedszkola i to działa – napisała Stephanie Zacharek z serwisu Time.
Keaton jest wręcz jednym z najbardziej zbędnych elementów tego retro cyrku, który jest pod ręką tylko po to, żeby wymuszać zwroty akcji i popisać się praktycznymi efektami. To kiczowaty festiwalowy otwieracz, który nie oferuje nic poza tandetną amerykańską aranżacją gotyku – napisał Xana Brooksa z serwisu The Guardian.
Film Burtona to marnotrawstwo dobrej obsady i zbezczeszczenie własnej spuścizny. A co najbardziej irytuje to fakt, że ludzie sami tego chcieli. Powinni wiedzieć, że nie należy ingerować w to, co dawno umarło – uważa Richard Lawson z serwisu Vanity Fair.
W polskich kinach „Beetlejuice Beetlejuice” zadebiutuje już 6 września.