Seks-statystyki wskazują, że uprawiamy coraz mniej seksu. Z czego to wynika?
Z badań wynika, że uprawiamy coraz mniej seksu. Odchodzi on do lamusa? I czy mniej zbliżeń oznacza, że czerpiemy z nich mniejszą satysfakcję? Co z tym naszym seksem?
- Paulina Klepacz
W tym artykule:
- Seks-statystyki wskazują, że uprawiamy coraz mniej seksu
- Dlaczego uprawiamy coraz mniej seksu?
- Jak można pracować nad seksem w związku?
Seks-statystyki wskazują, że uprawiamy coraz mniej seksu
Ostatnio w Wysokich Obcasach można było przeczytać tekst o wynikach brytyjskich badań, według których osoby mieszkające w Wielkiej Brytanii seksu uprawiają coraz mniej. Dotyka to też młodych ludzi (w badaniu wzięto pod uwagę grupę wiekową 16-44). Brak seksu zgłosiło prawie 30% ankietowanych. Seks raz w tygodniu uprawia mniej niż 50% badanych. Ekspertki i eksperci uważają, że przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać przede wszystkim w panującym obecnie stylu życia, który prezentują przecież nie tylko Brytyjki i Brytyjczycy. Według nich zapewne w krajach średnio- i wysoko rozwiniętych z seksem jest równie kiepsko. Zwłaszcza osoby w związkach i robiące kariery na seksualne spotkania/aktywności czasu i energii mają mniej czy też mają inaczej ustawione priorytety.
Nasuwa się więc pytanie, czy podobnie jest w Polsce? Czy my także uprawiamy coraz mniej seksu? I czy rzeczywiście można ufać badaniom? Wiele razy tego typu seksualne statystyki omawiałam z różnymi specjalistkami i specjalistami od seksualności – większość z nich podkreślała, że ludzie albo zawyżają wyniki, bo uważają, że wypada „chwalić się” życiem seksualnym (tak, nawet w anonimowej ankiecie) lub wstydzą się i na przykład wtedy podają mniejszą liczbę partnerów/partnerek seksualnych. Oczywiście badania coś tam nam jednak mówią o stanie naszej rzeczywistości, warto jednak pamiętać, że to swego rodzaju uogólnienia.
Dlaczego uprawiamy coraz mniej seksu?
Patrycja Wonatowska, seksuolożka związana z Instytutem Pozytywnej Seksualności, którą pytam, jak jest z naszym życiem seksualnym, przyznaje, że część z nas świadomie rezygnuje z seksu, zwłaszcza tego partnerskiego. – Powodów może być wiele – podkreśla. – Mogą być takie jak suchość pochwy czy problemy z erekcją, a więc dysfunkcje seksualne powodujące np. frustrację i zniechęcające do kontaktów seksualnych. Ale może to być również stres dnia codziennego i brak czasu, a co za tym idzie korzystanie z mniej wymagających czynności jak masturbacja. Oczywiście nasze tempo życia, przepracowanie i zestresowanie bywają przyczynami wspomnianych dysfunkcji i koło się zamyka.
Z jednej strony nie da się zaprzeczyć, że część z nas faktycznie żyje z różnych powodów coraz szybciej, stres to plaga, a do tego jeszcze dochodzi spędzanie wielu godzin w sieci, co odrywa nas od realnego życia. Już od kilku lat specjalistki i specjaliści alarmują, że częściej dotykamy naszych smartfonów niż bliskich, a przecież dotyk buduje więzi i ma bardzo pozytywny wpływ na obniżanie stresu, nasze dobre samopoczucie. Z drugiej jednak strony rośnie – powoli, ale jednak – świadomość naszych potrzeb i pragnień. – Dużą rolę w naszym życiu odgrywa obecnie rozwój osobisty – mówi Patrycja Wonatowska. – Mamy do wyboru szeroką gamę warsztatów. Dokształcamy się. Obserwuję, że przede wszystkim kobiety uczestniczą w spotkaniach w Instytucie Pozytywnej Seksualności, mają potrzebę rozwoju na polu seksualnym, nie godzą się kiepski seks, chcą renegocjować warunki w sypialni. Ważne przy tym jest nie tylko mówienie o swoich sekspotrzebach i wyznaczanie własnych granic, lecz także akceptowanie granic drugiej osoby – przypomina nasza ekspertka.
