Nie tylko u nas kobietom odmawia się ich podstawowych praw. W tej chwili Polsce walczymy (a właściwie przegrywamy) walkę o sprawy najwyższej wagi – godność i prawo do życia, ale prawda jest taka, że to nie jedyne miejsce na świecie, w którym w świetle prawa kobiety traktuje się jak niezdolnych do podejmowania decyzji obywateli gorszej kategorii.

Na Sri Lance od ponad 20 lat obowiązuje prawo, zgodnie z którym tylko mężczyźni mogą legalnie kupić alkohol. Kobiety owszem, mogą uraczyć się lampką wina, ale tylko jeśli zostaną na nie zaproszone. Nie mogłyby nawet pozwolić sobie na nią po pracy np. w restauracji czy barze, bo podjęcie zatrudnienia w miejscach, w których serwuje się alkohol, jest całkowicie poza ich zasięgiem.

Mimo że rząd uznał, że najwyższy czas poddać to jawnie dyskryminujące i pełne hipokryzji prawo nowelizacji, pomysł spotkał się z ostrym sprzeciwem prezydenta. Dlaczego? Maithripala Sirisena wraz ze zwolennikami starego porządku uważa, że danie kobietom takiej wolności nie tylko byłoby sprzeniewierzeniem się tradycji i religii (na Sri Lance panuje buddyzm zalecający unikanie alkoholu) ale też – uwaga – groziłoby masowemu szerzeniu się wśród nich alkoholizmu, a w jego bezpośrednim następstwie – rozpadowi rodziny jako jednostki społecznej.  

Faktem jest, że kwestie, w których w grę wchodzi religia i tradycja nie podlegają łatwej ocenie i podziałowi na czarne i białe i z definicji są dużo bardziej złożone, niż mogłoby się w pierwszej chwili zdawać. Trudno jednak pogodzić się z wyraźną tendencją do ograniczania praw kobietom i mimo wzrostu świadomości w tych kwestiach, kontynuowania działań pogłębiających  stereotypy dotyczących płci.