Maffashion: „Już dawno przestałam czuć presję, że coś muszę za wszelką cenę”. Z Julią Kuczyńską rozmawiamy o pracy i byciu influencerką w czasie izolacji
Czas izolacji jest sprawdzianem dla nas wszystkich. Na ile potrafimy dostosować się do nowych warunków, a także – w wielu przypadkach – zorganizować na nowo siebie, życie i pracę. Jak wygląda to u jednej z naszych ulubionych influencerek? Pytamy Maffashion o to, jak sobie radzi i wykorzystuje czas w tej nowej normalności.
- Redakcja
Nie każdy ma niestety to szczęście, że swoją pracę może wykonywać z dowolnego miejsca na świecie, a już najdosadniej obecna sytuacja pokazała nam, jak wielkim przywilejem jest możliwość pracy z domu. Co jednak jeśli w tym domu musi odnaleźć się jedna z najpopularniejszych influencerek w naszym kraju? Poukładać na nowo, zorganizować pracę i... zwolnić tempo? A w przypadku Maffashion, można się domyślić, że w ostatnich latach było ono zawrotne. Życie w ciągłym biegu, wiecznie online, zdjęcia, kolejne stylizacje, spotkania biznesowe, własne firmy, kontrakty i kampanie, a do tego stały kontakt z 1,4 mln fanów na Instagramie. No i podróże. Jak sama przyznaje, miała takie miesiące, kiedy w Warszawie była zaledwie kilka dni. Jak więc odnalazła się w nowej rzeczywistości? Rozmawiamy z Julią Kuczyńską o tym, jak to jest być influencerką w czasach izolacji, kiedy stare przyzwyczajenia muszą odejść w niepamięć.
Ostatni raz widziałyśmy się w lutym, kiedy leciałyśmy razem do San Francisco na premierę nowego smartfonu Samsung Galaxy Z Flip, którego jesteś ambasadorką. Wtedy żadna z nas nawet nie przypuszczała, że miesiąc później ani nie będzie można podróżować, ani wychodzić z domu... Dla mnie ta sytuacja była przytłaczająca, jak Ty to przyjęłaś?
Pierwsze dni, tygodnie to była jedna wielka niewiadoma: czy faktycznie będziemy uziemieni w domu, jak rozwinie się sytuacja, jak ona jest poważna i co z planami zawodowymi oraz prywatnymi. Nie wiem, czy dla mnie było to przytłaczające, ale na pewno najgorsza jest dla mnie bezradność i kiedy nie wiem na czym stoję.
Ponieważ wiem, jak intensywnie żyjesz na co dzień, jestem ciekawa jak wygląda Twoja praca w czasach izolacji? Zwolniłaś tempo? Dałaś sobie chwilę odpocząć?
Zwolniłam w pierwszych dwóch tygodniach, ponieważ wszystko stanęło w miejscu. Odwołałam, bądź mi zostały odwołane wszystkie zlecenia, sesje, kampanie. Ale całość finalnie miała swoje dobre strony. Więcej czasu dla siebie, nadrobienie zaległości w lekturze, gotowaniu, rozmowie z bliskimi (oczywiście telefonicznej). Dużo czasu spędziłam gotując i odkrywając nowe przepisy czy grając z lokatorami w planszówki.
Jak radziłaś sobie z tym, że nie można było opuszczać domu? Jak w takich warunkach tworzyć content, którego raczej potrzebujesz sporo prowadząc tak rozbudowane social media.
Nie potrzebuję, nic na siłę, wszystko jest moim wyborem. Dla mnie nie było problemem siedzenie w domu. A content da się tworzyć wszędzie. Będzie on jedynie inny niż ten tworzony w normalnych warunkach, na moich wyjazdach w pracy itd. Przyznam szczerze, że podczas tej przymusowej izolacji i będąc na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie, nawet nie miałam ochoty, nastroju... publikować aż tyle, jakby nigdy nic.
Ta kwarantanna wyzwoliła Twoją kreatywność? W końcu wszystko musiałaś robić u siebie w mieszkaniu, bez profesjonalnego fotografa, ekipy, fajnych miejsc.
