Reklama

W tym artykule:

  1. Koreańska pielęgnacja: dlaczego warto?
  2. Kosmetyki koreańskie: moje wnioski
Reklama

Koreańska pielęgnacja: dlaczego warto?

Podstawa koreańskiej pielęgnacji to zapobieganie. Uwielbiam prewencyjne działanie, dlatego ta metoda dbania o cerę jest idealną dla mnie. Dokładne oczyszczanie i odżywianie, które gwarantuje spektakularne efekty i zapewnia młodzieńczy wygląd na dłużej, spowalnianie procesów starzenia się skóry, ochrona przed promieniami UV - o zaletach koreańskiej rutyny pielęgnacyjnej można by pisać bez końca.

I choć 10 kroków, na których bazuje koreańska pielęgnacja, faktycznie może w pierwszej chwili brzmieć przerażająco... bez obaw! Ich wprowadzenie w życie, przynajmniej w moim przypadku, okazało się całkiem proste.

Jak zatem wygląda ten słynny kodeks, którego (naprawdę) warto się trzymać? Nie jest skomplikowany. Dowód - poniżej.

  1. Demakijaż i oczyszczanie olejem
  2. Drugi etap oczyszczania (np. żelem czy pudrem)
  3. Złuszczanie
  4. Tonizowanie
  5. Esencja
  6. Ampułka, koncentrat, serum
  7. Maseczka do twarzy
  8. Krem pod oczy
  9. Nawilżanie
  10. Ochrona przeciwsłoneczna

... ale nie wystarczy pamiętać o regularności i każdym z tych kroków, aby cieszyć się wspaniałą kondycją cery. Równie istotne są odpowiednio dobrane kosmetyki, którym Charlotte Cho w swojej słynnej książce „Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji” nie bez powodu poświęciła sporo uwagi. Ich najistotniejszy element? Dobra jakość.

Testowanie koreańskich perełek kosmetycznych potraktowałam początkowo jak niezobowiązującą przygodę, a skończyło się na całkowitej wymianie używanych dotąd przeze mnie produktów do pielęgnacji cery na te z zestawu. Ups!

Content Studio

Kosmetyki koreańskie: moje wnioski

Sklepowe półki uginają się pod „najlepszymi specyfikami do twarzy i ciała”. Nie wiesz, które produkty wybrać? Spieszę z pomocą! Wśród testowanych przeze mnie kosmetyków do pielęgnacji cery znalazły się koreańskie perełki, z którymi prędko się nie rozstanę. Z niektórymi polubiłam się bardziej, z innymi nieco mniej, jednak żaden produkt nie wywołał na mojej skórze niepożądanych skutków, a większość zadziałała na nią naprawdę genialnie.

Puder enzymatyczny - po raz pierwszy korzystałam z tego typu kosmetyku. Nie ukrywam, że początkowo obawiałam się uczucia ściągnięcia po jego aplikacji, ale nic takiego nie miało miejsca. Ten produkt doskonale oczyszcza (i delikatnie złuszcza) cerę. Świetnie sprawdza się w przypadku mojej suchej i wrażliwej skóry.

Jego skuteczną formułę oparto na delikatnych kwasach owocowych. Kolejny plus? Jest naturalny. Po tym, jak oczyszczam nim cerę (2-3 razy w tygodniu), ta wręcz „spija” kolejne produkty, które na nią nakładam. Lubię powiew świeżości i ukojenie, które gwarantuje ten kosmetyk.

mat. prasowe
  • PUREHEALS CENTELLA, delikatnie złuszczający tonik do twarzy z wąkrotą azjatycką

Cudowne, łagodzące działanie wąkroty azjatyckiej odkryłam już dawno temu. Nie zaskoczyło mnie więc, że zawarty w powyższym toniku komponent pięknie zadziałał na moją skórę. Co więcej, po powrocie z wakacji w tropikach moja cera pozostawiała wiele do życzenia. Poza piękną opalenizną na twarzy zostało też kilka wyjątkowo paskudnych przebarwień. Mam wrażenie, że regularne korzystanie z tego toniku pozwoliło mi szybko się ich pozbyć... podobnie jak szorstkich, nieprzyjemnych w dotyku, suchych placków na twarzy i suchych, odstających skórek.

