Dlaczego warto obejrzeć serial „Wielkie kłamstewka”? Dla soundtracku!
Świetny scenariusz, mocna obsada, ale ta ścieżka dźwiękowa... wow!
Serial Wielkie kłamstewka to niekwestionowany hit ostatnich miesięcy, jeśli chodzi o serialowe nowości. Pozytywnych opinii o tej produkcji HBO nie szczędzą ani krytycy, ani najbardziej wymagający widzowie. Ale trudno się dziwić. Do tego obrazu przyciąga już sama obsada. Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Shailene Woodley (kto kojarzy ją tylko z filmem Gwiazd naszych wina, tutaj będzie pozytywnie zaskoczony!) czy Alexander Skarsgård naprawdę wspięli się na wyżyny swoich aktorskich możliwości. Za sukcesem Big Little Lies stoi też świetny scenariusz, który powstał na podstawie powieści Liane Moriarty o tym samym tytule. Serial trzyma w napięciu od pierwszego odcinka, a zakończenie jest absolutnym zaskoczeniem.
Ogromną zaletą obrazu w reżyserii Jeana-Marca Vallée jest również ścieżka dźwiękowa, począwszy od piosenki otwierającej, czyli Cold Little Heart Michaela Kiwanuka (gwarantujemy, że będzie chodziła za Wami tygodniami!). Idealnie dobrane do sytuacji kawałki wpadają w ucho do tego stopnia, że aż chce się przerwać seans, wpisać w sieci fragmenty tekstu, by odkryć tytuł i wykonawcę (w naszym przypadku tak było na przykład z River Leona Bridgesa). Na szczęście nie trudno jest znaleźć całą playlistę, która dostępna jest w serwisie Spotify. Jeśli więc nie mieliście jeszcze okazji obejrzeć serialu, soundtrack powinien mocno Was zachęcić. A dla tych, którzy nie mogą się doczekać się drugiego sezonu, bo ten jest już w planach (potwierdziła to sama Reese Witherspoon, zdradzając, że razem z Nicole Kidman jest po rozmowach z autorką książki, Liane Moriarty), będzie to idealny kompan w oczekiwaniu na sequel.