Beyoncé i Taylor Swift udowodniły, że sisterhood istnieje. Ta chwila przejdzie do historii popkultury
Choć wiele osób uważa, że są swoimi największymi konkurentkami, Beyoncé i Taylor Swift wolą się wspierać. Artystki właśnie pokazały, że (nawet w show-biznesie) sisterhood to coś więcej niż nic nieznaczące hasło. Udowodniły, że my – dziewczyny razem jesteśmy silniejsze.
W tym artykule:
- Beyoncé wsparła Taylor Swift podczas premiery filmu
- Beyoncé i Taylor Swift przekonują, że sisterhood istnieje. Nawet w show-biznesie
Ani jednej, ani drugiej nie trzeba nikomu przedstawiać. Beyoncé i Taylor Swift należą do grona najbardziej wpływowych kobiet w show-biznesie, to niekwestionowane królowe POP-u. Ich muzyka jest znana (a do tego uwielbiana) na całym świecie. Obserwując artystki nie sposób oprzeć się wrażeniu, że obie są teraz w dobrych miejscach. Nie mogą narzekać na nudę czy brak wrażeń w życiu zawodowym. Ich trasy koncertowe (Renaissance World Tour oraz The Eras Tour) są jednymi z najbardziej dochodowych w ostatnich latach. Widowiska (uważamy, że to coś więcej niż koncerty) są realizowane na najwyższym poziomie, do tego z dbałością o wszelkie detale. Fanki oraz fani, którzy widzieli na żywo występy obu wokalistek, często porównują je ze sobą i próbują wybrać lepszy. Nic więc dziwnego, że tak wiele osób podejrzewa, że Beyoncé i Taylor Swift konkurują ze sobą. Nawet niektóre media plotkarskie zza oceanu prowadzą taką narrację. Jak się jednak okazuje, one wolą się wspierać.
Beyoncé wsparła Taylor Swift podczas premiery filmu
W ubiegłą środę (11 października 2023) odbyła się uroczysta premiera filmu „Taylor Swift: The Eras Tour”, która przyciągnęła tłum gwiazd, w tym Adama Sandlera czy Julię Garner. Dość nieoczekiwanie na wydarzeniu pojawiła się także Beyoncé. Wszystko wskazuje na to, że autorka takich hitów jak „Crazy In Love”, „Formation” i „CUFF IT” postanowiła wesprzeć swoją koleżankę z branży, a jednocześnie podkreślić, że (wbrew temu, co myślą czy mówią niektóre osoby) lubią się.
Tego samego wieczoru Taylor Swift opublikowała na swoim profilu boomeranga z Beyoncé, a w towarzyszącym mu opisie przyznała, że artystka w pewnym sensie jest jej idolką. Wiele się od niej nauczyła i ma świadomość, że nie tylko ona, ale również inne osoby z branży dużo jej zawdzięczają.
Tak się cieszę, że nigdy nie dowiem się, jak wyglądałoby moje życie bez wpływu Beyoncé. Sposób, w jaki nauczyła mnie i każdego artystę łamać zasady i przeciwstawiać się normom branżowym. Jej hojność ducha. Jej odporność i wszechstronność. Była światłem przewodnim przez całą moją karierę, a to, że pojawiła się dziś wieczorem, było jak prawdziwa bajka – napisała Taylor Swift na swoim profilu na Instagramie.
Jestem fanką Taylor Swift i uwielbiam jej nowego chłopaka. Travis Kelce to zupełne przeciwieństwo poprzedniego partnera artystki
Travis Kelce, czyli potencjalny nowy chłopak Taylor Swift, niemalże natychmiast stał się ulubieńcem fanów i fanek wokalistki. Dlaczego? Ich zdaniem to pierwszy mężczyzna, który nie boi się związku z międzynarodowej sławy artystką. Co różni go od poprzednich partnerów Taylor? Prawie wszystko.Beyoncé i Taylor Swift przekonują, że sisterhood istnieje. Nawet w show-biznesie
Beyoncé i Taylor Swift zapozowały razem zgromadzonym na miejscu fotoreporterkom oraz fotoreporterom. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko kolejne zdjęcie z czerwonego dywanu. Natomiast naszym zdaniem to o wiele, wiele więcej. Uśmiechnięte, a do tego przytulone do siebie gwiazdy zamknęły usta hejterkom i hejterom. Przypomniały o sile, jaka kryje się za sisterhood. Co więcej, dały nadzieję, że (nawet w 2023 roku, nawet w show-biznesie) to coś więcej niż kolejny – nic nieznaczący slogan. Dziewczyny, zapamiętajcie tę chwilę, bo po pierwsze: przejdzie do historii popkultury i po drugie: jest piękna.