Gdzie trafiają ubrania, których już nie chcemy, co się z nimi dzieje i jaki ma to wpływ na świat? To właśnie o tym rozmawiano na Global Fashion Summit 2022, dorocznej konferencji poświęconej ekologicznej modzie
Global Fashion Summit to forum dla liderów zmian na rzecz odpowiedzialnej mody. Do tej pory odbywało się pod nazwą Copenhagen Fashion Summit, a teraz przyjmuje globalną perspektywę I możemy oczekiwać, że będzie „podróżować po świecie” i odzwierciedlać różnorodność perspektyw. Co działo się podczas tegorocznej edycji wydarzenia? Mamy dla was informacje z pierwszej ręki. Jakie wyzwania stoją obecnie przed branżą mody, czym jest „waste colonialism”, a czym „carbon insetting”. Co dzieje się z ubraniami, które trafiają na śmietnik i jakie pomysły mają marki, by rozwiązać ten problem? Przeczytajcie!
- Ola Bąkowska
W tym artykule:
- Global Fashion Summit 2022 – relacja z najważniejszej na świecie konferencji poświęconej zrównoważonej modzie
- Gdzie trafiają ubrania, które wyrzucamy i co się z nimi dzieje?
- Waste colonialism i waste dictatorship, czyli mocne słowa na Global Fashion Summit 2022
- Wysypiska ubrań w opinii ekspertek
- Innowacje dla ekologicznej mody, czyli proszek-nie-proszek do prania
- Niewygodne pytania o modę
Global Fashion Summit 2022 – relacja z najważniejszej na świecie konferencji poświęconej zrównoważonej modzie
Biorąc pod uwagę łańcuch dostaw, czyli drogę od pola do sklepu, przemysł odzieżowy i obuwniczy jest czwartym, który zużywa najwięcej wody i zasobów naturalnych. Zaraz po żywności, transporcie i budownictwie. Największy (negatywny) wpływ na środowisko i ludzi moda wywiera tam, gdzie jest produkowana.
Podczas wydarzenia nie mogło więc zabraknąć przedstawicieli przemysłu odzieżowego z Bangladeszu (co wyraźnie odróżniło tegoroczną konferencję od wcześniejszych). Jeśli masz na sobie coś z bawełny wyprodukowanego przez europejską sieciówkę, to z dużym prawdopodobieństwem powstało to właśnie w Bangladeszu. Spośród 10 fabryk odzieży o najwyższych ekologicznych standardach na świecie, 7 znajduje się właśnie tam. Co więcej, organizatorzy kopenhaskiego zlotu przedstawicieli świata sustainabilty, czyli Global Fashion Agenda, angażują się tam już od dwóch lat w projekt Circular Fashion Partnership, który ma na celu rozwinięcie recyklingu tekstyliów na większą skalę. W tym roku ogłosili też kolejny projekt – Global Circular Fashion Forum, który ma zwiększyć światową produkcję tekstyliów z recyklingu – zarówno z odpadów produkcyjnych, jak i odzieży wyrzucanej przez konsumentów z całego świata. I to właśnie ten temat był drugim, który najbardziej poruszył zebraną publiczność.
Gdzie trafiają ubrania, które wyrzucamy i co się z nimi dzieje?
Pojawiły się aktywistki, młodzi projektanci i kilka odważnych głosów, które przywróciły sens Global Fashion Summit. Z moich rozmów i obserwacji wynika, że najbardziej poruszające było usłyszeć o realiach panujących w krajach, do których trafiają wyrzucone przez nas ubrania. Jak wpływa to na rozwój lokalnego przemysłu odzieżowego? Jakie warunki życia i pracy mają pracownice i pracownicy gigantycznych bazarów sprzedających używaną odzież? A co z ludźmi, którzy żyją w pobliżu wysypisk śmieci zasypanych odzieżą z naszych domów?
Ocenia się, że w Europie konsumujemy średnio 26 kg tekstyliów na osobę. Ponad połowa z zebranych tekstyliów jest przeznaczana do ponownego użytku, czyli w większości eksportowana do krajów Globalnego Południa. Druga połowa jest przetwarzana na czyściwo, materiały izolacyjne i paliwo alternatywne. Ocenia się, że tylko 1% odpadów w wyniku recyklingu zostanie przetworzonych na nowe tkaniny.
