Cristóbal Balenciaga. „Picasso świata mody”, którego nawet Dior nazywał mistrzem. Powstał serial o legendarnym projektancie
Zaczął szyć już jako dziecko i robił to praktycznie przez całe swoje życie, za każdym razem dążąc do doskonałości. Z sukcesem. To właśnie dlatego Christian Dior nazwał go „mistrzem nas wszystkich”, a Hubert Givenchy „architektem haute couture”. Cristóbal Balenciaga to człowiek-legenda. Nie dziwi więc, że właśnie powstał o nim serial. Premiera 19 stycznia na Disney+.
W tym artykule:
- Balenciaga Cristóbal: „Jedyny prawdziwy couturier” i jego droga na szczyt
- Cristóbal Balenciaga: Serial
- Balenciaga: Dalsze losy domu mody
Nie przypominam sobie, by którykolwiek z projektantów doczekał się aż tylu obrazowych przydomków, które można by wykorzystać w artykule na temat tego, kim był i co tworzył. Cristóbal Balenciaga jest pod tym względem w absolutnej czołówce. Pewnie by się ucieszył, bo lubił być najlepszy. „Picasso świata mody” – mówił o nim Cecil Beaton, brytyjski scenograf i kostiumograf. To „jedyny couturier w prawdziwym znaczeniu tego słowa” –mawiała o nim Coco Chanel, „architekt haute couture” – dodał projektant Hubert de Givenchy, a jego kolega po fachu, Christian Dior podsumował: „jest mistrzem nas wszystkich”. Nic dziwnego, był nie tylko doskonałym krawcem, ale i innowatorem w świecie mody, którego przekonanie, że moda nie powinna być ograniczeniem dla kobiecego ciała, na zawsze zmieniło sposób patrzenia na nie także przez innych projektantów. Dzięki wykorzystaniu przestrzeni miedzy ciałem a ubraniem, „tworzył doskonałe stroje dla niedoskonałych ciał. Dzięki czemu i one stawały się piękne” (tak z kolei powiedział o nim historyk Eloy Martinez de la Pera), przy okazji zamieniając ubranie w prawdziwe dzieło sztuki. O jego drodze na szczyt opowiada serial „Cristóbal Balenciaga”, który od 19 stycznia oglądać można na Disney+ (o czym za chwilę).
Balenciaga Cristóbal: „Jedyny prawdziwy couturier” i jego droga na szczyt
Można powiedzieć, że umiejetność szycia wyssał z mlekiem matki. Cristóbal Balenciaga urodził się bowiem 21 stycznia 1895 roku jako syn szypra oraz szwaczki, Martiny Eizaguirre. To właśnie w jej niewielkiej pracowni krawieckiej uszył swoje pierwsze ubranie – kubraczek dla kota, by niewiele później skopiować (za jej zgodą) strój spacerowy markizy de Casa Torres, znamienitej klientki matki. Tak zaczęła się jego, trwająca całe życie, przygoda z szyciem i projektowaniem ubrań dla elit.
Choć był Hiszpanem – pochodził z nadmorskiej miejscowości Getaria w Kraju Basków, w północnej części kraju – kwestią czasu było tylko, by podbił Paryż, stolicę ówczesnej mody. Pomimo tego, że z sukcesami prowadził działalność w Hiszpanii (początkowo pod nazwą C. Balenciaga, później – Balenciaga y CompañÍa, Cristóbal Balenciaga czy EISA Costura), przeniósł się bowiem do Francji po wybuchu hiszpańskiej wojny domowej. Dom mody przy Avenue George V założył w lipcu 1937 roku wspólnie ze swoim partnerem życiowym (o polskich korzeniach) Władziem Jaworowskim d'Attanville oraz inwestorem, Nicolasem Bizcarrondo.
Cristóbal Balenciaga: Serial
To właśnie na latach, które Hiszpan spędził w Paryżu koncentruje się serial „Cristóbal Balenciaga”, który swoją premierę ma 19 stycznia 2024 roku na Disney+. To nie tylko opowieść o tym, jak Balenciaga zdołał przekonać do siebie prasę i francuską klientelę , ale przede wszystkim portret psychologiczny artysty, który początkowo wcale się nim nie czuł, dopiero poszukując własnego stylu. Być może, wcale go nie polubicie, bo serial odsłania także mroczne strony osobowości Balenciagi. Jego chorobliwy wręcz perfekcjonizm, który choć niewątpliwie przyczynił się do sukcesu projektanta, bywał uciążliwy nie tylko dla otoczenia, ale i dla niego samego. Aspołeczność, przez którą jego twarz pozostawała nierozpoznawalna, mimo że nazwisko znał każdy. A także konformizm – boleśnie obnażony w odcinku poświęconym okupacji Paryża przez nazistów). Ale być może tym bardziej warto obejrzeć serial, by przekonać się, że Cristóbal Balenciaga był człowiekiem z krwi i kości.