Odkąd z niego korzystam, moja skóra stała się nieskazitelnie gładka, jak nigdy. Tak, to chyba mój ulubieniec z tego zestawu.

mat. prasowe

Właśnie za to cenię sobie koreańskie kosmetyki - często działają wielotorowo. Wspomniałam już, że moja skóra jest wrażliwa, a co za tym idzie - ma skłonność do zaczerwieniania się. To cudowne serum jest wielofunkcyjne - nie tylko wyrównuje koloryt skóry, ale też nawilża ją i rozświetla. I naprawdę cudownie się wchłania.

Pssst, w składzie nie zawiera wody, tylko hydrolat z otrębów ryżowych, co gwarantuje niesamowitą dawkę ukojenia.

Content Studio
  • MULDREAM, mgiełka do twarzy

OK, nigdy nie byłam fanką mgiełek do twarzy - ten produkt zawsze kojarzył mi się z dodatkowym, niepotrzebnym elementem na półce w łazience. Początkowo myślałam, że nie będę z niej często korzystać, ale... nie wyobrażam już sobie bez niej życia (i nie wyolbrzymiam). Podczas pracy zdalnej spryskuję nią oczyszczoną twarz z odległości ok. 30 cm i już po chwili czuję maksymalną dawkę ukojenia i odświeżenia. Lekko kwaśne pH tego specyfiku ma za zadanie przywrócić naturalną równowagę. Wyciąg z pstrolistki kontroluje wydzielanie sebum i zmniejsza widoczność porów.

  • SOQU VITAMIN C, rozświetlający krem z koenzymem Q10 do twarzy

Jeśli chodzi o witaminę C, nie istnieje dla mnie coś takiego, jak za dużo kosmetyków z tym składnikiem. Uwielbiam jego działanie! Rozświetlona, promienna cera o jednolitym kolorycie to coś, do czego zawsze dążę w swojej pielęgnacji. Ucieszyłam się więc z możliwości przetestowania tego kremu.

Mimo że moja półka w łazience ugina się pod podobnymi produktami rozświetlającymi, ten wylądował w czołówce najchętniej przeze mnie wykorzystywanych. Świetnie się wchłania, nie roluje się (z powodzeniem aplikowałam go na twarz pod makijaż) i - co istotne - nie podrażnia.

mat. prasowe
  • MEDIHEAL, detoksykująca dwuetapowa maska do twarzy

Maseczka w płachcie to stały element moich weekendowych rytuałów. Wykorzystuję ją np. podczas domowego spa, kiedy nareszcie mam dla siebie trochę więcej czasu. Jest to więc produkt, który dobrze mi się kojarzy. Dwuetapowa maseczka MEDIHEAL wykazuje działanie detoksykujące i rewitalizujące.

Najpierw nałożyłam na twarz maskę w płachcie, a po jej ściągnięciu aplikowałam na skórę ampułkę z ceramidami. Przyznaję uczciwie - moja cera po tym zabiegu wyglądała niczym po wyjściu z salonu kosmetycznego. To wspaniałe, że w dzisiejszych czasach można osiągnąć tak spektakularne efekty w warunkach domowych.

Materiały prasowe

Co dzieje się, kiedy nowoczesne badania laboratoryjne łączą się z naturalnymi składnikami? Magia! Marka CLIV jest tego dowodem. Cieszę się, że jestem po wakacjach, bo kolor tego kremu BB idealnie wtopił się w moją ciemniejszą, opaloną cerę. Jego ogromną zaletą jest fakt, że nie musiałam aplikować go na krem z filtrem (nie lubię wielu warstw kosmetyków na twarzy) - zawiera filtry UV (50+), gwarantując bardzo wysoki stopień ochrony przeciwsłonecznej, a dodatkowo fajnie kryje.

To kilka ultracennych właściwości w 1 kosmetyku, bo krem bb dodatkowo wykazuje działanie przeciwzmarszczkowe i rozjaśnia przebarwienia. Dotąd wydawało mi się, że albo jedno, albo drugie, ale w tym przypadku wielofunkcyjność zdecydowanie idzie w parze ze świetną jakością.

Reklama

Psst, ten produkt jest też dostępny w wersji dla właścicielek o jaśniejszej karnacji, w odsłonie nawilżająco-kojącej!

Content Studio

Od 17 kwietnia do 17 maja wybrane produkty K-beauty w promocyjnych cenach w Hebe. Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej na temat koreańskiej pielęgnacji.

Reklama
Reklama
Reklama