Roman Polański o akcji #metoo - jego stanowisko może Was mocno zaskoczyć!
O wypowiedzi Romana Polańskiego dotyczącej ruchu #metoo jest głośniej, niż o jego nowym filmie, który w Polsce dziś wchodzi do kin.
- Redakcja
Śmiało można powiedzieć, że od czasu skandalu z Harvey’em Weinsteinem w roli głównej, w trakcie każdego większego publicznego wydarzenia bardziej lub mniej wyraźnie pobrzmiewają echa akcji #metoo. Nie inaczej było też na Gali Met 2018 – mocnym akcentem w temacie była Scarlett Johansson, która na ten wieczór wybrała kreację z metką Marchesa wspierając tym gestem żonę producenta, która przypłaciła całą aferę nie tylko emocjonalnie, ale też załamaniem kariery.
ZOBACZ TAKŻE: Met Gala 2018: Dlaczego kreacja Scarlett Johansson była najbardziej kontrowersyjną stylizacją na czerwonym dywanie? >>>
W ostatnich dniach nie obyło się też bez kontrakcji – w wywiadzie udzielonym polskiej edycji magazynu Newsweek w związku z premierą swojego najnowszego filmu Prawdziwa historia Roman Polański bardzo kontrowersyjnie skwitował swój stosunek do akcji #metoo.
Wydaje mi się, że to jest zbiorowa histeria z rodzaju tych, które zdarzają się w społeczeństwach co jakiś czas. (…) Wszyscy usiłują, głównie ze strachu, podpisać się pod tym ruchem. Gdy to obserwuję, przypomina mi się śmierć tego ubóstwianego przywódcy Korei Północnej, po której wszyscy tak strasznie płakali, a niektórzy płakali nawet do tego stopnia, że nie można było się powstrzymać od śmiechu. (…) Moim zdaniem to zupełna hipokryzja.
Trzeba przyznać, że w kontekście skandalu z 1997 roku związanego ze współżyciem z 13-letnią wówczas Samanthą Geimer i uchylaniem się przed wymiarem sprawiedliwości, jego słowa dziś brzmią bardziej niż niezręcznie. Wypowiedź jest masowo cytowana przez zachodnie media, a narracja przyjęta przez reżysera niebezpiecznie przypomina jego postawę sprzed kilku dekad, gdy na przekór słowom zgwałconej Geimer próbował przekonywać, że mimo upojenia dziewczynki alkoholem i podania jej tabletki nasennej, do aktu doszło za obopólną zgodą.
Co ciekawe, pod wywiadem tygodnik zamieścił informację, że rozmowa odbyła się przed 3 maja, kiedy to zapadła decyzja o wykluczeniu reżysera (a także Billa Cosby’ego) z grona Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Jako powód instytucja wskazała chęć utrzymania najwyższych etycznych standardów i hołdowanie takim wartościom, jak poszanowanie ludzkiej godności, z którymi według jej członków postawa reżysera stoi w sprzeczności. Jan Olszański – obrońca i prawnik reżysera w Polsce jest tą decyzją oburzony i wskazuje, że nosi ona znamiona znęcania się nad starszym człowiekiem, a sam Polański, rozwścieczony takim obrotem spraw, grozi akademii pozwem.
Trudno pojąć, co stoi za takim rozumowaniem Polańskiego zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że sam ma córkę, na dodatek zawodowo związaną z biznesem filmowym (gra i reżyseruje). Jedno jest pewne, że wspomniany wywiad to woda na młyn dla przeciwników reżysera, a także niełatwy orzech do zgryzienia dla wszystkich tych, którzy chcieliby widzieć jego postać jedynie przez pryzmat twórczości.
ZOBACZ TAKŻE: Dlaczego skazanie Billa Cosby’ego za molestowanie seksualne to kolejne zwycięstwo akcji #metoo? >>>