Klątwa "Glee": seria tragedii i skandali z udziałem ekipy serialu trwa
Przedawkowanie narkotyków, pedofilia, samobójstwo, przemoc domowa i nękanie kolegów i koleżanek z planu - aktorzy i twórcy radosnego serialu telewizyjnego "Glee" raz po raz stają się bohaterami wielkich nieszczęść i głośnych afer. W sieci wprost mówi się już o klątwie "Glee".
- Robert Choiński
Czy nad serialem "Glee" wisi jakaś klątwa? To pytanie co jakiś czas powraca jak bumerang przy okazji kolejnych doniesień o smutnych i niepokojących zdarzeniach z udziałem obsady i twórców popularnej amerykańskiej produkcji. Na przestrzeni zaledwie paru lat doszło do takich szokujących wydarzeń, jak przedawkowanie i śmierć Cory'ego Monteitha czy samobójstwo Marka Sallinga poprzedzone wyrokiem za posiadanie dziecięcej pornografii. Zwolennicy internetowej teorii na temat tajemniczego fatum dostali właśnie do rąk kolejny argument. W czwartek 9 lipca świat obiegła informacja o tragedii z udziałem aktorki, która wcielała się w jedną z najbardziej lubianych postaci serialu.
Naya Rivera zaginęła na jeziorze
33-letnia Naya Rivera, czyli serialowa Santana Lopez, w środę wybrała się ze swoim synem Joseyem nad jezioro Piru w Kalifornii. Aktorka wyskoczyła z wynajętej wcześniej łodzi pontonowej i nigdy do niej nie wróciła. Na dryfującą po jeziorze łódkę z pozostawionym samotnie na niej synem gwiazdy zwróciły uwagę przepływające obok osoby. Na miejsce natychmiast wezwano służby. Akcja niestety zmieniła już status z ratowniczej na poszukiwawczy, co oznacza, że gwiazda "Glee" została uznana za zmarłą. Czteroletni chłopiec trafił pod opiekę rodziny.
ZOBACZ: Naya Rivera uznana za zmarłą. 4-letni syn gwiazdy "Glee" znaleziony sam na łodzi
Warto dodać, że Naya Rivera i ojciec jej jedynego dziecka, aktor Ryan Dorsey, mieli za sobą dość burzliwą przeszłość. Przed sfinalizowaniem rozwodu w 2018 roku, para rozstawała się i schodziła kilkukrotnie. W listopadzie 2017 roku aktorka została nawet aresztowana pod zarzutem stosowania przemocy domowej. Rivera miała rzekomo uderzyć męża w twarz i głowę w trakcie awantury o ich wspólne dziecko.
Klątwa "Glee" trwa
Seria tragedii i skandali z udziałem członków obsady "Glee" zaczęła się w 2013 roku od śmierci Cory'ego Monteitha. Serialowy Finn Hudson miał poważny problem z narkotykami i alkoholem, który ostatecznie doprowadził do tego, że artysta zmarł wskutek zażycia toksycznej mieszaniny heroiny i alkoholu w pokoju hotelowym w kanadyjskim Vancouver.
W latach 2013-2014 obsada "Glee" opłakiwała w sumie stratę aż trzech członków ekipy serialu. Trzy miesiące po śmierci Cory'ego niespodziewanie odszedł zastępca reżysera, Jim Fuller. Mężczyzna zmarł we śnie z powodu niewydolności serca. Z kolei w 2014 roku samobójstwo popełniła asystentka produkcji Nancy Motes, siostra sławnej aktorki Julii Roberts.
Jedną z najbardziej szokujących afer z udziałem gwiazd "Glee" było z pewnością aresztowanie, a w następstwie skazanie Marka Sallinga za posiadanie ponad 50 tysięcy zdjęć i 600 nagrań wideo z materiałami pornograficznymi z udziałem nieletnich, z których najmłodsze miały zaledwie trzy lata. Aktor, który wcielał się w postać Noah "Puck" Puckermanna, a prywatnie był w przeszłości chłopakiem Naya Rivery, w styczniu 2018 roku powiesił się w pobliżu swojego domu na przedmieściach Los Angeles.
W ostatnich tygodniach głośno było także o skandalu z udziałem serialowej Rachel Berry. Lea Michele musiała zmierzyć się z hejtem wywołanym doniesieniami o jej okropnym zachowaniu wobec współpracowników na planie "Glee". Spodziewająca się swojego pierwszego dziecka gwiazda miała ponoć w przeszłości pozwalać sobie m.in. na nękanie koleżanek z obsady oraz rasistowskie zachowania wobec m.in. Samanthy Marie Ware (serialowa Jane Hayward) oraz Amber Riley (Mercedes Jones).
ZOBACZ: Lea Michele oskarżona o rasizm przez koleżankę z serialu "Glee": Zmieniłaś moje życie w piekło