Mówimy więc dajmy na to „nie” uprawianiu seksu z obowiązku czy czynnościom seksualnym, które nam nie odpowiadają, gdy ktoś lekceważy bezpieczeństwo czy nasze potrzeby. Naturalne jest też, że często w związkach namiętność się wypala, są seksualne wzloty i upadki, libido wzrasta i spada, w związku z najróżniejszymi wydarzeniami. Pamiętajmy – seksualność jest płynna i zmienna. Kolejna istotna sprawa – nie zawsze mniej seksu będzie oznaczało gorszą jakość życia seksualnego czy życia w ogóle. Pamiętajmy, że liczy się jakość a nie ilość, nie wszyscy musimy stawiać seks na piedestale.
Jak można pracować nad seksem w związku?
Patrząc na nasze rodzime statystyki, trzeba przyznać jednak, że seks to ważny aspekt życia dla Polek i Polaków. Tak wynika choćby z badania zrealizowanego w 2018 przez Agencję Badań Rynku i Opinii SW Research. Ponad 41% osób biorących udział w tym badaniu przypisuje aktywności seksualnej duże znaczenie, choć przyznają, że znajdują także inne dziedziny życia, które przynoszą im podobną satysfakcję. Z polskich badań płynie również wniosek, że młodzi ludzie (do 25. roku życia) mają seksu mniej niż starsze osoby, co może być spowodowane m.in. tym, że to już cyfrowe pokolenie, które wiele czasu spędza online.
Co jest drogą do satysfakcji seksualnej, o której tak często wspominamy? Wydaje się, że kluczowe w tym przypadku jest rozpoznanie własnych potrzeb, tego, ile i jakiego rodzaju seksu potrzebujemy do szczęścia. I jeśli jest to też seks partnerski, to znalezienie czasu i takich warunków, na których obie zaangażowane strony będą mogły seks uprawiać z satysfakcją. Istotne więc jest zdefiniowanie, czym dla mnie jest seks, co lubię, czego nie, czego chciałaby/chciałbym spróbować i podzielenie się tą wiedzą. Plus ciągłe pamiętanie, że potrzeby mogą się zmienić, że danego dnia można nie mieć siły czy ochoty na seks, że każda osoba ma prawo odmówić jakiejś czynności. – W gabinecie obserwuję, że rozmowa na temat seksualności jest nadal kością niezgody – mówi Patrycja Wonatowska. – Bo co zrobić, jeśli jedna osoba ma większe potrzeby niż druga? Często pojawiają się rozterki: kocham kogoś, ale będąc z nim seks realizowany jest w sposób dla mnie nieodpowiedni. Co wtedy? Czy zakończyć relację czy kontynuować? Przecież to tylko seks, przecież bez tego da się funkcjonować. I pewnie, można pracować nad seksualną sferą, ale obie strony muszą wyrazić na to chęć. W porządku jest też zakończyć związek z powodu seksu, jeśli ten ma dla nas priorytetowe znaczenie.
Jak można pracować nad seksem w związku (choć w sumie i nad tym solo), kiedy doskwierają nam przede wszystkim wspomniany brak czasu, stres i zmęczenie? Kiedy codzienność nie sprzyja bliskości, ciało jest obolałe, a myśli odpływają do listy zadań? Będę nudna – wpiszmy seks do kalendarza. Nie jako przymus, a plan. I mając na względzie, że to też nie uniwersalna recepta, metoda, która sprawdzi się u wszystkich. Zaplanujmy seks na moment, kiedy faktycznie możemy się skupić na sobie, swoim ciele i/lub innej osobie. Mając z tyłu głowy myśl, że czeka nas seks, może już na kilka godzin przed zacznie w nas narastać przyjemne podniecenie. Zawczasu warto popracować też nad ciałem, co przełoży się i na umysł. Rozluźnijmy się, porozciągajmy (tak, tak, mam na myśli coś w stylu rozgrzewki jak np. przed bieganiem), zbliżmy się do swojego ciała, podkręcajmy seksatmosferę, co pozwoli nam się pozbyć napięć, otworzyć na przyjęcie czułości i jej okazywanie.
Sekspozytywny alfabet by G’rls ROOM – S jak strefy erogenne u kobiet
Ale pamiętajcie: choć seks super jest i ma sporo zalet, to z jego braku też jeszcze nikt nie umarł. Nie z każdym warto go uprawiać. Seks ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem. Więc keep calm i uprawiajcie seks na własnych zasadach, o ile tego chcecie, nie przejmując się statystykami.
Paulina Klepacz – feministka, dziennikarka, redaktorka naczelna feministyczno-erotycznego magazynu „G’rls ROOM”, współautorka książki #girlstalk. Dziewczyny, rozmowy, życie.