Na co dzień nie pracuję z profesjonalnym fotografem. Zdarza się oczywiście, ale to jakiś mały procent moich publikacji. Nie pracuję także z żadną ekipą. Zazwyczaj jestem tylko ja i asystentka. Tu pojawiło się utrudnienie, bo podczas izolacji zdjęcia musiałam robić głównie sama. Na szczęście telefon, którego używam od dobrych paru miesięcy można ustawić dosłownie wszędzie dzięki klapce! (Samsung Galaxy Z Flip – przy. red.) Więc opcja samowyzwalacza w domu była testowana w każdym miejscu. Ja bardzo często robię zdjęcia sama, zresztą kilka pierwszych lat prowadzenia mojego bloga to była współpraca właśnie z samowyzwalaczem. Dlatego nie jest to – ani nie było – dla mnie żadną nowością.
A co dla Ciebie oznacza brak podróży? Miałaś w ogóle w ostatnich latach taki czas, kiedy nigdzie nie latałaś jak teraz?
Nie miałam. Miałam natomiast takie miesiące, że łącznie byłam w Warszawie 3-4 dni. Brak podróży to dla mnie brak realizowania większości międzynarodowych projektów, kampanii. To także brak wielu pięknych zdjęć, z pięknymi widokami i pięknym światłem. Ono na zdjęciach robi ogromną robotę. Czasem jest tak, że na wyjazdach obrócisz się w lewo czy w prawo i masz świetny kadr do zdjęć. Natomiast w Warszawie musisz się nagimnastykować by znaleźć chociażby fajną ścianę do fotki. Brak podróży to dla mnie także brak kontaktu z inną kulturą, sztuką i przyrodą. Lubię być w podróży, lubię inność, adrenalinę i ten ciągły element zaskoczenia.
Wykorzystujesz więc ten czas do robienia rzeczy, na które wcześniej nie miałaś czasu?
Oczywiście! Nadrobiłam masę dobrych filmów, przypomniałam sobie jak bardzo lubię i umiem gotować!
Niedawno ogłosiłaś, że wystartowałaś z autorską marką. A raczej – ujawniłaś, że marka Eppram, która działa już od jakiegoś czasu jest współtworzona przez Ciebie. Jak sobie radzisz z zarządzaniem biznesem w tej nowej rzeczywistości?
Dla wszystkich ten czas jest inny, przyniósł dużo zmian i obaw. Nam, jako marce odzieżowej wstrzymano dostawy materiałów, co spowodowało przerwanie prac nad kolejną, nową kolekcją. Musiałyśmy zrezygnować z wielu marketingowych ruchów, które miałyśmy zaplanowane wcześniej. Pojawił się problem z wysyłkami i ogólnymi pracami biurowymi. Rachunki, wynagrodzenia, podatki, etc. płacić trzeba, a wszystko stoi w miejscu i nie zarabia. Oj ciężki czas. Natomiast jeśli chodzi o samo zarządzanie biznesem, to nie jest to ani łatwe ani trudne. Trzeba mieć głowę na karku, być elastycznym, konkretnym i kreatywnym. Mam dwie firmy już od 5-6 lat, więc obowiązków i obaw było dużo. Dobrze, ze już wszystko wraca powoli do „normy”.
Czy ten czas lockdown’u zmienił jakoś Twoje podejście do pracy? Do życia? Doceniłaś coś bardziej? Przewartościowałaś? A może nauczyłaś się czegoś, o sobie, o sposobie w jaki pracujesz?
Ja chyba już od dłuższego czasu przestałam mieć ze wszystkim „ciśnienie” i czuć presję, że coś muszę za wszelką cenę. Kwarantanna dodatkowo to potwierdziła. Są rzeczy, które da się zrobić inaczej, są rzeczy które nie muszą się wydarzyć, a życie będzie toczyć się normalnie. W kwestii pracy okazało się, że jeszcze więcej spraw mogę ogarnąć sama. Że jestem super w kuchni. Że mój Samsung ma jeszcze więcej ekstra funkcji niż myślałam wcześniej. A kontakt telefoniczny z bliskimi i starymi znajomymi mogę mieć znacznie częściej.
Materiał powstał we współpracy z firmą Samsung.