Waste colonialism i waste dictatorship, czyli mocne słowa na Global Fashion Summit 2022
W Kopehadze padły mocne słowa. Liz Ricketts, jedna z założycielek Or Foundation, określa eksport używanej odzieży do Afryki jako „waste colonialism”. Bobby Kolade, założyciel marki Buzigahill, jako „waste dictatorship”. Mówi do nas: Obudźcie się! Czy potrzebujecie jednorazowej koszulki, żeby przebiec maraton? Ja wiem, że ta koszulka na koniec wyląduje w moim kraju.
Ich wystąpienia nie byłyby tak poruszające, gdybyśmy nie mieli świadomości, lub nie przeczuwali, że one naprawdę świadczą o dramatycznej skali problemu. Bobbiemu łatwiej było rozkręcić markę w oparciu o odzież second-hand importowaną z Zachodu niż używając bawełny z Ugandy, bo import całkowicie unicestwił lokalną produkcję. Liz wzrusza się, mówiąc o trudach życia i niesprawiedliwości, która spotyka kobiety trudniące się transportem i handlem odzieżą używaną w Ghanie, które zarabiają na życie i utrzymanie rodzin, nosząc na głowach nawet 80-kilowe paczki z odzieżą. Niestety większość używanej odzieży z Zachodu trafia do Azji i Afryki. Wszędzie tam, gdzie ktoś chce zapłacić za nią, nawet gdy oficjalnie jest to zakazane tak jak w Ghanie (już od 2019 roku).
Liz otrzyma miliony dolarów od marki SHEIN, żeby wspierać formalnych i nieformalnych pracowników przetwarzających odpady odzieżowe w Ghanie i poprawić ich jakość życia. Po ogłoszeniu tej współpracy, wszyscy na chwilę wstrzymali oddech. Czas pokaże, czy to zapowiedź większych zmian.
Wysypiska ubrań w opinii ekspertek
Z pewnością ten temat nie jest nowy dla naszej lokalnej ekspertki Zofii Zochniak z Ubrania do Oddania. Jej profil na Instagramie to kopalnia wiedzy na temat rynku second-hand i odpowiedzialnej konsumpcji.
Niestety Ghana jest wysypiskiem tekstylnych śmieci świata. Wynika to z sytuacji gospodarczej i ekonomicznej tego regionu i braku restrykcyjnych wytycznych regulujących zasady handlu odzieżą używaną z kupcami z Ghany. Moim zdaniem, odpowiedzialny model pracy w drugim obiegu powinien opierać się na gospodarowaniu tym, co w danym kraju stało się odpadem. Tymczasem Polska jest jednym z głównych odbiorców odpadu tekstylnego z Wielkiej Brytanii, a po nas jest właśnie Ghana. Dlatego w Ubraniach Do Oddania każdego dnia pracujemy nad tym, aby jak największy odsetek pozyskiwanych ubrań wprowadzać do drugiego obiegu właśnie w Polsce – mówi. I dodaje:
Jednocześnie chcieliśmy sprawdzić, jak działa obszar eksportowy we współpracy z afrykańskimi kupcami. Zdecydowaliśmy się nawiązać współpracę z przedstawicielką najbardziej restrykcyjnego i wyregulowanego rynku, jakim jest rynek kenijski. Drugi obieg stanowi w Kenii bardzo istotną gałąź gospodarczą i jest dokładnie kontrolowany przez powołane instytucje. Taka współpraca nie jest łatwa, ale nie jest też niemożliwa. Dzięki temu doświadczeniu wiemy, że idealny model współpracy z afrykańskimi kupcami istnieje – pod warunkiem, że polscy przedsiębiorcy będą swoich afrykańskich kontrahentów traktować po partnersku – przede wszystkim oferując w sprzedaży wyłącznie to, co ci chcą kupować.
W kopenhaskiej debacie zabrakło głosu przedstawicieli europejskich sortowni. To oni zbierają, sortują, przetwarzają i eksportują odzież. Gdyby nie oni, nie bardzo byłoby wiadomo, gdzie mielibyśmy ją wyrzucać. To oni przekazują część swoich dochodów na rzecz organizacji charytatywnych, takich jak choćby Czerwony Krzyż. Od 2025 roku wszystkie kraje europejskie będą miały obowiązek zbierać odpady tekstylne od mieszkańców, co postawi ich przed sporym wyzwaniem, bo ubrań i odpadów zebranych od konsumentów będzie jeszcze więcej. Przedstawicielem tego przemysłu w Polsce jest rodzinna firma, Wtórpol, która testuje nowe technologie w ramach europejskiego projektu Sorting for Circularity, żeby wkrótce sortować odzież także pod kątem recyklingu, a nie tylko jakości i potrzeb kupców.
