Czego nauczyła nas pandemia? Czyli elementy nowej rzeczywistości, które warto wprowadzić w życie już na zawsze

„Pora zadać sobie pytanie: Czym jest normalność, do której chcemy wrócić. I czy warto do niej wracać, skoro wiąże się z eksploatacją ludzi i przyrody?” – powiedziała nam ekoaktywistka Anna Pięta w rozmowie na temat tego, jak po pandemii koronawirusa zmieni się branża mody (o zdanie zapytałyśmy wówczas kilka znanych przedstawicielek branży). Dziś wiemy już, że nasze prognozy mają szanse się ziścić. „Moda musi zwolnić” – podkreślała wówczas papieżyca mody, Anna Wintour, i jak się okazało, na efekty nie musieliśmy czekać długo. Wielcy projektanci – dotychczas zmuszeni przez rynek, by tworzyć po kilka kolekcji w sezonie – powiedzieli „stop”. Jednym z pierwszych był Dries Van Noten, który z kolegami i koleżankami po fachu – Thomem Brownem, Tory Burch czy Gabrielą Hearst – wystosowali manifest „Open Letter to the Fashion Industry” (z ang. List Otwarty do Branży Mody), w którym nawołują do spowolnienia – nie tylko w trosce o środowisko, ale i jakość życia ludzi pracujących w branży – także ich samych. Do dawnego kalendarza mody, zgodnie z którym domy mody tworzyły po dwie kolekcje rocznie (na wiosnę-lato oraz jesień-zimę), pragnie powrócić także Alessandro Michele, dyrektor kreatywny Gucci.

„Ta sytuacja nas zaskoczyła. Byliśmy nieprzygotowani. Teraz musimy zastanowić się nad tym, co nie podobało nam się wcześniej i nie chcemy, by zostało takie samo. Największym zagrożeniem dla naszego jutra jest ignorowanie faktu, że coś musi się zmienić. W naszej historii było już parę kryzysów, które niczego nas nie nauczyły” – tak (w wolnym tłumaczeniu) napisał w swoim pamiętniku, którego fragmenty udostępnił na Instagramie. „Zrozumieliśmy, że poszliśmy za daleko. Przez swoją lekkomyślność, spaliliśmy dom, w którym żyjemy. Uważaliśmy się za niezależnych od natury, czuliśmy się wszechmocni i byliśmy przebiegli. Uzurpowaliśmy sobie prawa do natury i zdominowaliśmy ją (...), straciliśmy poczucie braterstwa z motylami, kwiatami, drzewami i korzeniami. Przez swoją chciwość utraciliśmy harmonię, poczucie przynależności i więzi. Naruszyliśmy świętość życia, ignorując swoje miejsce w naturze. Brakowało nam tchu” – dodał także. 

To właśnie dlatego postanowił zwolnić, pójść w kierunku mody zrównoważonej, powstającej wolniej, etycznie i z jak najmniejszą szkodą dla środowiska. Bo niewątpliwie pandemia uzmysłowiła nam jak mali jesteśmy wobec natury, i jak bardzo jesteśmy od niej zależni. Przekonaliśmy się także, że nawoływania ekologów, by zmienić nieco tryb życia, by zapobiec zmianom klimatu, to nie są tylko puste słowa. Wystarczy niewiele, by zobaczyć zmiany. Wystarczył przecież tydzień kwarantanny, by powietrze na świecie stało się zauważalnie czystsze, a zwierzęta powróciły do swoich dawnych siedlisk. To właśnie przede wszystkim dlatego, warto spróbować zachować nowy, spowolniony nieco rytm.

Delfiny we Włoszech, dziki w Barcelonie, kojot w San Francisco... Co się dzieje, gdy pozwalamy planecie odetchnąć? >>>

Co jeszcze chcielibyśmy zatrzymać z czasu pandemii? Najbardziej chyba ilość czasu spędzanego w gronie najbliższych. W „normalnym” trybie ciągle gdzieś pędziliśmy. Z pracy na siłownię, z zajęć dodatkowych na kolejne zajęcia. Mijaliśmy się w domu, razem jedząc wyłącznie posiłki (a i to nie zawsze się udawało). W rezultacie oddalaliśmy się od siebie. Przestaliśmy także żyć „tu i teraz”, a pandemia zmusiła nas, by nauczyć się tego od nowa. A także – a może przede wszystkim – by nie wybiegać za bardzo myślami w przyszłość (bo życie bywa nieprzewidywalne i nie wszystko zależy od nas) i cieszyć się z tego, co mamy. Bo, jak się okazało, nie jest to nam dane raz na zawsze. 

Ps. Ach, i jeszcze jedno. To właśnie pandemia sprawiła, że odkryliśmy w sobie talenty kulinarne, a także przekonała, że by zacząć ćwiczyć wystarczy jedynie motywacja (w końcu można to robić także w domu). I tego, nie chcielibyśmy już zapomnieć.