Reklama

„Moda jest zawsze niewygodna. Czując się komfortowo, nigdy nie będziesz wyglądać dobrze” – w piosence „Fashion Shower”, w której zebrać miała zasady stylu, jakim pozostaje wierna, śpiewała Anna Dello Russo, słynna redaktorka mody i dyrektor kreatywna japońskiego „Vogue’a”. Ponieważ jednak Anna jest nie tylko ikoną, ale i ofiarą mody, jej słów nie należy traktować zbyt serio. Tym bardziej, że od nagrania utworu minęła już ponad dekada (powstał w 2012 roku na potrzeby H&M) i przez ten czas w świecie mody zmieniło się naprawdę dużo. Nie musimy już cierpieć w jej imię. Szpilki zamieniłyśmy na sneakersy (bywalczynie fashion weeków odetchnęły z ulgą), zamiast marznąc zimą zakładamy puchówki i nie musimy już zastanawiać się, czy wyglądamy wystarczająco szczupło. Dawne reguły przestały obowiązywać, a wartością stała się wygoda. Podoba wam się ta zmiana? Jeśli tak, zapewne będziecie zachwycone, że w najnowsze trendy wpisuje się estetyka „Lazy Girl”, czyli leniwej dziewczyny. Sprawdza się szczególnie w te dni, kiedy wolałybyśmy zostać w domu. Co nie znaczy, że nie możemy wyjść do ludzi. Nurt jest najlepszym dowodem na to, że w swobodnych ubraniach można wyglądać naprawdę szykownie. Na czym dokładnie polega estetyka „Lazy Girl” i co mają w swoich szafach leniwe dziewczyny? Nie trzymamy was dłużej w niepewności.

Reklama

Estetyka „Lazy Girl”: Co to jest?

Choć estetyka „Lazy Girl” wpisuje się w popularny już od jakiegoś czasy trend quiet luxury, który do mainstreamu przedostał się za sprawą Gwyneth Paltrow oraz serialu „Sukcesja”, powstała poniekąd jako alternatywa dla niego. Bardziej wygodna alternatywa. Wyraźny jest jednak wspólny mianownik. Oba trendy charakteryzują się przywiązaniem do naturalnych, wysokiej jakości tkanin, stonowanej kolorystyki oraz prostych form. Ale leniwe dziewczyn spośród ubrań i dodatków utrzymanych w duchu cichego luksusu wybierają wyłącznie te, w których czują się dobrze. Stawiają na fasony oversize, opływające ciało dzianiny i miękkie materiały, takie jak sztruks czy bawełna. Nie rozstają się z ulubionymi swetrami, które od czasu do czasu zamieniają na bluzę z kapturem, do której wkładają wysokiej jakości legginsy. Jak Pernille Teisbaek, która w takim zestawie wyszła na miasto, uzupełniwszy go o za dużą kurtkę z brązowej skóry i ciężkie kozaki w motocyklowym stylu (zdjęcie główne). Ale duńska influencerka nie jest jedyną fanką trendu. Estetyce „Lazy Girl” wierne są również inne wpływowe fashionistki: Lucy Williams, Anne Laure Mais, Diane Kari czy Emily Wells.

Właściwie od zawsze z nurtem romansują także Francuzki. W DNA estetyki „Lazy Girl” idealnie się wpisuje ich ulubione powiedzonko „Je ne sais quoi”. Wyglądają świetnie, ot tak, po prostu, jak gdyby nigdy nic, nie spędzając godzin przed lustrem. I o to właśnie chodzi”.

Reklama

Estetyka „Lazy Girl”: Ubrania i dodatki w tym stylu

Estetyka „Lazy Girl” doskonale sprawdza się więc w te dni, kiedy otwieramy szafę i nie wiemy, co na siebie włożyć. Albo zamiast iść na imprezę, wieczór wolimy spędzić pod kołdrą, z Netfliksem i paczką czipsów. A skoro już jesteśmy przy jedzeniu, warto estetykę „Lazy Girl” porównać do comfort food. Mają sprawić, że zrobi nam się cieplej także na sercu, zapewnią poczucie bezpieczeństwa i pozwolą po prostu czuć się dobrze. Dlatego jesienią, zwłaszcza w ponurą pogodę, każda z nas zamienia się czasem w leniwą dziewczynę. Z pomocą przychodzą wówczas dzianinowe powłóczyste spodnie, kaszmirowe pulowery, luźne T-shirty, baggy jeans, komplety w piżamowym stylu, obszerne wełniane płaszcze, długie szale, którymi całkiem można się owinąć i buty typu kapcie. Najlepiej uwielbiane przez Bellę Hadid krótkie UGGi Tazz albo birkenstocki Boston, do których dziewczyny z branży mody kolejny już rok z rzędu wkładają grube skarpety. W końcu ma być ciepło i miło. A do tego efektownie. Win win situation, czyż nie? Zapomnijcie o wyrzutach sumienia.

Reklama
Reklama
Reklama