Co roku wprowadzamy do drugiego obiegu 84 miliony kilogramów niepotrzebnej odzieży. Ubrania w najlepszym stanie trafiają do naszej sieci second handów w Polsce lub na eksport, a te w gorszym – są przetwarzane na czyściwo lub paliwo alternatywne. W Polsce drugie życie otrzymuje dziś wciąż mniej niż połowa wyrzucanych ubrań – mówi Monika Lipnicka z Wtórpola.
I tłumaczy: Aby to zmienić, potrzebna jest edukacja, budowanie świadomości i odpowiedzialności za środowisko i naturalne zasoby. Dlatego właśnie od lat angażujemy się w projekty mające na celu uświadomienie, jak ogromną rolę ma drugi obieg – zarówno w życiu naszym, jak i w życiu przyszłych pokoleń. Wszystkim nam powinno zależeć na tym, by niepotrzebne ubrania nie były traktowane jako odpad, ale zgodnie z prawdą, jako cenny surowiec nadający się do stworzenia zupełnie nowych rzeczy. Na szczęście widzimy pozytywny trend – coraz więcej osób porzuca wszechobecny konsumpcjonizm na rzecz mody zrównoważonej i świadomych decyzji zakupowych.
Innowacje dla ekologicznej mody, czyli proszek-nie-proszek do prania
Podczas sympozjum organizowanego przez Global Fashion Agenda poznać można (i pokazać) odpowiedzialne innowacje i nowe produkty. Regularnie wystawiają się tam start-upy, które zostały wyróżnione nagrodą H&M – Global Change Award. W tym roku jest to Biorestore, enzymatyczny produkt do prania, ale nie detergent. To detergent 2.0, albo „re-tergent”, obiecujący odświeżyć kolor i usunąć zmechaconą warstwę z bawełnianych tzw. „spilingowanych” ubrań, żeby przywrócić im dawną świetność. Detergenty to coś, co nie kojarzy się z odpowiedzialną modą, przecież pranie i suszenie ubrań wiążą się z zużyciem wody, energii i generowaniem odpadów w postaci mikrowłókien. Jednak Biorestore obiecuje przywrócić wygląd bawełnie, której nie chcemy już nosić, tym samym wydłużając jej czas przydatności do użycia, co jest bezcennym argumentem dla odpowiedzialnych konsumentów.
Niewygodne pytania o modę
Moje serce skradła mniejsza scena konferencji, czyli Action Stage. To tam – z dala od sceny głównej i licznej publiki, miały miejsce najciekawsze prezentacje. Tam można było porozmawiać z prelegentami i zadać im, także te niewygodne, pytania. Przedstawiciele marki Ganni opowiadali o tym, czym jest carbon insetting (zmniejszenie emisji dwutlenku węgla, np. dzięki wykorzystaniu energii z odnawialnych źródeł) i jak, z dwoma producentami w Portugalii, pracują nad ochroną i zwiększeniem bioróżnorodności w miejscu produkcji kolekcji.
Tam też, Asos opowiadał o współpracy z lokalnymi partnerami nad otwarciem centrum wsparcia pracowników – emigrantów w Mauritiusie, a Reversed Resources i Recover o praktyce produkcji bawełny z recyklingu. Pierwszy raz można było usłyszeć o realiach pozyskiwania odpadów fabrycznych. Zachodnie marki nie interesowały się nimi przez lata, a teraz wiele z nich chce, żeby Reversed Resources je zbierało i segregowało pod kątem ponownego wykorzystania lub recyklingu. Do tej pory gospodarowano nimi lokalnie, trafiały na bazary i do domów, lub małych zakładów produkcyjnych. Teraz, kiedy nagle mają nową wartość, są tematem konfliktu i fabryki stoją przed trudnymi wyborami i naciskami ze strony dotychczasowych i nowych kupców.
Nie będę wyliczać, ile razy z kopenhaskiej sceny poleciały wytarte slogany, takie jak think outside the box czy be the change you want to see in the world. Dla mnie osobiście zbyt dużo rozmów dotyczyło zmiany systemowej i toczyło się na czysto teoretycznym poziomie. Nie chodzi o to, że nie pragnę zmiany systemu mody, lecz o to, że śmiem wątpić w to, że kolejna seria wskaźników, celów i moderowanych paneli eksperckich to jest to, co tę zmianę przyniesie najszybciej. Większą wiarę pokładam w aktywistkach i aktywistach oraz biznesach, w których ktoś odważnie przejmuje stery i w was, czytelniczkach tego tekstu, które są zainteresowane odpowiedzialną konsumpcją i modą.