W najbliższą niedzielę druga tura wyborów prezydenckich. Polacy na 5-letnią kadencję wybiorą jednego z dwóch kandydatów, którzy 28 lipca uzyskali największa liczbę głosów. Wśród nich jest ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda, kandydat Prawa i Sprawiedliwości, oraz Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy wytypowany przez swoją partię, Platformę Obywatelską. Po tym, jak wybory nie odbyły się 10 maja, Trzaskowski zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską, która pod koniec swojej kandydatury miała w sondażach tak dramatycznie słabe wyniki, że gdyby uzyskała tyle w ostatnich wyborach, mogłaby mieć wynik gorszy niż Krzysztof Bosak.

Kandydat Konfederacji ze swojego wyniku jaki uzyskał 28 czerwca jest zadowolony. Uważa, że poparcie na poziomie 6,78%, czyli ponad 1,3 mln głosów, pokazało, że Konfederacja jest teraz trzecią siłą w kraju. Dało również jasny obraz tego, na kogo głos oddało wielu młodych wyborców, bo to właśnie elektorat 18-29 lat, to głównie wyborcy Bosaka. Wielu z nich oddało głos na kandydata Konfederacji, bo przekonała ich przede wszystkim gospodarcza wizja kraju, a nie tak istotne było już choćby to, że Bosak chciałby całkowitego zakazu aborcji, zmian w konstytucji pozwalających na wyjście z Unii Europejskiej i państwa, którego prawo podporządkowane jest zasadom religii chrześcijańskiej. Z kolei jego kolega z partii i jeden jej z liderów, Janusz Krowin-Mikke dorzuca do tego również pomysł odebrania kobietom czynnego prawa wyborczego, gdyż jego zdaniem to mężczyźni (którzy zdaniem Mikkego są z natury mądrzejsi) powinni decydować o przyszłości naszego kraju najlepiej o każdym innym aspekcie życia społecznego oraz rodzinnego. Choć Bosak od słów Janusza Korwina-Mikke się odcina, formalnie ciągle należą do tej samej partii hołdującej tym samym wartościom.


Janusz Korwin-Mikke chciałby odebrać kobietom prawo do głosowania. Ciekawe, co na to wyborczynie Konfederacji >>>
 

Kto wygra wybory prezydenckie 2020? O tym mogą zadecydować wyborcy Szymona Hołowni i Konfederacji

To właśnie głosy wyborców Konfederacji w najbliższą niedzielą będą szczególnie ważne. Podobnie jak to, na kogo zagłosuje elektorat Szymona Hołowni. Niezależny kandydat na prezydenta, który mógł pochwalić się trzecim najlepszym wynikiem, czyli 13,87% (ponad 2,6 mln oddanych głosów), przekonał dotychczasowych, a obecnie zniechęconych wyborców PO, PiS, Lewicy oraz, co wielokrotnie powtarzał także tych, którzy pierwszy raz od wielu lat poszli do urn po to, aby oddać głos właśnie na Hołownię. Sam odmówił publicznej deklaracji, na kogo zagłosuje 12 lipca i na kogo głos oddać powinni jego wyborcy. Skorzystał za to z zaproszenia Rafała Trzaskowskiego do transmitowanej w mediach społecznościowych rozmowy o ich wizji Polski bez Andrzeja Dudy w roli prezydenta. Kto z wyborców Hołowni chciał, mógł ją obejrzeć i tym samym podjąć odpowiednią decyzję. 

Zarówno Szymon Hołownia, jak i Krzysztof Bosak okazali się alternatywą dla wielu młodych wyborców, bo to właśnie rozkład głosów między czterech kandydatów doprowadził do tego, że w ogóle odbędzie się druga tura. Bo dla porównania, gdyby wziąć pod uwagę głosy z 28 czerwca tylko wyborców 60+, Andrzej Duda drugą kadencję miałby w kieszeni. Trzeba też pamiętać o milionie starszych obywateli, którzy do wyborów nie poszli i których tak bardzo mobilizuje teraz Prawo i Sprawiedliwość na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, który wchodzi w buty ministra zdrowia, epidemiologa, a może i nawet eksperta WHO mówiąc, że „koronawirus jest w odwrocie”, więc ludzie starsi, najbardziej narażeni na zakażenie COVID-19, nie powinni się go obawiać i tłumnie pójść 12 lipca do urn.


Wybory prezydenckie 2020: Andrzej Duda czy Rafał Trzaskowski – któremu kandydatowi bardziej zależy na ochronie zwierząt? >>>
 

Na pewno nie tylko seniorzy mają dylemat, czy warto zagłosować 12 lipca. I to zapewne nie z tylko z powodu wirusa. 12 lipca może nie chcieć się głosować także elektoratowi PSLu, którego kandydat Władysław Kosiniak-Kamysz zdobył zaledwie 2,36% głosów, czyli niespełna 460 tysięcy. Nieco bardziej zdecydowani mogą być wyborcy Lewicy. Chociaż ich kandydat Robert Biedroń miał równie słaby wynik co Kamysz, bo 2,22% (ponad 430 tysięcy głosów), to jego zwolenników zdecydowanie bardziej przekonują postulaty Rafała Trzaskowskiego. A zatem istnieje spore prawdopodobieństwo, że żaden z głosów oddanych 28 czerwca na Biedronia, 12 lipca nie będzie zmarnowany.

Zobacz także:

Bo marnotrastwo głosu to najgorsze, co można zrobić sobie, jako obywatelowi. Prawo wyborcze to nie tylko przywilej, ale przede wszystkim obowiązek. Rozumiejąc to w ten sposób, zawieść w najbliższą niedzielę nie powinni zatem niezdecydowani wyborcy Krzysztofa Bosaka, uważający się za największych patriotów i traktujących naród za dobro nadrzędne. A prawdziwi obywatele to obywatele, którzy w pełni korzystają ze swoich praw, dlatego sam Bosak powiedział, że do wyborów pójdzie na pewno, choć ani Duda, ani Trzaskowski go nie przekonują.

Idź na wybory! Nawet jeśli twój tata głosuje na kogoś innego

I to jest jedyne słuszne podejście. Nawet, jeżeli 28 czerwca wasz kandydat na prezydenta odpadł, wy nadal macie szansę oddać głos. Nie widzicie żadnej alternatywy? Niezwykle ciekawy wpis popełnił na ten temat Ziemowit Gowin, doktorant w Instytucie Filozofii Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, syn Jarosława Gowina, prezesa Porozumienia tworzącego razem z PiSem i Solidarną Polską Zjednoczoną Prawicę. Ziemowit Gowin, który jeszcze przed pierwszą turą wyborów zdradził, że ma zupełnie inne poglądy niż jego ojciec, a na dowód nagrał swoją odpowiedź na wyzwanie #Hot16Challenge2, rapując m.in.: „Państwo z dykty? Chyba z totalnego gó*na. Obywatele rząd – sprawa nierówna. Wirus za oknem, w domu, na ulicy, A politycy coraz bardziej dzicy”.

Teraz na swoim profilu na Facebooku Gowin pisze, dlaczego jego znajomi i znajome powinni pójść w niedzielę do urn, a swój post kieruje „przede wszystkim do tych, którzy nie chcą PiSowskiego monopolu władzy, ale wciąż mają rozterki, bo Trzaskowski im nie odpowiada. Po drugie do tych, którzy uważają, że obie opcje są tak samo złe – i nie zagłosują lub oddadzą nieważny głos. Po trzecie – choć wątpię w szanse powodzenia – do tych nielicznych (wśród moich znajomych), którzy chcą zagłosować na Dudę”. A następnie w kilku punktach wylicza kilka argumentów, jakie mogą mieć jego znajomi i wyborcy. Na koniec dodaje: „Ja głosuję na Rafała Trzaskowskiego. Nie jest in moim kandydatem – nikt nie jest, niestety. Ale nie głosuję też na niego z bólem. Nie boli mnie, że wybieram efektywne narzędzie do zatrzymania degradacji tego państwa, jego prawa i społeczeństwa. Boleć będzie, jak owo narzędzie przegra”. Cały wpis Gowina, absolutnie godny uwagi, zamieszczamy poniżej i polecamy się z nim zapoznać.
 

#wybory2020 #rafałtrzaskowski Drogie znajome, drodzy znajomi, W niedzielę odbędą się bardzo ważne wybory, od których...

Opublikowany przez Ziemowita Gowina Środa, 8 lipca 2020


Oni na pewno zagłosują. A wy?

Wyborców nie przestają mobilizować artyści, celebryci i influencerzy. Przed pierwszą turą robili to m.in. Taco Hemingway, Maciej Musiałowski czy Krzysztof Gonciarz w ramach projektu olsnienie.eu, opowiadając o swojej Polsce ze snów. Robili to także Dawid Podsiadło, Joanna Kulig, Anja Rubik, Monika Brodka i wielu innych w viralowym spocie pod hasłem #milionypowodów. W podobnym klimacie utrzymane jest wideo w ramach pozarządowej inicjatywy „30. Rok Wolności” z udziałem m.in. Urszuli Dudziak, Julii Wieniawy, Dawida Kwiatkowskiego, Magdy Beredy, Macieja Musiała, Zofii Wichłacz, Maffashion, Blowka, Olgi Fyrcz, Magdaleny Boczarskiej, Rafała Gębury, Anny Muchy, Anny Smołowik, Barona. Te osoby, znane jednym wyborcom mniej, innym bardziej, tłumaczą, że gdyby zebrać ich odbiorców, którzy nie chcą zagłosować w drugiej turze, może uzbierać się ich 6 mln, czyli 20% uprawnionych do głosowania. I wskazują, jak ważne jest przekonanie w sprawczą moc naszej decyzji w postaci krzyżyka postawionego przy jednym z kandydatów. Bo nieoddany głos, to przyzwolenie na to, aby wybrał za nas ktoś inny. W pierwszej turze zgodziło się na to ponad 10,5 mln Polaków.
 


Oczywiście, możecie być jak europoseł i polityk Prawa i Sprawiedliwości Patryk Jaki, który wyśmiewa celebrytów namawiających do pójścia na wybory (jego zdaniem jest to jawne wspieranie jednego z kandydatów, w tym przypadku Rafała Trzaskowskiego, z którym Jaki przegrał wyścig o prezydenturę w Warszawie), ale jednocześnie musicie być świadomi, że w tym przypadku to oni są większymi patriotami, bardziej świadomymi swoich praw i obowiązków obywatelami, niż wy. I że to oni chcą mieć wpływ na to, jak przez kolejne 5 lat będzie wyglądał ich kraj, ich zarobki, dostęp do służby zdrowia, edukacji, prawa ich zwierząt, osób niepełnosprawnych, czy środowisko. Jeżeli okazuje się, że wam również nie jest to obojętne, wiecie co robić 12 lipca.