Jest takie oczekiwanie, że związek powinien toczyć się ,,na spokojnie”. Od partnera wymagamy zrozumienia, wsparcia, podziwiania. Kiedy ten przestaje to dawać, na horyzoncie pojawia się czerwona flaga. W związku zamiast ciszy i spokoju pojawia się coraz więcej iskier.  I teraz uwaga – co z tą flagą zrobić? Jako, że ile ludzi tyle opinii, to flagą można dostać po głowie, można wytrzeć nią złośliwie podłogę, można rozedrzeć ją w drobne strzępki, albo po cichutku z nią uciec. Życie z drugą osobą ma to do siebie, że jest nieprzewidywalne i pisze różne scenariusze. Nie jesteśmy do końca w stanie przewidzieć reakcji drugiej osoby, ale jeżeli znamy jej intencje, zastanowimy się przez chwilę, o co może jej chodzić, co ją boli, z czym nie może się pogodzić, jest szansa, że biała flaga zostanie wywieszona znacznie szybciej.
 

Ciche dni – pomagają, czy niszczą związek?

W moim gabinecie często pojawiają się pary, które mówią, że nigdy się nie kłócą... Powód? Kiedy jedna ze stron chce walczyć, druga ucieka cichutko do pokoju, unikając konfrontacji. Zamiatanie pod dywan jest dobre, ale tylko na chwilę. Każda ze stron z braku orientacji dopowiada sobie swoje rozwiązanie problemu, obarczając winą partnera. Zostaje w swoim kącie z przekonaniem, że chciało się dobrze, a wyszło jak zwykle, czyli nic. Brak rozmowy, ciche dni, a nawet miesiące nie prowadzą do scalania związku. Wprowadzają do domu chłód. Relacja „rozjeżdża się”, bo każde z osób zaczyna wypracowywać  swój styl funkcjonowania, tj. życia osobno.

„To jeśli nie cicho, to jak? Mam krzyczeć żeby mnie w końcu zrozumiał?”, pytają pacjenci. Zdarzają się i takie sytuacje, kiedy drobną wymianę zdań słyszy cały budynek mieszkalny. Rzucanie talerzami, rozbijanie wazonów z kwiatami nie należą do rzadkości. Jeżeli nikomu nie stanie się krzywda i pod warunkiem, że wydarzyło się to po raz pierwszy, można to potraktować wyłącznie jako przykry incydent. Jeśli natomiast sytuacja powtarza się regularnie, warto już związkowi przyjrzeć się bliżej. Tylko, często zamiast analizy sytuacji i wyciągnięcia z niej wniosków na przyszłość partnerzy obrażają się na śmierć. I co wtedy? Panowie rozżaleni składają w gabinecie reklamację, że na takie coś się nie pisali. Panie z kolei płaczą, bo czują się obrażane, a przecież chciały tylko, żeby partner w końcu je zrozumiał i przestał tłumaczyć, że nie mają racji.

Cztery dysfunkcyjne rzeczy, które robimy, żeby uniknąć odrzucenia
 

Docieranie i kłótnie w związku – to zupełnie normalne

Mówiąc o związku niepatologicznym, gdzie żyją ze sobą dwie różne osoby, ścieranie się od czasu do czasu jest zupełnie normalne. Nie co dzień w końcu mamy ochotę jeść to samo, nie zawsze chcemy oglądać ten sam film, nie zawsze mamy ochotę na zbliżenie, kolację przy świecach czy słodkie pocałunki. Każdy z nas jest istotą indywidualną, co za tym idzie, czuje i myśli może podobnie, ale nadal inaczej. Problem w wielu związkach polega na tym, że jedna ze stron dąży usilnie do tego, aby ,,ułożyć” sobie partnera na swoje podobieństwo, według „swojej myśli”. Jako, że wchodząc w relację nikt nie przekazuje informacji, że życie we dwoje to ciągłe docieranie się, a dwoje ludzi nie będzie nigdy funkcjonowało niczym dwie połówki jabłka, to w związku pojawiają się zgrzyty. Pacjencji pytają: „dlaczego on/ona mnie tak rani”, „dlaczego nie rozumie”, „mam już dosyć tłumaczenia...”, „ile można?!”, „mówię i mówię, a on i tak swoje”.
 

Częste kłótnie mogą doprowadzić do końca związku?

Dlaczego tak się dzieje? Najczęściej dlatego, że każdy dąży do obrony swojej prawdy. Ludzie mają w zwyczaju bronić, ale głównie swojego interesu, swojej racji. Związek to w dużej mierze kwestia kompromisu, nie zawsze wygodnego. Czasem żeby było lepiej niestety trzeba trochę pocierpieć, kilka słów zapomnieć, ugryźć się w język. Pary zapominają, że życie we dwoje to granie nie do przeciwnej bramki, a do tej samej. Walczą o dominację, poddanie się przez przeciwnika. Natomiast praca nad relacją wymaga zatrzymania się, przyjrzeniu się partnerowi i samemu sobie. Logiczne zastanowienie się nad tym co czuję, co mnie boli i podobnie w drugą stronę, może okazać się lecznicze. Dużo związków rozpada się, ponieważ ludziom przestaje chcieć się przyglądać sobie nawzajem. Nie mają sił i chęci żeby zastanawiać się, dlaczego ukochany lub ukochana zamyka się w swoim bólu i cierpieniu. Warto pamiętać, że słabsze dni zdarzają się każdemu. Świadomość, że jesteśmy różni, mamy odmienne zdanie w wielu kwestiach pozwoli na bardziej otwarte podejście do drugiej osoby i nietraktowanie jej jak przeciwnika, a osobę, która pragnie nam coś zakomunikować, przekazać. Konflikt nie musi zwiastować katastrofy. Kiedy dwie strony są otwarte na dialog, chcą się słuchać to wymiana zdań może okazać się cennym doświadczeniem. Mała rada na przyszłość: zamiast strzelać focha, wyjdź poza swoją strefę komfortu, zrób coś na przekór sobie, partner na pewno to doceni i odwdzięczy się w przyszłości czymś dobrym. Bo trzeba, powinno się i naprawdę warto rozmawiać. Oraz starać się każdego dnia. Każdemu przecież zdarzają się kłótnie w związku.

Jagoda Bzowy – psycholog, seksuolog, certyfikowany psychoterapeuta poznawczo-behawioralny. Prowadzi praktykę prywatną w Warszawie, pracuje z osobami mającymi problemy w relacjach interpersonalnych, prowadzi terapię par pozostających w kryzysie. Specjalizuje się także w leczeniu zaburzeń lękowych, nerwicowych oraz zaburzeń nastroju.

Zobacz także: Jeśli słyszysz od swojego partnera jedną z tych trzech rzeczy - uciekaj!