O co chodzi z tą Taylor Swift? Jeśli (jak ja) zadajesz sobie to pytanie, sięgnij po nową książkę Karoliny Sulej „Era Taylor Swift"
Ta blondyneczka o uroczym uśmiechu od lat polaryzuje opinię publiczną. Ale jej fenomenu nie da się zakwestionować. Dzięki temu, że potrafi idealnie zestroić się z nastrojami swoich odbiorców i uchwycić Zeitgeist, stała się ikoną pokolenia. Kim właściwie jest? Marzycielką z Nashville, divą, zepsutą modliszką, czy cyniczną bizneswoman? Karolina Sulej stara się przedrzeć przez sceniczną personę i dotrzeć do jądra sukcesu gwiazdy. Wykorzystuje do tego i medialne konteksty, i pełną zagadek warstwę liryczną twórczości Taylor. Bo opowiadanie historii to największa siła gwiazdy.
W tym artykule:
Warszawę opanowali Swifties (fani piosenkarki), niektórzy przylatują na koncert specjalnie tysiące kilometrów. W tym czasie lokalsi mogą podnajmować mieszkania po zawyżonych stawkach (ten efekt ma nawet swoją nazwę: swiftlation, od rosnących cen wynajmu krótkoterminowego w czasie koncertów). O Taylor Swift rozpisują się nawet poważne, polityczne periodyki, które pewnie jeszcze kilka lat temu temat popowej wokalistki potraktowałyby z wyższościowym pobłażaniem. I to jest wielkie zwycięstwo gwiazdy, nauczyła cały świat, by nie deprecjonować dziewczyńskiego i kobiecego doświadczenia.
Era Taylor Swift
Dlaczego poważna dziennikarka, kronikarka obozowych historii, kuratorka sztuki i reporterka, Karolina Sulej, wzięła na warsztat książkę o gwieździe pop? Właściwie można by odpowiedzieć jednym zdaniem: „bo sama jest swieftie”, do czego wielokrotnie odnosiła się na swoich social mediach. Ale to tylko część prawdy. Droga Taylor to także inspirująca herstoria, droga wrażliwej dziewczyny do emancypacji w mizoginistycznym świecie mediów, który uwielbiał przyprawiać jej gęby.
Reporterka zastanawia się, czy stojąca za wielomiliardową fortuną wokalistka jest ofiarą, czy może schwarzcharakterem? Świętą, czy ladacznicą? Grafomanką, czy talentem na miarę Boba Dylana? A może tak naprawdę tym wszystkim naraz? W końcu mówimy o całym universum Taylor.
Taylor Swift można kochać albo nienawidzić. Nic pomiędzy. Na czym polega jej fenomen i dlaczego wzbudza takie emocje?
Taylor Swift ma niewiarygodny talent. Do pisania przebojów i porywania tłumów. Do robienia pieniędzy i wkurzania tych, którzy rządzą rynkiem muzycznym. Wokalistka, autorka tekstów, kompozytorka i producentka. Na czym polega jej fenomen?Dziewczyna i jej brokatowy długopis
Przede wszystkim Taylor Swift jest songwriterką, która konfrontuje się z demonami za pomocą pióra. W wywiadach wielokrotnie podkreślała, że zdarza się, że jakaś fraza tak mocno w niej pracuje, że musi ją natychmiast spisać. I ma tak od zawsze. W książce poznajemy jej pogłębioną biografię i przenosimy się w czasie do jej sielskiego dzieciństwa. Taylor nie jest self-made-woman, stoją za nią dobrze sytuowani rodzice. Mała Taylor mogła całymi dniami biegać po jedenastoakrowej famie choinek bożonarodzeniowych w Pensylwanii i oddawać się fantazjom. Pierwsze wiersze składała już jako sześciolatka. Pisanie to jej wentyl, sposób na uporanie się z potworami spod łóżka. No i cóż, tak jej już zostanie. Ale nie tylko talent do pisania tekstów i układania muzyki zadecydował o jej sukcesie. Tu należy wspomnieć o innej ważnej cesze młodziutkiej Taylor: ta dziewczyna dokładnie wie, czego chce i zrobi wszystko, by to osiągnąć.
Wsparcie rodziny z pewnością pomogło wspinać się po szczeblach kariery, ale to Taylor stanowczo ogłosiła, że musi (po prostu musi!) wydać pierwszy album w wieku 17 lat. I dopięła swego, chociaż wcześniej musiała namówić rodziców na przeprowadzkę do Nashville i zrezygnować z kontraktu z wytwórnią RCA.
