Reklama

W tym artykule:

  1. Kultura na weekend: „Obudź się” z Martyną Byczkowską i Piotrem Żurawskim
  2. „Obudź się”: recenzja
Reklama

W tym tygodniu w ramach cyklu Kultura na weekend przyglądamy się „Obudź się”. W rolach głównych występują Martyna Byczkowska i Piotr Żurawski, a za reżyserię oraz scenariusz odpowiada Filip Dzierżawski. Film trafił właśnie do kin studyjnych, natomiast wcześniej święcił triumfy podczas ważnych wydarzeń branżowych. Twórczynie i twórcy zdobyli Nagrodę Specjalną Jury w Konkursie Filmów Mikrobudżetowych na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, a także Nagrodę Stowarzyszenia Kin Studyjnych na festiwalu „Młodzi i Film”. Produkcję ogląda się z gulą w gardle.

Kultura na weekend: „Obudź się” z Martyną Byczkowską i Piotrem Żurawskim

„Obudź się” to historia osadzona w uniwersum kibiców. Tych najbardziej zagorzałych, których zachowanie wykracza daleko poza sportową rywalizację. Główną bohaterką jest Zosia (w tej roli Martyna Byczkowska). Jej starszy brat (Karol Bernacki) walczy o życie w szpitalu po brutalnej bójce z kibicem przeciwnej drużyny (Piotr Żurawski). Chcąc go uratować, młoda dziewczyna postanawia odzyskać flagę, którą ich wrogowie zdobyli podczas wspomnianego pojedynku. Wierzy, że dzięki temu Bajzel wybudzi się ze śpiączki i wróci do zdrowia. Jest zdeterminowana, ponieważ brat to najbliższa jej osoba. Nie ma jednak świadomości, jakie konsekwencje ciągną za sobą podejmowane przez nią decyzje.

„Kolory zła: Czerwień” – tak mocnego filmu od polskich twórców dawno nie było. Jakub Gierszał i Maja Ostaszewska są doskonali w swoich rolach [recenzja]

Netflix zasilił w czerwcu swoją bibliotekę o kolejną propozycję polskich twórców. Film „Kolory zła: Czerwień” jest naprawdę mroczny. Trzyma w napięciu od początku do końca. A finał rzeczywiście zaskakuje. Nowy thriller spodoba się fanom mocnego kina.
„Kolory zła: Czerwień”
fot. materiały prasowe Netflix

„Obudź się”: recenzja

Na ekranie bywa naprawdę brutalnie. Natomiast sytuacja głównej bohaterki oraz jej działania poruszają i budzą współczucie. Nawet, jeśli to, co robi, przeczy zasadom logiki i jest niezgodne z naszym kodeksem moralnym. Martyna Byczkowska jest świetna jako Zosia. Łączy ją niesamowita energia z Piotrem Żurawskim - o wiele bardziej doświadczonym kolegą z branży, który wielokrotnie udowodnił, że ma talent. Aktorka wcieliła się w młodą kibickę cztery lata temu, czyli jeszcze przed sukcesami osiągniętymi dzięki takim serialom jak „Skazana”, „Absolutni debiutanci” czy „1670”. Jestem ciekawa, czy gdyby dziś otrzymała propozycję zagrania w „Obudź się”, przyjęłaby ją?

Martyna Byczkowska – kim jest? Zachwyciła w serialach „Skazana”, „Absolutni debiutanci” i „1670”, a jaka jest prywatnie?

Martyna Byczkowska – zapamiętajcie to nazwisko, bo niedługo będzie o niej naprawdę głośno. Młoda aktorka podbiła serca widzek i widzów w serialach „Skazana” i „Absolutni debiutanci”. Można oglądać ją także w „1670”. To jedna z najbardziej zapracowanych debiutantek w Polsce.
Martyna Byczkowska w „1670"
fot. Netflix / materiały prasowe

Produkcjom mikrobudżetowym można wiele wybaczyć. Ale nie wszystko. Historia jest dość płaska. Cały film można opowiedzieć w pięć minut i to bez większego poczucia straty. Szkoda, że nie mogliśmy poznać bliżej Zosi i jej brata albo drugiego rodzeństwa, że nie dowiedzieliśmy się czegoś więcej o klubie oraz jego kibicach, że nie zajrzeliśmy do ich świata. W „Obudź się” jest tak naprawdę jedna scena zapadająca w pamięć. Ta, w której kolega Bajzla – Uśmiech (Mikołaj Chroboczek) śpiewa klubową przyśpiewkę nad jego szpitalnym łóżkiem. To robi wrażenie i zostaje z widzem jeszcze na długo po seansie.

Kultura na weekend: „Nieobliczalna” nie jest dla każdego. Thriller powoduje ścisk w żołądku i zostaje jeszcze na długo po seansie [recenzja]

Gwiazdorska obsada i fabuła, która trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich minut. Film „Nieobliczalna” z Agnieszką Grochowską, Magdaleną Cielecką i Julią Wieniawą w rolach głównych jest już dostępny. Warto obejrzeć?
„Nieobliczalna”
fot. materiały prasowe Amazon Prime Video
Reklama

Nowy film Filipa Dzierżawskiego skupia się na stracie i strachu przed samotnością. Reżyser i scenarzysta dotyka tematów związanych z relacjami, tożsamością, poczuciem przynależności. Mamy tu jednak do czynienia ze szkicami, pewnymi zarysami, a nie pełnowymiarową opowieścią. A szkoda, bo historia aż prosi się o to, by ją zagęścić.

Reklama
Reklama
Reklama