Alec Baldwin postrzelił dwie osoby - śmiertelny wypadek na planie filmu „Rust”
Podczas kręcenia filmu „Rust” doszło do śmiertelnego wypadku. Alec Baldwin postrzelił dwie osoby. Jednej z nich nie udało się uratować.
W tym artykule:
Na planie filmu „Rust” doszło do tragicznego wypadku. Alec Baldwin postrzelił z rekwizytu dwie osoby. Jedna z nich nie żyje. Całą sprawę wyjaśnia teraz departament szeryfa. Baldwin został już przesłuchany. Aktorowi nie postawiono na razie żadnych zarzutów. Nie został też zatrzymany. Jak doszło do tego tragicznego w skutkach wydarzenia?
Tragedia z udziałem Aleca Baldwina na planie filmowym
W stanie Nowy Meksyk powstaje właśnie nowy amerykański western. Odtwórcą jednej z głównych ról jest Alec Baldwin. Aktor wciela się w postać Harlanda Rusta, który jest wyjętym spod prawa bandytą, za którego głowę została wyznaczona nagroda. Kiedy jego trzynastoletni wnuk Lucas (Brady Noon) zostaje skazany na powieszenie za przypadkowe morderstwo, Rust wyrusza do Kansas, aby uwolnić go z więzienia. Razem muszą uciec przed legendarnym szeryfem Woodem Helmem (Jensen Ackles) i łowcą nagród Fentonem „Kaznodzieją” Langiem (Travis Fimmel). O filmie zrobiło się głośno jednak nie za sprawą fabuły, która powinna zainteresować fanów i fanki westernów. „Rust” zdobył rozgłos za sprawą niewyobrażalnego wypadku, do którego doszło na planie w Bonanza Creek Ranch w Santa Fe.
Alec Baldwin przy pomocy rekwizytu postrzelił dwie osoby. Ofiara śmiertelna to Halyna Hutchins, operatorka i współpracowniczka aktora. Natychmiast po zdarzeniu została przetransportowana do szpitala University of New Mexico, ale lekarzom nie udało się uratować jej życia. Jak podało „BBC” do wypadku doszło w momencie, kiedy rozładowywał broń. Drugą z postrzelonych osób jest reżyser filmu Joel Souza, który po nieszczęśliwym wypadku trafił do szpitala Christusa St. Vincenta. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Pomimo że śledztwo dopiero się rozpoczęło, to wokół sprawy już narosło wiele plotek dotyczących przebiegu wydarzeń. Jeden ze scenariuszy, który powtarza się mediach wskazuje na ludzką pomyłkę. Broń użyta podczas kręcenia filmu „Rust” miała być załadowana ślepą amunicją. Dlaczego znalazły się w niej prawdziwe naboje? Czy w lufie coś utkwiło? Czy doszło do tragicznej w skutkach pomyłki? Czy może ktoś zrobił to celowo? Na te wszystkie pytania śledczy będą się starali znaleźć odpowiedzi w toku śledztwa. „Deadline” podaje, że ktoś odbezpieczył broń podczas próby, bo nie był świadomy, że znajduje się w niej amunicja. Tej wersji nie potwierdziło jednak na razie biuro szeryfa.
Śmiertelny wypadek na planie filmu „Kruk”
Tragiczny wypadek z użyciem broni na planie filmowym wydarzył się nie po raz pierwszy. W 1993 roku doszło do jednego z najgłośniejszych z nich. Ofiarą padł wtedy syn Bruce’a Lee. Zaledwie 28-letni aktor, który od najmłodszych lat podążał śladami swojego ojca i trenował sztuki walki oraz uczył się zawodu aktora, otrzymał rolę, która miała być dla niego przełomowym momentem w karierze. Brandon Lee miał wcielić się w postać Erica Dravena w filmie „Kruk”. Podczas kręcenia jednej ze scen Michael Massee, który grał gangstera Funboy’a, strzelił do Brandona Lee. Broń miała być załadowana ślepymi nabojami. Tak się jednak nie stało. W pistolecie znajdował się prawdziwy pocisk. Amunicja do tej sceny została przygotowana w sposób amatorski. Prawdziwe naboje jedynie pozbawiono prochu. Oznaczało to, że pocisk miał siłę porównywalną do tego prawdziwego. Postrzał w brzuch takim nabojem okazał się dla Brandona Lee śmiertelny.