Płyta pt. „Taylor Swift” ukazała się w 2006 r. i już wtedy było jasne, że na muzycznym firmamencie pojawiła się nowa gwiazda. Taka, która doskonale rezonuje ze swoim pokoleniem, w lot pojmując wszystkie jego niepokojne i frustracje.
Taylor kontra świat
Taylor szła po swoje, ale żeby dotrzeć na szczyt, musiała szybko pozbyć się fantazji o niewinności rynku muzycznego i mediów. Wkrótce wszystkie jej teksty i działania będą poddawane skrupulatnej wiwisekcji. Dlatego herstoria Taylor to także klasyczne coming-of-age z medialną ekspozycją w tle. Przełomowy jest album „Fearless”, trywializowany często ze względu na motyw przewodni: żal po złamanym sercu, problemy z poczuciem wartości. Ale gwiazda triumfuje, zgarnia VMA Music Awards za klip roku do piosenki „You belong with me". Tu czeka ją jednak gorzkie rozczarowanie, podczas ceremonii rozdania nagród na scenę wkracza raper Kanye West, który oznajmia, że statuetka należy się Beyoncé. I ten epizod to preludium do kolejnych medialnych konfliktów Taylor, bo artystka ostatni raz pozwoliła wtłoczyć się w ramy grzecznej dziewczynki.
W historii show-biznesu zapisze się z pewnością jej wojna z serwisami streamingowymi, które nie wypłacały tantiem artystom podczas miesięcy próbnych. Jaki trzeba mieć tupet (żeby nie użyć pewnego szowinistycznego określenia), żeby zdjąć wszystkie swoje albumy z katalogu muzycznego giganta? Tak właśnie odzyskuje się sprawczość (ale jeszcze nie kontrolę nad narracją).
Taylor Swift i Travis Kelce nie kryją się już z czułościami. Urocze nagrania i zdjęcia są hitem w sieci
Relacja Taylor Swift i Travisa Kelce robi się coraz bardziej poważna. Para została sfotografowana niedawno w Nowym Jorku, gdzie zakochani nie szczędzili sobie czułości. Wyglądali razem naprawdę uroczo.Zła reputacja
Taylor od zawsze zarzucano cynizm i wykorzystywanie związków z celebrytami do marketingowych celów. Nie będę tu wspominać, z kim się spotykała, bo te informacje można znaleźć w mig na każdym portalu plotkarskim. Doszukiwanie się odniesień do jej prywatnego życia w piosenkach irytuje gwiazdę, uważa, że to trywializuje proces twórczy i stanowczo zaprzecza, że stosuje w trakcie pisania tanie chwyty. Ale muzyka to wciąż jej największy oręż w walce ze światem. A był taki moment, że świat się od niej odwrócił. Niemal całkowitego cancelu doświadczyła, gdy Kanye West po raz kolejny rzucił jej rękawicę. Nagrał piosenkę „Famous", w której używa frazy „I made this bitch famous”. Gdy Taylor zaczęła protestować, opublikowano nagranie, z którego wynika, że tekst hitu został z nią ustalony. Opinia publiczna obrzuciła ja błotem, nazwała wyrachowaną atencjuszką, Taylor mieli dość nawet najwierniejsi fani. I właśnie wtedy gwiazda stwierdziła, że tylko poprzez pisanie, może zmienić narracje.
Powstała płyta „Reputation", która była brutalnym dialogiem z medialnymi odniesieniami. Bezczelna Taylor przekonała fanów, którzy wykupili bilety na trasę koncertową co do jednego.
Taylor Swift szczerze opowiedziała o przyjaźni z Suki Waterhouse. „Powierzyłabym jej każdy sekret”
Taylor Swift udowodniła, że prawdziwa przyjaźń w show-biznesie istnieje. Relacja, która łączy ją z Suki Waterhouse to najprawdziwszy skarb. Słowa piosenkarki w pełni to potwierdzają.Fenomen Taylor?
„Era Taylor Swift” to nie jest biografia gwiazdy, ale analiza jej fenomenu. Pisarka przygląda się i jej twórczości, i recepcji. Rozmawia z fanami, analizuje modowe wcielenia, przepytuje dziennikarzy muzycznych. Z reporterską wrażliwością bada całe uniwersum Taylor. Czy po przeczytaniu tej książki kupicie bilet na koncert? Wątpliwe, bo te są dawno wyprzedane. Ale na pewno spojrzycie na tę blondyneczkę z większym szacunkiem do niej samej i drogi, którą zdecydowała się przejść.