Pandemia koronawirusa okazała się dla tak mocnym gospodarki ciosem, że niektórzy przedsiębiorcy nie byli wstanie podnieść się nawet po stosunkowo szybkim zniesieniu obostrzeń. Wyjątkowo dotkliwie skutki lockdownu odczuli właściciele lokali gastronomicznych. Ci, którzy mogli sobie pozwolić na dostarczanie jedzenia na wynos, przeżyli te dwa ponad ciężkie miesiące. Inni, zwłaszcza ci, którzy już wcześniej radzili sobie gorzej, musieli zamknąć swoje lokale na dobre. Mówi się, że z powodu COVID-19 może zostać zamkniętych nawet 40 procent miejsc. Inne liczby też nie są zbyt różowe. Właściciele lokali wyznają, że ich przychody zmniejszyły się nawet o 90 procent. 

18 maja restauracje znowu zostały otwarte i działają na zupełnie nowych zasadach, dostosowanych do tzw. nowej normalności. Przed zajęciem stolika w restauracji należy oczywiście zdezynfekować dłonie, a żele antybakteryjne i antywirusowe powinny być dostępne przy wejściu nie tylko do lokalu, ale i do toalety. Oprócz tego stoliki muszą być odpowiednio przygotowywane i nie mogą stać zbyt blisko siebie. Niestety, na tych zasadach nie będzie już funkcjonować wiele miejsc w Warszawie, Krakowie czy we Wrocławiu. Gdzie juz nie zjemy śniadania, sushi i nie wyskoczymy na drinka? 

Lokale gastronomiczne, które nie przetrwały pandemii

Warszawa – te restauracje i lokale gastronomiczne nie przetrwały pandemii

Które lokale gastronomiczne w Warszawie nie przetrwały pandemii? Niestety z kulinarnej mapy miasta zniknęło kilka legendarnych już miejsc. Nie działa już Dom Polski – restauracja, która przez około 20 lat serwowała specjały rodzimej kuchni. Nie zjemy także w Fest Port Czerniakowski – miejscówce specjalizującej się w prostych, ale niebanalnych potrawach czy w Talerzykach, czyli bardzo klimatycznym lokalu, w którym można było spróbować polskich tapasów.

Zamknięte zostały także lokale, w których niezwykle chętnie jadłyśmy śniadania (i nie tylko) w towarzystwie znajomych i przyjaciół, a mianowicie Shipudei Berek, Biała. Zjedz i wypij oraz Weranda w warszawskiej Hali Koszyki.

Które lokale gastronomiczne w Krakowie nie przetrwały pandemii?

Kilka lokali gastronomicznych zniknęło również z mapy Krakowa. Do tego grona należą m.in. Po Krakosku Bistro oraz restauracje ART i Beza. Co więcej, nie zjemy już pysznych bajgli w Balu na Zabłociu, a także nie odwiedzimy niezwykle popularnej restauracji pod Katarzynką.

Wrocław – zamknięte restauracje. W tych miejscach już nie zjemy

Niestety pandemii koronawirusa nie przetrwało także kilka lokali gastronomicznych we Wrocławiu. Zamknięte zostały chociażby restauracje Wyłowione (w karcie mogliśmy znaleźć m.in. owoce morza) oraz Pappatore (kuchnia włoska). Mamy złą wiadomość dla fanów ramenu – nie zjecie już azjatyckiego przysmaku w Taki Ramen.

To zaledwie część restauracji, bistr i kawiarni, które nie przetrwały pandemii koronawirusa. Informacje o innych lokalach gastronomicznych, które zostały zamknięte w ostatnim czasie, możecie znaleźć w naszej galerii – na górze strony.

Zobacz także: