Reklama

W tym artykule:

  1. Dojrzałe kobiety jako nowy temat komedii romantycznych
  2. „Sprawa rodzinna” – krytyka aktorów
  3. „Sprawa rodzinna” – recenzja
Reklama

Czego oczekujemy od komedii romantycznych? Ich zatrzęsienie spowodowało, że chyba coraz mniej, ale jedno jest pewne, wciąż mogą posłużyć za nieskomplikowaną rozrywkę, która finalnie niekoniecznie sili się na głębszy przekaz. Na platformach streamingowych aż roi się od komedii romantycznych z mało znaną obsadą, zatem gdy pojawia się produkcja z gwiazdami, jest wręcz skazana na dużą oglądalność i tym samym dużo większe wymagania od widzów. Tym bardziej kiedy widzimy scenariusz o relacji rzadko pokazywanej, czyli starsza kobieta – młodszy mężczyzna. „Sprawa rodzinna” wzbudziła skrajne komentarze. Po ich przeczytaniu aż zawstydziłam się, bo film ten całkiem mi się podobał, co skłoniło mnie do przeanalizowania, z jakich powodów tak się stało.

5 najbardziej hot nowości Netflixa na lipiec 2024. Wśród nich m.in. 2. sezon „Gangu zielonej rękawiczki” i dokument o polskim rapie

Netflix udostępnił listę nowości na lipiec 2024. Wybrałyśmy 5 produkcji, które naszym zdaniem warto obejrzeć w tym miesiącu. Są seriale (w tym 2. sezon hitu od rodzimych twórców i twórczyń), komedia romantyczna, a także coś dla fanów oraz fanek polskiego rapu.
Netflix: nowości lipiec 2024
fot. materiały prasowe Netflix

Dojrzałe kobiety jako nowy temat komedii romantycznych

W maju premierę miał film „The idea of you” z Anne Hathaway w roli głównej. Ona dojrzała i piękna, on sporo młodszy i również piękny. Różnica wieku nie przeszkodziła rodzącemu się uczuciu, ale zdecydowanie spowodowała szereg komplikacji w życiu codziennym. Produkcja w większości wzbudzała pozytywne odczucia, choć warto zaznaczyć, że próba poruszenia tematyki mało popularnej, nie jest w tym przypadku zbytnio przekonująca. Kto nie chciałby romansu z piękną, zgrabną, inteligentną i stylową 40-latką graną przez Anne Hathaway? Czy rzeczywiście jest ona wiarygodną przedstawicielką kobiet dojrzałych mierzących się z krytyką społeczeństwa? 40-tka na karku to współcześnie wciąż niewiele. Choć film ten obejrzałam z przyjemnością, to zirytowało mnie zakończenie i tu uprzedzam: spoiler. Prawdopodobnie żaden ojciec nie zachowałby się tak jak matka w opisywanej sytuacji. Solene wybrała, jak to często u kobiet bywa, poświęcenie, rezygnację z pragnień i zamknięcie się w roli matki. Ona jako kobieta w zasadzie zrezygnowała z siebie. I nie za bardzo usatysfakcjonowała mnie nagroda na poświęcenie odroczona na kilka lat. Być może dlatego pomimo mankamentów „Sprawę rodzinną” odebrałam zupełnie inaczej.

Kultura na weekend: „Spadek” z Maciejem Stuhrem, Gabrielą Muskałą i Joanną Trzepiecińską. W rodzinie siła? [recenzja]

„Spadek” to luźna, raczej niewymagająca komedia kryminalna, która właśnie zadebiutowała na platformie Netflix. Obsada jest świetna. A jak ze scenariuszem?
„Spadek”
fot. Netflix