W tle oczywiście najsłynniejsze projekty mistrza (w tym suknia ślubna dla królowej Belgów, Fabioli), a także życie paryskich elit od czasów wojny po schyłek lat 60. Będzie więc okazja, by nie tylko bliżej poznać Cristóbala Balenciagę, ale i innych projektantów: Christiana Diora, Coco Chanel czy Huberta de Givenchy. Przyjrzeć się ich wzajemnym relacjom i zależnościom (szczególnie przyjaźni z ostatnią dwójką), które do oczywistych nie należały.
„Balenciaga był prawdziwym artystą. Tworzył coś wyjątkowego i niepowtarzalnego” – powiedziała nam kostiumografka serialu, Bina Daigeler (nominowana do Oscara m.in. za film aktorski „Mulan”), zdradzając przy okazji kulisy powstawania kostiumów (replik kreacji projektanta).
To była prawdziwa odpowiedzialność. Czułam niepokój, bo zależało mi nie tylko, żeby jak najdokładniej oddać projekty mistrza, ale i pokazać, jak wielką sztuką jest haute couture i ile serca projektanci wkładają w powstawanie projektów, które w dzisiejszych czasach są już na wymarciu. Ale trema minęła, kiedy tylko weszłam w cały ten kreatywny proces.
Dodała także: „Różnica między byciem artystą, a byciem kostiumografem, jest taka, że nie tworzę tylko dla siebie. Moja praca musi spełniać oczekiwania reżysera, być wyrazem tego, co on chce zobaczyć, ale i pomóc aktorowi wejść w skórę bohatera. Pracuję w zespole. Muszę być też więc trochę psychologiem”.
Balenciaga: Dalsze losy domu mody
Jeśli obejrzycie serial, dowiecie się, że Cristóbal Balenciaga nie chciał, by jego dom mody funkcjonował po jego śmierci. Zadbał o to nawet, zamykając go w 1968 roku i przechodząc na emeryturę. Jak wiadomo jednak, życie napisało inny epilog tej historii. Projektant zmarł zaledwie cztery lata po zamknięciu domu mody (23 marca 1972 roku), a po jego śmierci spadkobiercy Balenciagi postanowili sprzedać prawa do marki.
W 1978 roku sprzedano ją niemieckiej firmie farmaceutycznej Hoechst AG, jednak 7 lat później trafiła w ręce grupy perfumeryjnej Jacques Bogart, która postanowiła powrócić do tradycji krawieckich, zatrudniając na stanowisku głównego projektanta Michela Gomę. Początkowo jednak, również wbrew samemu Balenciadze, dom mody poszedł z duchem czasów i postawił na prêt-à-porter. Kolejnym dyrektorem artystycznym był Josephus Melchior Thimister, którego w 1997 roku na stanowisku zastąpił Nicolas Ghesquière. To właśnie on, mimo że miał wówczas jedynie 25 lat, sprawił, że o marce znów zrobiło się głośno. Między innymi za sprawa torebek „First” oraz „City”. Ghesquière w 2012 roku przeniósł się jednak do Louis Vutton. Marka Balenciaga była już wówczas częścią grupy Gucci, należącej do koncernu Kering. Stery objął Alexander Wang, który miał wnieść do firmy „ducha nowoczesności”. Prawdziwą rewolucję dom mody Balenciaga przeszedł jednak po tym, jak dyrektorem artystycznym został Gruzin Demna Gvasalia, który stanowisko piastuje do dziś. To przewrotne, że to właśnie on decyduje teraz o estetyce Balenciagi, trudno bowiem o większe przeciwieństwo mistrza. Zdekonstruowane projekty i toporne sneakersy nie są tym, pod czym podpisać chciałby się Cristóbal Balenciaga.
Chcecie wiedzieć więcej o Cristóbalu Balenciadze? Sięgnijcie po książkę „Balenciaga”, która pod koniec ubiegłego roku ukazała się nakładem Wydawnictwa Arkady. Ta nieduża, ale bogato ilustrowana książeczka to solidna porcja wiedzy na temat projektanta w pigułce. Przydała mi się w pracy nad artykułem i zapewniła rozrywkę na kilka zimowych wieczorów.