Reklama

Spirala antykoncepcyjna, nazywana też wkładką domaciczną, jest najbardziej efektywną formą zabezpieczenia się przed zajściem w ciążę. Jej skuteczność wynosi aż 99 procent. Nie oznacza to jednak wcale, że jest jednak jedną z popularniejszych form zabezpieczania się. Powód? Cena... Za samą wkładkę możemy zapłacić od 100 do nawet 900 zł, do czego należy doliczyć jeszcze koszt wizyty u ginekologa, który taki zabieg wykona. Nie wszystkie kobiety wiedzą jednak, że wkładka domaciczna do forma antykoncepcji, z której możemy skorzystać w ramach naszego ubezpieczenia. Tak, jest ona refundowana prze NFZ. I tutaj od razu koszty robią się niższe, gdyż pacjentka musi zapłacić jedynie za samą wkładkę, natomiast pozostałe koszty związane z założeniem oraz usunięciem spirali ponosi NFZ - który zwraca je gabinetowi, gdzie został wykonany zabieg. Dla porównania, w prywatnym gabinecie całość może kosztować nawet 1800 zł, na co nie każda, zwłaszcza młoda kobieta, może sobie pozwolić. Może się więc wydawać, że korzystanie z prywatnej służby zdrowia nie ma w tym przypadku sensu. Niestety, nie do końca. Lekarze bardzo często odmawiają zabiegu na NFZ...

Reklama

Zobacz także: Leczyłam trądzik tabletkami antykoncepcyjnymi. Oto, dlaczego już nigdy w życiu tego nie zrobię

Spirala antykoncepcyjna na NFZ - co zrobić, kiedy lekarz odmawia wykonania zabiegu?

Wszystkie poradnie i gabinety gineokologiczno-położnicze mające podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia mają obowiązek założyć kobiecie spiralę antykoncepcyjną. Skąd więc bierze się niechęć wśród lekarzy? Powodów jest kilka. Jeden z nich jest taki, że lekarze nie chcą oni wykonywać takich zabiegów na NFZ informując, że nie mogą tego zrobić w gabinecie w placówce mającej umowę z NFZ, ale w swoim prywatnym gabinecie już tak. Inny to oczywiście ciesząca się wśród lekarskiego personelu w naszym kraju wielką popularnością klauzula sumienia. Jeżeli lekarz ginekolog jest przeciwny antykoncepcji (ciągle trudno w to uwierzyć, ale są tacy), odprawi pacjentkę z kwitkiem. Na takie sytuacje szczególnie narażone są pacjentki w regionach, gdzie prawdopodobieństwo trafienia na takiego lekarza jest największe, czyli na przykład na Podkarpaciu. Tam nie ma w tej chwili żadnej placówki, w której kobieta legalnie mogłaby usunąć ciążę, co do 12 tygodnia ciąży zapewnia polskie prawo.

Co w takim razie robić, kiedy usłyszmy do lekarza ginekologa w gabinecie mającym podpisany kontrakt z NFZ, że nie wykona zabiegu założenia wkładki antykoncepcyjnej? Przede wszystkim należy zacząć od uświadomienia go, że jest to jego obowiązek. Jeżeli rozmowa z lekarzem nic nie da, zgłoście się do dyrektora danej placówki, powołując się na Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 6 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej tj. Dz.U. 2016 poz. 357) - warto mieć je przy sobie, choćby w telefonie. Można też powołać się na pismo NFZ, które może nałożyć kary finansowe za bezprawne niewywiązywanie się z umowy, zażądać od lekarza odmowy na piśmie z argumentacją, dlaczego odmawia wykonania zabiegu, a także złożyć skargę w wojewódzkim oddziale NFZ z załączeniem pisemnej odmowy od lekarza oraz do Rzecznika Praw Pacjenta. Kobietami, którym odmówiono założenia spirali antykoncepcyjnej na NFZ, zajmuje się także Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Stworzyła ona listę placówek, gdzie bez problemu można taki zabieg wykonać. Na jej stronie znajdziecie wszystkie wspomniane wyżej dokumenty oraz możecie poprosić o pomoc w odnalezieniu najbliższej placówki NFZ, która wykonuje refundowany zabieg.

Reklama

Zobacz także: Jakie są rodzaje antykoncepcji – wszystko, co powinniście wiedzieć

Reklama
Reklama
Reklama