„Sprawa rodzinna” – krytyka aktorów

Konstrukcja jest podobna, ale szczegóły zupełnie zmieniają sens historii. Tutaj uczucie również rodzi się pomiędzy dwójką ludzi ze znaczącą różnicą wieku, ale starszych niż w „The idea of you”. 57-letnia Brook, grana przez Nicole Kidman, zmaga się z też innymi problemami. Jej przyszły obiekt zainteresowania, 36-letni Chris, tak jak i bohater „The idea...” jest znany i sława mocno wpływa na jego charakter. Ciekawym zabiegiem jest to, że trudno go lubić czy kibicować. Nie jest to urokliwy młody mężczyzna, a rozkapryszony, egocentryczny i odklejony od rzeczywistości głupek, choć przystojny. O ile w „Idea of you” dziecko mocno wpłynęło na to, jak związek głównych bohaterów się potoczył, to było tam ono dosyć bezbarwne. W „Sprawie rodzinnej” córka Brook odgrywa bardzo ważną rolę, a dzięki temu możemy bliżej poznać uczucia dużego dziecka niewidzącego w swojej matce kobiety. Po przeczytaniu kilku recenzji szybko zauważyłam, że krytyka fanów tyczy się przede wszystkim wyglądu Nicole i Zaca. Zarzuca się im brak jakże ważnej dla aktora mimiki spowodowanej zamiłowaniem do medycyny estetycznej. Podobno Efron uległ ciężkiemu wypadkowi, po którym musiał przejść rekonstrukcję szczęki, więc być może zarzuty te nie są do końca sprawiedliwe. Nicole Kidman za to regularnie boryka się z krytyką na tym polu, co jednak nie sprawia, że brakuje jej kolejnych propozycji filmowych. W ostatnich latach obsadzano ją szczególnie chętnie w rolach kobiet smutnych, pokrzywdzonych, a wręcz straumatyzowanych. Jej eteryczna uroda, delikatny głos bardzo ułatwiają granie takich postaci. „Wielkie kłamstewka”, „Od nowa”, „Dziewięcioro nieznajomych”, „Ekspatki” to lista bohaterek dosyć podobnych do siebie. W komediach romantycznych Nicole Kidman widzimy rzadko i być może również dlatego tak bezlitośnie ją oceniono. Jednak to naprawdę odświeżające, gdy widzimy Nicole namiętną i pełną życia, przynajmniej tymczasowo wyrywając się z rutyny bohaterek smutnych, w których tkwiła przez ostatnich kilka lat.

Ten serial to odtrutka na „Tatuażystę z Auschwitz”. To amerykańska produkcja o historii rodziny z Radomia

„Tatuażysta z Auschwitz” rozpoczął literacką falę o szalenie negatywnych konsekwencjach, nazywaną przez historyków „holo polo”. Ekranizacja niczego nie zmieniła, a wręcz pogorszyła. Na osłodę niewiele później premierę miała inna produkcja o zbliżonych wydarzeniach – „My mieliśmy szczęście”.
Kadr z serialu "My mieliśmy szczęście"
fot. Kadr z serialu "My mieliśmy szczęście"/ Hulu

„Sprawa rodzinna” – recenzja

Oczywiście zgadzam się z tym, że mimika jest podstawowym narzędziem pracy aktora i wielu osobom jej brak może przeszkadzać, ale mi już przestała, albo przyzwyczaiłam się do takiej Kidman. „Sprawa rodzinna” spodobała mi się z powodów, których zabrakło mi w produkcji z Hathaway. Nicole dostała szansę zagrania kobiety, która się odradza i nie zamierza z tego rezygnować. Co więcej, nie jest przywiązana do koncepcji romantycznej miłości, chce doświadczać tu i teraz, nie planując za bardzo przyszłości. Po latach marazmu i poświęcania się budzi się jako kobieta i ostro stawia granice swojej niezadowolonej córce, która teoretycznie chce dla niej dobrze. Córka Brook, grana przez Joey King, pracuje dla Chrisa (Zaca Efrona) i zna go z najgorszej strony. Nie chce, żeby jej matka podzieliła los wszystkich byłych partnerek pracodawcy. Jednak Brooke ma co innego na celu: miło spędzić czas z przystojnym młodym mężczyzną, bez udawania, że jest to, coś więcej niż jest. I dlatego też film ten przemówił do mnie bardziej niż „The idea of you”. Nicole może być symbolem kobiet czerpiących z życia, ale nie oczekujących księcia o krystalicznym sercu, który ma zapewnić o dozgonnej miłości. A jeśli już to zrobi, ma być świadomy tego, jak może zareagować druga i strona i jakie są tego konsekwencje. Oczywiście jest to komedia romantyczna, zatem nikogo nie zdziwi rozwój wydarzeń, ale i tu widzę pewne zalety. Pomimo że postać Efrona trudno polubić, a między bohaterami trudno o jakieś podobieństwa, to wydobywają wzajemnie z siebie to, co najlepsze. I chyba tak powinna wyglądać miłość.

Film doceniam również za postać Zary, córki Brooke, która pomimo 20-tki na karku, dopiero teraz dostrzega, że jej matka jest też kobietą, której świat nie kręci się już wyłącznie wokół potrzeb i oczekiwań córki. Wspaniałą postacią jest teściowa Brooke, która wymyka się standardowym cechom przypisywanych teściowej i babci. Katy Bates jest w tej roli zabawna, charakterna i to ona dopinguje synową w drodze do czerpania radości z nowej sytuacji bez wstydu i pomimo teoretycznych przeszkód.

Czy „Sprawa rodzinna” to produkcja naprawdę udana? Nie do końca, ale ma wartościowe i urokliwe momenty, a także przełamuje nieco dynamikę klasycznej komedii romantycznej. Różnica wieku jest mniej istotna, niż myślimy, ona nie musi czekać na wielką miłość, a on nie musi być wspaniały i czasami wychodzi z tego, coś fajnego. Tak po prostu.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama