W sieci zawrzało, po tym jak znany TikToker Hunter Ecimovic na swoim profilu najpierw udostępnił tweeta, a następnie wideo, w którym nie tylko zdradza, że spotykał się z Millie Bobby Brown, ale i ujawnia kulisy ich związku. Z pikantnymi szczegółami. Nie powinien się więc dziwić się, że spotkała go ostra reakcja ze strony fanów. Sprawą zainteresowali się też agenci gwiazdy „Stranger Things”. Millie Bobby Brown miała pozostawać w związku z TikTokerem, kiedy była niepełnoletnia (wciąż przecież jest). Poznała go jeszcze jako 15-latka. 

Tik Toker Hunter Ecimovic zdradził kulisy związku z Millie Bobby Brown

I choć dziś aktorka jest niewiele starsza, bo 19 lutego skończyła 17 lat, sytuacja jest o tyle kontrowersyjna, że – jak otwarcie wyznał Hunter Ecimovic w swoim wideo na TikToku – on i Millie Bobby Brown mieli nie tylko mieszkać razem, ale i uprawiać seks. Ona miała wówczas 16, a on 20 lat. Zgodnie z deklaracjami TikTokera para miała zamieszkać razem niedługo po tym, jak się poznali – a jak wspominaliśmy – Millie miała wówczas 15 lat. Mieszkali razem przez 8 miesięcy. Jak podkreśla Hunter Ecimovic był przekonany, że rodzice „Jedenastki” o wszystkim wiedzieli. 

Fani szybko zarzucili TikTokerowi, że się przechwala. I skrytykowali go za to, że ujawnia rzeczy na tyle intymne, że powinien je zostawić dla siebie. Na jego odpowiedź także nie trzeba było czekać długo. 

„Nic nie wiecie. Ślepo wierzycie w to, co usłyszycie od innych, więc teraz kiedy wszyscy mnie nienawidzą, wy też mnie nienawidzicie. Jesteście jak małe kaczuszki podążające za mamą-kaczką. Nic nie wiecie o tej sprawie, a ja nie zamierzam przepraszać. Mam nadzieję, że wiecie chociaż to” – skomentował. „I żeby było jasne, ja nie mam za co przepraszać” – dodał. Usunął jednak wideo, w którym mówi o szczegółach związku z Millie, zniknął także z Instagrama. 

Jest oficjalna odpowiedź Millie Bobby Brown na słowa TikTokera Huntera Ecimovica

Millie Bobby Brown także zabrała głos w tej sprawie. Zrobiła to jednak z pomocą swoich przedstawicieli, którzy w oficjalnym oświadczeniu podkreślili, że „To, co Pan Ecimovic powiedział za pośrednictwem social mediów nie tylko mija się z prawdą, ale i jest nieodpowiedzialne, nienawistne i obraźliwe”. I dodali: „Zamiast angażować się w dyskurs publiczny z nim za pośrednictwem prasy lub w mediach społecznościowych, podejmujemy działania, aby upewnić się, że raz na zawsze zaprzestanie tego zachowania”. Niewykluczone więc, że burza w internecie niebawem przycichnie. Przeniesie się za to na sale sądową.