10 niezapomnianych scen erotycznych. Warto je zobaczyć zamiast Greya czy porno
Seks na ekranie sprzedaje film, przykuwa uwagę widza, lecz także stanowi świetną inspirację, pobudza zmysły. Co oglądać, żeby nabrać ochoty na erotyczne doznania?
Wydaje się, że w świecie zalanym mainstreamowym i niezależnym porno sceny erotyczne w filmach przestaną być ekscytujące. Tymczasem bardziej sugestywne niż odważne, pozwalające się raczej domyślać niż pokazujące prawdziwy stosunek okazują się świetną pożywką dla naszej wyobraźni. Piękne czy gorące sceny seksu choć stanowią zwykle niewielki procent danej filmowej produkcji, to potrafią zapaść na długo w pamięć, budzić miłe wspomnienia i nastrajać na łóżkowe zabawy. Polecamy kilka filmów, które warto obejrzeć, by się podniecić i nakarmić zmysły.
Blue Valentine
Mainstreamowe kino pokazuje niestety głównie klasyczną penetrację. W pięknym amerykańskim dramacie „Blue Valentine” z Ryanem Goslingiem i Michelle Williams jest za to jedna z ciekawszych scen seksu oralnego, którego odbiorczynią jest główna bohaterka. I to właśnie ten moment z filmu zapada w pamięć i wyróżnia go na tle innych, w których zawarto erotyczne akcenty. Miła odmiana.
Gorzkie gody
Film Romana Polańskiego wymienia się zawsze, kiedy mowa o erotycznych produkcjach. Tym razem mamy do czynienia z erotycznym thrillerem, w którym widzowie i widzki utrzymywani są w napięciu przez cały seans, śledząc splecione podczas rejsu jednym statkiem losy dwóch małżeństw – Mimi (Emmanuelle Seigner) i Oscara (Peter Coyote) oraz Fiony (Kristin Scott Thomas) i Nigela (Hugh Grant). Jednak za kultową można uznać jedną z początkowych scen, kiedy Mimi oblewa się mlekiem podczas śniadania. Zdecydowanie działa to na wyobraźnię i można porównać efekt tego ujęcia do tego, jaki wywołała Sharon Stone w „Nagim instynkcie”, zakładając nogę na nogę podczas przesłuchania – biała miniskuienka i brak bielizny zrobiły swoje.
Marzyciele
Jeśli chodzi o słynne sceny w wannie, to film Bernardo Bertolucciego z trójką młodych ludzi w kąpieli zdecydowanie jest na szczycie listy. No może jeszcze goni go „Ostatnia miłość na Ziemi” (oryginalny tytuł „Perfect Sense” zdaje się lepszy, bo pokazuje potęgę naszych zmysłów i to, jak jesteśmy bez nich bezradni), gdzie jest dużo namiętności, jednak przede wszystkim zapamiętujemy moment pożerania mydła w wannie przez zakochanych, których grają Eva Green i Ewan McGregor. W „Marzycielach” mamy brata (Louis Garrel) i siostrę (znowu Eva Green) oraz chłopaka (Michael Pitt), który z powodzeniem mógłby być kochankiem obojga. Zresztą rodzeństwo łączy dość bliska więź, w której dużo jest intymności i balansowania na granicy tego, co zakazane.
9 i 1/2 tygodnia
Film uznawany za słabą produkcję, ale chyba każda osoba przynajmniej raz w życiu go widziała. A na pewno już słyszała o erotycznej scenie z jedzeniem, która rozgrywa się w kuchni przy wypełnionej po brzegi lodówce – co jest istotne. Makler John (Mickey Rourke) karmi swoją kochankę Elizabeth (Kim Basinger) kandyzowanymi owocami, dotyka jej warg kostkami lodu, polewa ją miodem, a wszystko to przy jej zawiązanych oczach – dobry pomysł na urozmaicenie życia erotycznego i pracę ze zmysłami. Generalnie jednak poza udanym seksem cała relacja jest toksyczna. Dla fascynujących seksualnych scen warto obejrzeć.
Droga do szczęścia
Kolejny dramat w naszym zestawieniu. Tym razem w reżyserii Sama Mendesa z Kate Winslet (za swoją rolę otrzymała Złotego Globa) i Leonardo DiCaprio. Historia opowiada o młodym małżeństwie żyjącym na przełomie pastelowych lat 50. i 60. oczywiście na przedmieściach dużego amerykańskiego miasta. Główna bohaterka marzy jednak, by wyrwać się z nudnej scenerii i wyjechać z mężem i dziećmi do Paryża, spełniać marzenia, rozpocząć nowe życie. Bez wątpienia jednak mimo trudnej fabuły w pamięci pozostaje bardzo namiętna i sugestywna scena małżeńskiego seksu na kuchennym stole.
Nimfomanka
Wiele osób uważa, że „Nimfomanka” nie jest zbyt dobrym filmem jak na dzieła Larsa von Triera. Nie można jednak odmówić jej tego, że wypełniona jest licznymi pięknymi scenami erotycznymi, które można oglądać na wyrywki, aby się zainspirować i podniecić. Rzeczywiście film jest długi i można go obejrzeć raz, jednak do konkretnych scen seksu wraca się wielokrotnie. Zarówno kiedy główną bohaterkę gra Stacy Martin, jak i Charlotte Gainsbourg widzimy detale, kiedy kamera błądzi po zakamarkach ciał bohaterki i bohaterów. Wszystko, co na ekranie, jest bardzo estetyczne i dopracowane w szczegółach.
Wstyd
Film z Michaelem Fassbenderem grającym bohatera uzależnionego od seksu siłą rzeczy wypełniony jest licznymi scenami łóżkowymi. Jedną z ciekawszych jest ta, która rozgrywa się w apartamencie z wielkim oknem, za którym rozciąga się panorama miasta, a my obserwujemy jakby z ukrycia plecy kochanków, widzimy, jak poruszają się poszczególne mięśnie. Tu znowu może seks nie jest szczególnie innowacyjny, ale rozgrywa się w hotelu, z ciekawym widokiem, co może zainspirować do zmiany miejsca, wyjścia poza utarte schematy i seksualną rutynę. A poza tym scena znów jest po prostu wysmakowana. Można jeszcze dodać, że choć Fassbender na planie nie odczuwał większego dyskomfortu w związku z licznymi scenami rozbieranymi, to przyznał, że podczas pokazów filmu trudno mu było oglądać siebie we wspomnianych momentach.
Love
Film w reżyserii Gaspara Noé to kolejny z tych, które obfitują w sceny seksu. Jednak i w tym przypadku to nic dziwnego – na ekranie śledzimy historię Murphy’ego i Electry, świeżo zakochanej pary, która eksploruje swoje seksualne fantazje. Są więc i trójkąty, i seks na klatce schodowej, jak również wizyty w klubie dla swingersów. Co jednak najważniejsze układ ciał w erotycznych scenach zachwyca, przypomina pozy z klasycznego malarstwa, grają kształty, kolory, światło. To prawdziwa uczta dla oczu. I nie tylko.
Służąca
Jeśli mowa o pożądaniu, które rodzi się między dwiema kobietami, to na myśl przychodzi dość świeży obraz, bo z 2016 roku, czyli „Służąca” Park Chan-wooka. To thriller erotyczny, który zachwycił w Cannes. Zmysłowy, oparty na detalach, na uwodzeniu, dotykaniu, ubieraniu się, fetyszach, dominacji i uległości, które się przeplatają, stopniowo wprowadza nas na coraz wyższy poziom rozkoszy z seansu i wyzwala w nas potrzebę zmysłowych przeżyć, pokazuje, jak czasem niewiele trzeba przy odrobinie chęci i wyobraźni, by rozpalić zmysły. Z innej strony znów jest hołdem dla dekoracji, anturażu, który podkręca seksualną atmosferę.
Call me by your name
Słynna scena z brzoskwinią to z jednej strony świetny przykład nastoletnich eksperymentów ze swoim ciałem i budzącym się w nim pożądaniem, scena samomiłości. A z drugiej strony, kiedy Oliver zjada wykorzystany wcześniej przez Elio owoc, pokazuje, że pragnie on swojego młodego kochanka w każdym calu, w każdej postaci. Zjedzenie tego owocu może wydawać się dość oczywiste, ale jednak nas zaskakuje, budzi mieszane uczucia, ostatecznie jednak szalenie podnieca w niesztampowy sposób.
Zobacz także: 7 filmów, które są tak erotyczne, że będziecie zawstydzeni